Total Pageviews

Saturday 28 February 2015

To nic, tak trzeba żyć

A kiedy podasz mi śniadanie
I zapach kawy mnie obudzi
Wtedy wiem, że jesteś przy mnie
Jak kołdra, która grzeje mnie.

Spoglądam przed siebie
Wspominam za siebie
I widzę Cię przy mnie
Jak bukiet kwiatów na stole.

To nic, tak trzeba żyć
By Ty widziała mnie
A Ja Ciebie w naszym domku
O który wspólnie dbamy.

Więc wypiję tą kawę czarną
Jak twe oczy dające ciepło
I zacznę od nowa dzień
Razem z Tobą kochanie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.27

Thursday 26 February 2015

Ida-warto, ale za jaką cenę gdy przeminęło...

Muszę wam się przyznać, że obejrzałem i doszedłem do wniosku, że według mnie film wywołuje reakcje, które tylko może zrozumieć ten kto się wychował w demokracji, notabene problemu nie rozwiązuje, ale je pogłębia. Scenariusz powiedział bym banalny po prostu kryminalny i właściwie to wcale nie można się dziwić jeżeli każdy wie, że po wojnie jak i w czasie wojny mało jest ludzi z ludzkim sumieniem. Problem żydowski, który tak często po wojnie narastał ze względu holokaustu nie może być problemem wiecznym w umysłach ludzi. Co prawda naziści usiłowali zniszczyć nie tylko fizycznie, ale i duchowo Naród Żydowski, lecz pamięć ludzi, którzy zginęli nie może być kamieniem do męczeństwa, a powinna być motorem do ulepszania  świata ku lepszemu dobru. Dobro nie może być zmieszane z poniżeniem, ale chronione i podwyższane dla dobra innych. Film zawiera mało scen, ale przekazuje dużo treści takich jak, umarła kultura w mikroregionie, brak asertywności w życiu, oraz zrównanie wszystkich do poziomu systemu komunistycznego. Jedynie można powiedzieć, że film jest pouczeniem i przypomnienie do czego człowiek jest zdolny gdy brak podstaw moralny i fizycznych w zawodzie i stanowisku. No to wszystko, tak skrótowo.
Autor tekstu jacek marek krawczyk

Wednesday 25 February 2015

Dlaczego, kto wie, jak myślicie?

Zgłosiłem się na konkurs recytatorski wybranego prze zemnie wiersza i jego osobistą interpretacje.
Wybrałem;
                                   Rozmowa liryczna

Konstanty Ildefons Gałczyński

    - Powiedz mi jak mnie kochasz.
    - Powiem.
    - Więc?
    - Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
    Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
    W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
    W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
    I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
    I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
    nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
    W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
    I na końcu ulicy. I na początku.
    I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
    W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
    W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
    Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
    I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
    - A latem jak mnie kochasz?
    - Jak treść lata.
    - A jesienią, gdy chmurki i humorki?
    - Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
    - A gdy zima posrebrzy ramy okien?
    - Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
    Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
    A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.

Dlaczego, kto wie, jak myślicie?
Ponieważ nawiązuje do cyklu pór roku,
Które powracają jak jaskółka,
Wyrażając swoim lotem pogodę.
Metafora pogoda odnosi się do miłości
Dwóch osób, które się kochają
I mimo zmienności treści pór roku
Miłość zawsze trwa między nimi.
Autor Tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.25

Tuesday 24 February 2015

Zanim poszedłem do lekarza...

Zanim poszedłem do lekarza przeczytałem o Nadciśnieniu Tętniczym
i uważam, że każdy Europejczyk tak powinien zrobić jak Ja.

Sunday 22 February 2015

Górniczy zryw-fragment

.................................................................................
.................................................................................
.................................................................................

Kopalnia wiedzy tej zwykłej prostej jakże wymownej,
Którzy odkryli ten symbol Polski ukryty w diamencie
Wyszlifowanym pracą wielu pokoleń skamieliną węgla.

.................................................................................
.................................................................................
.................................................................................

Nie straszna była im broń, bo byli zahartowani
Jak dłuto, które wykuwa w drewnie genezie
Ten pomnik, który przez ich walkę wykuli,
Ku pamięci ich braci poległych za ten Kraj.

................................................................................
................................................................................
................................................................................
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2007.02.17
Fragment wiersza pt; Górniczy zryw z Tomiku pt:Złożyłem puzzle
Autora Jacka Marka Krawczyka

Friday 20 February 2015

Jak obiecał tak dotrzymał słowa







Wracają bociany do swych gniazd
A wraz z nimi wraca On
Ten który wiedział,
Ze czeka na niego panna Agnieszka

Wiosna ubrała ją w szatę
We wszystkie kolory wiosny
W podziękę, że czekała na Jacka
Aby go przywitać

Radują się wszyscy przyjaciele,
Ze panna Agnieszka już nie sama,
A z Jackiem zaślubiny brała
Tak jak chciała gdy była sama

Teraz przyszedł czas na odlot bocianów
Lecz gniazdo swoje zostawili,
By zaznaczyć gdzie jest dom
W którym miłość gości i gniazdo rodzinne.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.20






Tuesday 17 February 2015

Teraz wiem, że warto było

Zaprosiłaś mnie do swego ogródka,
By pielęgnować to co najcenniejsze jest
Kwiaty, które zasadziliśmy razem
Aby widok nasz rozweselić
Gdy będą wzrastały dla dobra naszej miłości

Różo konwalią niezapominajko jakże ładne jesteście
Gdy rośniecie na polu naszego ogrodu
Przecież każdy wie, że kwiaty rosną
Kiedy wyrażamy to co czujemy
Będąc zasadzone przez naszą miłość

Barwy kwiatów lśnią w słońcu
Czasami deszczyk pokropi
Lecz My czuwamy nad swoim szczęściem
Tak by przetrwało do następnego zbioru
Ciesząc nasze wspomnienia kiedy zerwaliśmy je

Otwieram książkę w niej kwiat osuszony
Wspomnienia napływają jak klucz ptaków
Chociaż odleciały to przylecą
Do swojego gniazda, które zostawiły
Gdy trzeba było ratować miłość

Teraz wiem, że warto było
Pielęgnować to co zasadziliśmy
Teraz wiem, że warto było
Odlecieć by przylecieć
Do domu w którym zostawiliśmy naszą miłość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.18








Monday 16 February 2015

To nic ale warto było

Noc pochmurna a Ja przytulony do poduszki
Wybiegam myślami wstecz
Marząc jak zatańczyć na disco
Z tobą kochanie,
Którą wypatrzyłem sobie w klubie Disco

A kiedy zasnę i chowam karaluchy pod poduchy
Wtedy będę śnił o Tobie kochanie
Jak posiadłaś moje serce
Oddając mi się cała jak ćma słońcu

Budzę się rano z uśmiechem na mej twarzy
Patrzę przez okno i widzę Ciebie
Jak czekasz na mnie by razem
Iść przed siebie

To nic ale warto było
Przespać się z Tobą w tą noc
Kiedy deszcz na polu padał
A wszyscy wołali tańczcie tańczcie
My wam zagramy tą piosenkę
Z którą warto przez życie iść.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2015.02.15

Sunday 15 February 2015

Pulsuje niemoc we mnie

Pulsuje niemoc we mnie
Krew ciśnie się jak woda w fontannie
A Ja zakochany w blondynce,
Którą widziałem na zakręcie
Gdy jechałem na gazie

Szczęście szczęście radość moja
Wszak nie będę już sam
Szczęście szczęście radość moja
Odnajdę ciebie choćbym miał paść
Szczęście szczęście radość moja
Tak pragnę być z Tobą

Teraz samotność daje znak
Szukaj dziewczyny nie śpij
Noc jest krótka, a czasu mało
Tak trzeba gdy ma się pięć minut
By dopuścić do siebie szczęście

Szczęście szczęście radość moja
Wszak nie będę już sam
Szczęście szczęście radość moja
Odnajdę ciebie choćbym miał paść
Szczęście szczęście radość moja
Tak pragnę być z Tobą

Zapinam pasy i jadę by ją odnaleźć
W gąszczu posadzonych drzew,
Które pragną być pielęgnowane
Jak jabłoń która ma obrodzić jabłka

Szczęście szczęście radość moja
Wszak nie będę już sam
Szczęście szczęście radość moja
Odnajdę ciebie choćbym miał paść
Szczęście szczęście radość moja
Tak pragnę być z Tobą

A kiedy obcas złamałaś, a ja postanowiłem
Zatrzymać się by Ci pomóc
Wtedy zrozumiałem, że znalazłem
Tą którą serce pragnie
I wiem że Ona i Ja obydwoje potrzebujemy się














Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.15


Cygański grajku za grosz

Teraz gdy nadszedł dzień
Zaśpiewaj nam tą pieśń
O miłości, która połączyła nas
I tak mija dzień za dniem,
Lecz rozstać się już przyszedł czas.

Motel oświecony Ty wsiadasz do samochodu
Czas łzy uronić nad sobą, że Ty i Ja to My
Teraz graj nam tą melodię słodką
Cygański grajku za grosz.

O Boże znowu czekam na ten dzień
By spotkać cię na trawniku wokół drzew
Och moje cierpienia
Nigdy nie przestanę kochać
Tak życie nauczyło mnie

Motel oświecony Ty wsiadasz do samochodu
Czas łzy uronić nad sobą, że Ty i Ja to My
Teraz graj nam melodię słodką
Cygański grajku za grosz

Nigdy więcej nie opuszczę cię
Me łzy przysłoniły oczy me,
Spojrzałem na dziewczynę zalotnie
Od szczęścia, że wyjdzie za mnie
Tak ją pokochałem

Motel oświecony Ty wsiadasz do samochodu
Czas łzy uronić nad sobą, że Ty i Ja to My
Teraz graj nam melodię słodką
Cygański grajku za grosz.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2001.05.04




Friday 13 February 2015

Przebudzenie i szok

Śpię spokojnie
Niech sen nie obudzi mnie
Niech przyśni mi się
Rajski ogród szczęśliwości.

Przechadzał będę się w nim
Wśród rajskich ptaków
Idąc ścieżką wiecznej miłości
Jaką pragnąłem zawsze

A kiedy źle pomyślę
To przecież Bóg jest,
Który skarci mnie jak dziecko,
By wyprostować mi ścieżkę

Odwieczne pragnienie moje jest,
By nie brać winy na siebie
Móc decydować jak Bóg
Lecz po co jak jestem nagi

Nagi i ubogi w szaty
Staram się szyć ubranie
Coraz bardziej pokryte warstwami
Tak grubymi, że sam pogubiłem się

Odkryć, zasłonić moje utrapienie
Krzyknąć lub przemilczeć moje cierpienie
Jestem na rozdrożu dróg,
Którą wybrać drogę dla swojego dobra?

Przebudzenie i szok, obudziłem się
Teraz wszystko jest takie ludzkie
Jestem nagi wobec siebie
I nic już mi się nie wydarzy.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.14

Czasami zastanawiam się dlaczego człowiek nie może być taki jak Bóg, choć dąży do tego. Odpowiedź możemy znaleźć w czwartej zwrotce wyżej napisanego wiersza. Czytamy „Odwieczne pragnienie moje jest, By nie brać winy na siebie Móc decydować jak Bóg, Lecz po co jak jestem nagi.” Wydawało by się, że to nie prawda ponieważ „Nagi i ubogi w szaty Staram się szyć ubranie Coraz bardziej pokryte warstwami Tak grubymi, że sam się pogubiłem.” Rzeczywiście pogubiliśmy się w tym maskowaniu samego siebie. Mówi się, że tylko dzieci są prawdomówni i mówią to co myślą. Ale to barbarzyńcy i nie można brać od nich przykładu. Dlaczego tak się maskujemy i ukrywamy prawdę o sobie. Dlatego że myślimy i chcemy pokazać nasz wizerunek taki jaki sobie wyobrażamy, a nie taki jaki jesteśmy. Wiąże nas również zasada, że nie mówimy wszystkiego ponieważ musieliśmy być porównani do zwierząt i już byśmy zagubili człowieczeństwo. Również maskujemy się dlatego, że nie wiemy jaki jest Bóg, a tylko mamy wymyślony wizerunek. Dlatego nie możemy czasami zrozumieć naszego Boga kiedy wydaje się nam, że On ma wpływ i na człowieka i na świat jaki nas otacza. Mówimy przecież każdy się stara zarówno w postawie fizycznej jak i w rozumowaniu dorównać wzorcowi człowieka, który to wzorzec zmienia się proporcjonalnie do rozwoju człowieka. Jednak mimo rozwoju człowieka jesteśmy nadzy dlatego, że potrafimy laboratoryjnie wywołać reakcje u człowieka i potem je wprowadzić w życie. Niestety „Przebudzenie i szok.” i tylko miejmy nadzieję, że będziemy mogli wprowadzić u nas hamulce w dążeniu do szczęśliwości nie za wszelką cenę.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2015.02.14

Imieniny

Trochę mi wstyd,
Ale wpierw były urodziny
Takie skromne i rodzinne
Dla moich przyjaciół,
Którzy wiedzą, że każdy jest dzieckiem
Kiedy ma się więcej niż 50 lat.

Tortu z świeczkami nie było
A tylko dlatego, że brak było
Wnuka, który by zdmuchnął
Ogień życia przeżytego
Jaki przeżyłem przed 50
Na tym świecie z rodziną

Urodziny minęły ja trochę starszy
I tak choć się nie chce
To muszę się do wszystkiego zmuszać
Mimo tego postanowiłem
Urządzić imieniny dla przyjaciół
Oraz z rodziną w moim mieszkaniu.

A kiedy przyszedł dzień imienin
Ja nie ogolony będąc
Bardziej męski nisz jestem
Przyjąłem gości kawą i ciastem
Oraz mocnym trunkiem z procentami,
Który miał nas wszystkich rozweselić

Koniec końcem imieniny dobiegły końca
Goście rozweseleni pożegnali się
A ja ze stertą garów musiałem się uporać,
By wszystko wróciło do normy
Jak było kiedy byłem sam w swoim mieszkaniu
Którego pilnował pies odwieczny mój przyjaciel.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.10



Tuesday 10 February 2015

Zakaz palenia

Zakaz palenia mnie obowiązuje wyrobów tytoniowych. Ale nie tak łatwo rzucić palenie gdy się paliło prawie 40 lat. Wiem na pewno, zdradzę wam w sekrecie, że tylko zdrowy człowiek może nie palić, ale to nie znaczy, że nie palę i już, i niech się dzieje co chce. Ja oczywiście głupi nie jestem i nie mam zamiaru zgrywać bohatera z silną wolą. Dlatego gdy już nie palę papierosów to od czasu do czasu pociągam sobie papieros elektroniczny, aby powoli wyzbyć się nałogu palenia papierosów tytoniowych. Zdradzę wam w sekrecie, że już mam ciśnienie w normie czyli 128/ 85 i 76 puls, ale jeszcze zażywam propranolol trzy razy dziennie. No to trzymajcie się i temu kto chce rzucić palenie życzę powodzenia.
Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.10


Sunday 8 February 2015

Zapaliłem sobie papierosa

Zapaliłem sobie papierosa
I palę bo mi smakuje,
Lecz pewnego dnia
Zmierzyłem sobie ciśnienie
I krzyknąłem 170/98 i już po mnie

Myślę co tu robić
Kiedy serce rwie się
Do życia na łasce
Profesora Glinki

No cóż rad nie rad
Powiedziałem sobie
Rzucić palenie to nie wystarczy
Więc postanowiłem nie palić

Teraz po dwóch dniach jestem ciekawy
Czy pompka pracuje na pełnych obrotach
Czy też zwolniła i pracuje
Według normy 120/80

Mierzę i mierzę co pół godziny
I nie mogę się nadziwić,
Ze serce pragnie już nie peta
A miłości do życia w cnocie

Teraz to ja już nie głupi
Mówię sobie tak
Nie palę więc sobie nie szkodzę
Nie palę więc zaoszczędzę

Ale po co?, dla innych mości panowie i panie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.09




Piękno ukryte w kokonie

Piękno ukryte w kokonie
Odkryjesz je przez miłość
Gdy wyjdzie na słońce
Upragnione nasze marzenie

Tak chciałoby się przekazać
Ten promyk nadziei,
Który pozwoli wzrastać
Z nadzieją, że przekaże

To co nam przekazano
I jeszcze coś więcej
Dążenie do rozwoju
Co ukrywamy w sercu.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2015.02.06

Thursday 5 February 2015

A kiedy miłość dojrzała jest

Łączy nas królestwo wspólne,
Które wyłania barwy kolorowe
Choć różnimy się płcią
To jednak dopasowujemy się

A kiedy miłość dojrzała jest
To bukiet kwiatów łączy nas
Tak jak tulipan z różą
Daje poczucie piękna

Dopóki dopóki jeszcze jest życie
W tych barwach radosnych
I chęć przetrwania w oczach
Tych co widzą piękno w związku

Wtedy nie warto burzyć porządku
Jaki otrzymaliśmy przychodząc na świat
Lecz dążyć do doskonałości
Wzajemnego zrozumienia Ty i Ja

Tak życie uczy że przecież
Nie rodzisz się dla siebie,
Ale dla dania coś więcej
Miłości dla innych nam bliskich.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.02.05





Tuesday 3 February 2015

A kiedy rozwinę skrzydła


Chciałoby się iść dalej


Choć dzieli nas morze

Choć dzieli nas morze

Tulisz mnie mamo do siebie
Twe ciepło raduje me serce
Tak pragnę byś była szczęśliwa
Tak jak ja pragnę być szczęśliwy

Nie zapomnę Cie mamo
Choć dzieli nas morze
Ty jedna wiesz jak bije serce moje
Ty jedna wierz ze zawsze powrócę

A kiedy ognisko rozpalę
I iskry poleca do nieba
To żar zostanie,
By ognień nasz wiecznie przetrwał

Rozstania z tobą tak bardzo bolą,
Lecz powroty dają radość,
Ze znowu będziemy razem
Pielęgnować nasz ogród

Czasami między nami jest milczenie
Nikt nie podnosi głosu,
Lecz obydwoje wiemy,
Ze bez slow się rozumiemy

Łączy nas wieź dwóch bratnich serc
Łączy nas miłość bez granic
Łączy nas wspólny cel
Być razem tu na ziemi i w niebie

Dlatego My obydwoje wiemy,
Ze przecież i Bóg jest z nami
Gdy kochasz mnie a ja Ciebie
Tak jak Bóg kocha miłość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.01.07




Wspomnę czasami drogę


Monday 2 February 2015

Piosenka religijna

Zostań przy mnie choć na chwile
Podaj rękę i poprowadź
Tak chciałoby się mieć oparcie
W tym kto daje ten promyczek słońca
By bym wierzył aż do końca.

Tobie wyznam me sekrety
Tobie wyznam całą prawdę
I choć nieraz serce boli
Nie opuszczasz mnie
Tak miłością kochasz mnie
Że tylko Ty rozumiesz mnie.

Ufam Tobie całym sercem
Tak myśl szuka Ciebie
Kiedy i w dzień i w noc
Idziesz ze mną drogą
Którą sam wybrałem
Lecz nie opuszczasz mnie.

Jeszcze jedno spojrzenie
Bym uchwycił obraz Twój
By na zawsze w mej pamięci
Pozostał ślad jaki pozna
Ten co wierzy
Choć nie widział a pokochał.

Kraków 2012.IX.16 Autor Jacek Marek Krawczyk

Jak woda z rybą