Total Pageviews

Monday 30 November 2015

Słońce stanęło w miejscu

Mija dzień za dniem
W wiosennej porze
Chcę się otrząsnąć z zimy
Jaka mi dokuczała
Gdy byłem młodszy.

Lód zamroził serce moje
śnieg przysypał kwiaty
Wiatr rozwiał moją miłość
A ja zamknąłem się w sobie
Jak niedźwiedź w gawrze.

Dlaczego nie pytaj
To przyszło tak nagle
Mówiłaś mi, że mnie kochasz
Odszedłem od ciebie
Nie rozumiejąc sens słów
Ja wiem, że to boli
Lecz wybacz pobiegłem za inną.

Rzuciłem się pędem
Tak jak koń szalony
Nie mając na siodle dżokeja, 
Który by go ujeżdżał.
Będąc w niego wtopiony.

Słońce stanęło w miejscu
żar nie miłosierny
Zrozumiałem, że cię kocham
To co dała mi miłość
Gdy poznałem i zrozumiałem
Jak kochasz swe macierzyństwo.

Kiedy żegnałem wiosnę
Tą ciepłą i radosną
Ty jak zwykle parzyłaś kawę
A ja grałem i śpiewałem
W rytm świergoczących słowików.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.30

Sunday 29 November 2015

Lecz kołuj na dem mną

Nie pytaj mnie och Boże
Nie stań na mej drodze
Pozwól mi iść przed siebie
Lecz kołuj na de mną jak ptak
Który wie gdzie gniazdo jest.

A kiedy mi przyjdzie
Spocząć na kamieniu
Usiądź koło mnie
I będziemy się dzielić
Czym ty i ja jesteśmy dla siebie.

Oddam ci najcenniejszą rzecz
Jaką pielęgnuję dla ciebie
Czystość mego serca
Które wie, że wolne jest
Gdy kochasz mnie
Jak siebie.

Kres wędrówki nadszedł czas
Już umysł nie zmąci
Serca mego
Tak życie nauczyło mnie,
By wiedzieć,
że czuwasz na dem mną.

Me oczy uśpią czujność mą
W sen zatopię się
I śnić będę o miłości
Jaką obdarzyłeś mnie.

A kiedy się obudzę
Zrozumiem życia sens
Tak trzeba z Bogiem żyć
By móc powiedzieć, że jestem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.29

Saturday 28 November 2015

Rozwój asertywności w zachowaniu swojego ja.












Czym skorupka nasiąknie za młodu tym z biegiem lat
zmieniać będzie swój pojazd, aby dojechać do pracy.

Autor zdjęcia i tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.28

Monday 23 November 2015

Godzina za godziną mija

Czasami gdy się nudzę
Wtedy sudoku rozwiązuję
Lecz pewnego razu
Godzina za godziną mija
A ja dalej tkwię w tym samym miejscu
Spojrzałem w okno
Świtało już na polu
Noc zerwana a ja dalej
Tkwię w tym samym miejscu
Uparłem się i chcę rozwiązać sudoku


 Godzina 12 w południe,
a komputer dalej mówi
Nie rozwiązałeś sudoku!
Myślę co się dzieje
Czyżbym otępiały był
Jednak stwierdziłem, że ja myślę
I sprawdziłem na jakim poziomie jestem
Teraz zrozumiałem,
że komputer ze mnie zakpił
Przestawił na hard,
a ja jak głupi ambitny byłem
i chciałem go rozwiązać.








Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.22

Saturday 21 November 2015

Co My osiągnęli ?

Szukając między książkami
Zdjęcia na którym Ty jesteś
Chciałem sobie przypomnieć
Jak wyglądałaś gdy byłaś młoda
I nie mogę zrozumieć,
Ze pamiętam gdzie fotografia,
A nie wiem jak wyglądałaś
Wtedy jak miałaś 19 lat.

Byliśmy bardzo młodzi
Chcieliśmy wznieś się do gwiazd
Tak nas wychowali
Aby poświęcić swój czas
Ku doskonaleniu swojego ja.

Co My osiągnęli ?
Kiedy minęło kilkanaście lat
Dom, samochód i dziecko,
A teraz myślimy
Jak nie stracić to wszystko
Uwiązani w materialistycznym świecie
Jaki napędza nas i czas,
Który odczujemy gdy będziemy
Tak jak nasi rodzice
Ubezwłasnowolnieni w ludzką niedoskonałość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.20

Friday 20 November 2015

Odkryłem zakątek nieznany

W blokowisku mieszkam
I widzę z okna drugi blok
Chciałoby się uciec
Do miejsc nieznanych
Tam gdzie nie ma bloków.

Z samego rana wyszedłem
Na spacer z pieskiem
Jak zwykle szedłem
Wzdłuż bloków
Na moim osiedlu.







Jaki byłem zdziwiony
Kiedy nagle zobaczyłem kaczkę
Przy rzece która biegnie
Przez moje osiedle
Nawet się nie zastanawiałem
I pstryk zrobiłem jej zdjęcie.

Przyszedłem do domu
I chcąc nie chcąc
Postanowiłem zobaczyć
Czy kaczka wyszła w obiektywie
Jakie było moje zdziwienie
Kiedy nagle odkryłem
Zakątek nie znany,
Który wydawał się mi
Jak kadr z filmu „Ptaki”.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.20

Wednesday 18 November 2015

Wielkie to szczęście

Wisława Szymborska, Wielkie to szczęście

Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje.

fragment wiersza

Monday 16 November 2015

Prezent od córki

Obudziłem się z rana
Trochę nie wyspany
Nie powiem przed snem
Liczyłem barany
Więc z rana wypiłem
Czarną kawę z mlekiem
I zjadłem dwie kromki
Nie powiem z czym,
Ale dbam o linię
Kiedy zastanawiałem się co robić
Zadzwonił telefon
Oczywiście w nim głos córki
Przesyłam ci prezent
Jaki nie powiem
Jest to niespodzianka
Umilkła i usłyszałem sygnał
Oczywiście domyśliłem się
Bateria się wyczerpała,
Lecz nie w mojej a w jej komórce
Minęło pół dnia i się doczekałem
Prezentu lecz nie zapakowanego
Tylko wsadzonego do reklamówki
Nieźle myślę sobie
Nowy styl wśród młodzieży
Reklamówkę zamienili na reklamę
Uszczęśliwiony rozpakowałem
A w nim liścik od córki
W którym pisała tak;

Drogi Tato
Ja wiem, że przeżyłeś pół wieku,
Ze im jesteś starszy
Tym bardziej jesteś dziecinny
Jak moje dzieci,
Które nie Ty, ale ja wychowuję
Ponieważ twierdzisz,
Ze susza w portfelu
Dlatego przesyłam ci kawę w beczce,
Lecz nie myśl, że to beczka śmiechu,
Ale skarbonka dla ciebie
Abyś mógł nauczyć się oszczędzać...















Ja ze swej strony mogę dodać,
Ze obliczyłem, że w beczce
Zmieści się około 10-tyś bilonu.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.16

Thursday 12 November 2015

Podziękowanie od przyjaciela za przyjaźń



Czasami jest ktoś kto potrafi
Ukoić serce i spokojnie powiedzieć,
Bez emocji
To co matka, ojciec nie potrafi
Wytłumaczyć prostym słowem
Już nie sens życia,
Lecz rady udzielić
Co trzeba zrobić
Żeby się nie pogubić
W swoich wybuchowych myślach.
Tak od serca bez uprzedzeń
Jednak z poczuciem obowiązku
Aby przetrwać grad słów.
Nieraz naciśnie na pedał
Nie patrząc czy mam zapięte pasy
To nic, że jestem posiniaczony
Gdy hamuje wyciszając moje emocje.
Znamy się od dziecka,
Lecz wtedy były inne zasady
Prawo pięści i dzieciństw-ego cwaniactwa
Przyszło lato zmiana szkoły
I już się nie myślało
O tym z kim się zadawało
Byli inni tacy sami
Też byli młodzi.
Pewnego razu spotkałem go na ulicy
To on mnie zaczepił
I stanąłem jak wryty
Takie biło od niego dostojeństwo.
Od razu przyszło mi namyśl
Co ja zrobiłem i kim jestem
To nie możliwe
I wtedy zrozumiałem,
Ze życie potrafi wyżłobić koryto
Do którego garną się ludzie
Aby napić się wody źródlanej
Dającej przetrwać suszę.
Nie było czasu na rozmowę
Zresztą hałas gwar ludzi
Sprawił, że dałem mu mój telefon
A on odwzajemnił mi się tym samym.
Jeszcze na odchodnym krzyczałem
Zadzwoń nie ważne o której porze.
I wsiadłem do samochodu i odjechałem.
Mijały dni mijały lata
Miałem rodzinę, przymnie byli najbliżsi
Jednak coś mnie trapiło
Coś nie dawało mi spokoju
Wreszcie zrozumiałem,
Ze przecież nie potrafię
Swoje dzieci wychować.
To boli
Jednak zdawałem sobie z tego sprawę
Czasy się zmieniły
Już mieliśmy demokracje
I wtedy zacząłem myśleć
Gdzie szukać pomocy
Otworzyłem stary zeszyt z adresami
I zrozumiałem, że wszyscy byli poza mną
Tylko On był wolny jak zawsze
Zadzwoniłem serce biło mi jak młot
Odbierze czy nie odbierze
Zadałem sobie to pytanie?
Odebrał i był taki jakiego go pamiętałem
Nic się nie zmienił
po prostu był sobą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.12

Tuesday 10 November 2015

Powrót do lat dziecinnych

Przyjechałem tam gdzie byłem,
Kiedy byłem małym chłopcem,
By zobaczyć ile się zmieniło
Od czasu gdy wyjechałem
W inne miejsce.




Szedłem ulicą główną
Do domu z lat dziecinnych
Po drodze mijałem znane miejsca,
Które były takie jak je zapamiętałem.

Tyle lat minęło, prawie półwieku
Kamienice poczerniały od smog a
Ludzie byli inni
Nie było już tych, których żegnałem.

Dzielnica mi znana
Każdy zakamarek i podwórko
Na których bawiłem się
Z moimi rówieśnikami.

Czułem się tu tak swobodnie
Jak ryba w wodzie,
Lecz to już nie była
Moja dzielnica
Dzielnica ludzi ubogich.

Czy warto było powrócić
Zadałem sobie to pytanie?
Warto było!
Już wiem,
Ze może minąć pół wieku
I nie zmieni się krajobraz.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.10

Sunday 8 November 2015

Ucieczka w sen

Kokosisz się jak kokoszka
Śpij spokojnie i nie myśl
Zrozum, sen jest potrzebny
Jak woda słona w morzu.

Zanurkowałem głęboko
Szukając miejsca cichego
By odizolować się
Od ludzi od dnia codziennego.



Morze wyrzuciło mnie na brzeg
Tam miejsce twoje szumiało morze
Omdlały od wysiłku byłem mokry
Bez czucia będąc samotny.

Leżałem i czekałem bez ruchu
Chciałem nabrać oddechu,
By móc oddychać pełną piersią
Wy kraju gdzie wyrzuciło mnie morze.

Sen mnie zmógł mimo że byłem mokry
Tak chciałem się podnieś
Jednak nie miałem siły
I czekałem na pomocną rękę.

A kiedy usłyszałem głos
Podnosząc powieki
Ujrzałem niewiastę
Taką jaką pragnąłem.

Początek życia i kres wędrówki
Tu spocznę i będę wierny
Temu co zwie się wiara
Dająca nadzieję na życie lepsze.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.08

Saturday 7 November 2015

Spokojny już jestem

Oddech wyrównałem
Spokojny już jestem
Nabrałem powietrza
Teraz wiem, że jestem.

Rozglądam się wokół
I nie mogę uwierzyć
Wokół pełno ludzi
A ja sam jestem.

Zapytać się o drogę
Przechodnia z ulicy
Niech powie mi
Gdzie jestem.

Otwarłem szeroko oczy
Spojrzałem i nie mogłem uwierzyć
Jestem tam gdzie nie byłem
Czyli w innym mieście.

Radość ogromna, że myślę
Miałem zanik pamięci
Sam już nie wiem
Jak dotarłem tu gdzie jestem.

Teraz ja już wiem,
Ze choroba mnie dopadła
Choć myślałem że jestem zdrowy
To jednak czas mi już zakotwiczyć
Przy boku mej rodziny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.08

List













Lis wysłał do lisa list
Dużo w nim napisał,
Lis list odczytał
I napisał list do lisa.

Drogi Lisie
Odpowiedź moja krótka
Lis lisa nie przechytrzy
Ponieważ lis nie powinien pisać listu do lisa
Dlatego, że lis taki sam jak drugi lis.
Tak go stworzyła natura,
Aby lis się trzymał lisa.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.07

Friday 6 November 2015

Ucieczka

Postanowiłem, uciekam
Uciekam przed sobą
Dokąd sam nie wiem,
Lecz wiem,
Ze tu nie moje miejsce.

Chwytam się Biblii
Jak dziecko matki
Szukam rozwiązania,
Lecz nic nie dociera do mnie.

Wszystko wydaje mi się
Za trudne i nie dla mnie
Brak we mnie siły i wiary
Która powinna być we mnie.

Padłem na kolana i modlę się
Tak chciałbym być bohaterem,
Lecz to ich było życie
Tak pragnęli od dziecka.

Już chciałem upaść na ziemie
Gdy nagle poczułem siłę
Lecz nie do poprawy,
A do tego jaki jestem.

Tak w życiu bywa,
Ze kiedy upadłeś
Chcesz wyrwać się
Lecz brak siły
Ponieważ oddałeś się cały
Z duszą i sercem
Temu co jest ci bliskie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.07

Tuesday 3 November 2015

Zwróć się do Mnie

Zwróć się do mnie
Nie pytaj mnie,
Czy chcę czy nie chcę
Przecież wiesz, że Bogiem jestem.

Czasami się zdarza,
Ze nie rozumiem twojego pytania
Choć jestem miłosierny
Musisz zrozumieć swą wiarę we mnie,
Ze bez twojego zaangażowania
Pomoc staje się bezużyteczna.

To nic chciałeś być wolny
To nic, że szukasz pomocy we mnie
Przecież każdy wie,
Ze imię Jezus daje moc
Kto wierzy we mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.03

Sunday 1 November 2015

Jak u pana Boga za piecem

Popatrz Heniek
Zestrzelili samolot
Popatrz Heniek
Krew się leje,
A my oglądamy TV
I mamy
Jak u pana Boga za piecem.

Hanka uwierz w siebie
Przestań rozmyślać
Jak świat ratować
Lepiej ugotuj obiad
Dzieci nakarm

Przecież wiesz,
Ze okno na świat
To nie TV,
Ale nasi sąsiedzi
Przyjaciele i rodzina.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.01