Total Pageviews

Wednesday 28 December 2016

Raduje się Niebo raduje się ziemia

Nadeszła noc, pokój ludziom niesie
Przyszedł na świat Jezus urodzone dziecię
Gwiazdy zgasły tylko jedna świeci
Ta od Boga dana dla ciebie.

Nim przyjdzie dzień, a noc przeminie
Już wszyscy wiedzą, że jest Bóg na ziemi
Choć nie dane mu będzie rządzić tu na ziemi
To jednak zostawi miłość która wolność niesie

On jeden wyzwoli ludzkość od niewoli
Jaka była dana za grzech pierworodny
Raduje się Niebo raduje się ziemia
Teraz wszyscy widzą światło dane od Niego

Nie czas na sen w ten Bożonarodzeniowy dzień
Trza Bogu dziękować za pamięć o nas
My radośni i szczęśliwy pokłon Mu oddamy
I pójdziemy za nim do samych wrót niebiańskich

A kiedy dane nam będzie powrócić tu
Gdzie ty jesteś Boże i z tobą Lud
Wtedy zaśpiewamy Tobie kolędę jaki zdarzył się cud
Gdy przyszło Boże dziecię na świat nasz król.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.25

Monday 26 December 2016

Wszak tylko Bóg daje światło


TYLE PYTAŃ DO PANA BOGA ....

Saturday 24 December 2016

Kolędy
Oj, maluśki, maluśki - tekst piosenki

Oj, maluski, maluski, maluski, jako rękawicka
Alboli tyz jakoby, jakoby kawałecek smycka.

Ref.
Śpiewajcie i grajcie mu
małemu, małemu

Cy nie lepiej by tobie, by Tobie siedzieć było w niebie
Wsak Twój Tatuś kochany, kochany nie wyganiał Ciebie.

Tam wciornaska wygoda, wygoda, a tu bieda wsędzie,
Ta Ci teraz dokuca, dokuca, ta i potem będzie.

Tam Ty miałeś pościółkę, pościółkę i mietkie piernatki,
Tu na to Twej nie stanie, nie stanie ubozuchnej Matki.

Tam kukiołki jadałeś, jadałeś z carnuską i miodem,
Tu się tylko zasilać, zasilać musis samym głodem.

Tam pijałeś ceć jakie, ceć jakie słodkie małmazyje,
Tu się Twoja gębusia, gębusia łez gorskich napije.

Tam Ci zawse słuzyły, słuzyły prześlicne janioły,
A tu lezys sam jeden, sam jeden jako palec goły.

Hej, co się więc takiego, takiego Tobie, Panie stało,
Ześ się na ten kiepski świat, kiepski świat przychodzić zachciało
teksty.org

Oj, Maluśki, Maluśki - kolęda - Mazowsze

Thursday 22 December 2016

Kłamał żerując na mojej ambicji

No cóż bywało gorzej
Kiedy wydawało się,
Ze już odchodzę
Do świata, którego nie znam.

Jednak podniosłem się
I dalej szedłem
Z podniesioną głową
Aby zdobywać następne szczyty.

Lecz kiedy już zdobyłem
Wtedy ktoś powiedział
Ze wszystko jemu zawdzięczam
Kłamał żerując na mojej ambicji.

Tak to już bywa
Jeśli jest się biedny
To znajdzie się ktoś,
Który zamiast aplauzu
Krzyknie to moje
Choć ja się pod tym podpisuję.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.23

Tuesday 20 December 2016

Chcę pokochać Boga

Chcę pokochać Boga
Tak jak człowiek młody
Chciałbym uwierzyć w cud
Ze słowo jest przypisane do osoby
Od której to pochodzi.

Cisza, i w kościele i w niebie
Bóg milczy
Choć napisano ewangelię
Przypisaną do konkretnej osoby,
Którą napisali Ci w których
My wierzymy.

Teraz rozumiem ten ból
Kiedy serce krwawi
Ze ty to nie ty lecz ktoś inny
Mówi to co ty stworzyłeś
Dla dobra nas wszystkich.

Słucham i milczę
Zanoszę modlitwę
O etos jaki być powinien
A echo niesie to pocieszenie
Bóg Ci wynagrodzi lecz w Niebie.


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.21

Friday 16 December 2016

Wesołych Swiąt

Jest taki dzień

Jest taki dzień
Gdy wszyscy uśmiechnięci
Jest taki dzień
Kiedy serce raduje się

Tak powinno być
Więc nie martw się chłopie
Przecież wierz, że każdy liczy
Może gwiazdka zabłyśnie
I przyniesie Ci szczęście.

A kiedy już spoczniesz
Po trudach przygotowań
To wspomnij, że są ludzie
Którym brakuje tego co ty masz.

Dzień wszystkim znany
Jaki zapytasz?
To Dzień Bożego Narodzenia
Zwie się wigilia,
Która przypomni
O tym najbliższym
Ze warto kochać
Tych co są nam bliscy.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.16

Wednesday 14 December 2016

Anioły zagrały pieśń pożegnalną

Cicha noc szczęście niesie
Narodził się Jezus malutkie dziecię
I tak co roku czas oczekiwania
Na miłość jaka się należy.

Dziecię moje dziecię nie płacz proszę
Czas się radować Bóg pokój niesie
Dziecię moje dziecię łzy ociera
Chciałby znowu mówić Matko nie płacz.

Tak miłość przeplata się z oczekiwaniem
To na wigilię to na podarek
A kiedy zabraknie i jedno i drugie
Wtedy serce boli a Jezus współczuje.

Anioły ręce załamują i sami nie wiedzą
Czy śpiewać kolędy czy chronić dziecię
Nie ma wolność gdy brak tego co najcenniejsze
Matki i Ojca które zanucą kolędę.

Tak Bóg spojrzał z góry
Nie roniąc łez wcale
I dał sierocie to co najcenniejsze
Miłość do wszystkich którzy serce mu oddali.

Anioły zagrały pieśń pożegnalną
Jakiej nie wstydził by się nikt
Teraz i radość i szczęście go spotkało
W dniu Wigilii zasiadł wśród swojej rodziny.



A Bóg popatrzył z góry
Nic nie powiedział
Tylko otworzył księgę i znowu napisał
To co ukrywało serce sieroty.

Autor Jacek marek Krawczyk
Kraków 2016.12.14

Radość to nie wymierna

Radość to niewymierna
Gdy uśmiech widać na twarzy
Lecz przyznam wam się szczerze,
Ze długo na to czekałem

Tak w wieczór zimny i mroźny
Choć jeszcze nie pora na Wigilię
Zakon Pijarów zaprosił
Tych co wierzą w Świętą Rodzinę

Pora nie pora, ale tak cze-ba
Dać radość i tym co organizują
I tym co przychodzą
Na Wigilię w dniu adwentu

Wszyscy byli poważni, dostojni
Czekając na to co się wydarzy
Nawet dziecko zastraszone było grzeczne
Mimo tych wydarzeń które ich spotkają



Czas Wigilii nastał w szkole Pijarów
Zaczęto od modlitwy a skończono
Na wręczaniu cukierków od Mikołaja
Jeden chłopiec który przyszedł z matką
Przyznam wam się szczerze nie cieszył się wcale

Wtem Mikołaj się zjawił
Który rozdawał cukierki
Wszyscy brali po jednym
Choć były maluteńkie

Wreszcie przyszła na mnie kolej
Nie powiem wziąłem jednego
Gdy nagle Mikołaj powiedział
Proszę jeszcze wziąć drugiego

Jak jak wam kiedyś pisałem
Zachwyciłem się chytrością
I wziąłem garść cukierków
Które mi się należały

Wtem oczy moje zabłysły
Uśmiech zobaczyłem
Gdy dziecko wzięło garść cukierków
I hamulce puściły

Teraz wiem, że nie można
Wszystko zaplanować
Trzeba choć raz pokazać serce
I zezwolić na łakomstwo.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.14

Monday 12 December 2016

Sekretny dziennik

Czasami się zdarza, że ma się przyjaciółkę trochę starszą od siebie i wtedy nagle szok można przeżyć. I Ja właśnie taki przeżyłem kiedy pożyczyła mi książkę pt; Małe eksperymenty ze szczęściem czyli Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i ¼.
Czytam i śmiech mnie ogarnia lecz gdy coraz więcej przeczytam mina moja robi się nie wyraźna i zaczynam myśleć co ten bezdomny chce nam przekazać. Myślę i czytam i olśnienie. Zaczynam rozumieć tytuł, że tak naprawdę jest to ukazanie świata który jest zamknięty w swoim świecie senioralnym. No cóż pomyślałem można laboratoryjnie prowadzić „Małe eksperymenty ze szczęściem”, ale kiedy zaczynam realnie myśleć wtedy rozumiemy, że tak być nie powinno. Więc jak pytam się sam siebie!? No cóż szczęście seniora nie tylko zależy od niego, ale i od otoczenia w jakim jest. Więc polecam abyście przeczytali i choć na minutę zamilkli, wyciszyli i pomyśleli, że przecież i mnie może to dotyczyć.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XII.12

Sunday 11 December 2016

Zauroczeni miłością

Kochanie świt obudził nas
Słońce wynurza się z mroku
Niczym nasza miłość
Pamiętnych namiętnych pocałunków

Teraz wspólnie rozumiemy sens
Dnia codziennego tego codziennego
Otuleni nadzieją, że jeszcze pożyjemy
Jak dwa gołąbki zbierające chrust

Miłość nie przeminie w boskim psalmie
O oblubienicy i oblubieńcu
Lecz cóż jest warte nasze życie
Gdy nie będziemy w Boskim planie

Tak trzyma nas obrączka na palcu
Która łączy i daje pocieszenie
Ze dopóki ją nosimy
Nigdy nie zapomnimy o przysiędze.

Autor Jacek Marek Krawczyk*
Kraków 2006.VIII.23 / 2016 .XII.11

Saturday 3 December 2016

Kochankowie

Me ciało płonie
Ostudź mnie kochanie
Wypij ze mną toast
Za naszą miłość wzajemną

Noc nadeszła gwiazdy widzę
Księżyc rozjaśnia ciemność
Lecz blaknie przy tobie
Gdy widzę twe oblicze

I unieśliśmy się do gwiazd
Gorąco czujemy w naszych trzewiach
Krew pulsuje niczym ćma do płomienia
Zjednoczeni w splocie jak warkocz

Teraz odprężeni cali szczęśliwi
Przytuleni do siebie zasypiamy
Myśląc o miłości jaką przeżyliśmy
Gdy rozum mieszał się z pożądaniem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.23 / 2016.12.04

Saper rozminowany - obraz


Thursday 1 December 2016

Wiersz napisany na podstawie sztuki Tadeusza Kantora „Wielopole”

Ukrzyżuj Ukrzyżuj wołali
Przecież i tak krzyż niesiemy
Niedane nam się wzbogacić
Niedane nam zwyciężyć.

Czas podły i dla was i dla nas
Choć Bóg patrzy z góry
Nie pora szukać szczęścia
Nie pora myśleć o wolności.

Lecz kiedy nastanie
Łaskawszy czas dla nas
Wtedy siądziemy za stołem
Wtedy zrozumiemy, że nie pora

I choć blizny mamy
I choć pamiętamy
To wiemy, że następne pokolenie
Nie za pomnie co kochamy

Więc otwórz oczy
Wytęż słuch
Myśl miej przewodnią,
Ze nie po to przyszło nam żyć
By zaginęła nasza historia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12. 01

Wednesday 30 November 2016

Choć widziałem Cień


Choć widziałem Cień
Nie powiem gdzie,
Ale świeciło słońce.





Uciekłem przed Cieniem
Gdy nastała noc
Wtedy zrozumiałem,
Ze Ciemność gubi Cień
Co inni widzą w dzień.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.30

Monday 28 November 2016

Kto kol-wiek wie


Kto kol-wiek wie
Postawia znak zapytania
Dając zadanie do rozwiązania
Będąc bezradny
Licząc na pomoc innych.


Tak każdy sięga
Do ksiąg ukrytych
Wiedzę poznając
Szuka odpowiedzi.

Kto kol-wiek wie
O ukrytej prawdzie
Którą trzeba szukać
Mając nadzieję jutra.

Nim noc nastanie
Już zadając sobie pytanie
Zostajesz wyjałowiony
Tak jak człowiek bez wartości.

Kto kol-wiek wie
Zamieszczając ogłoszenie
Czeka, dlaczego
Ponieważ zabłądził
W swych pytaniach
Nie znając odpowiedzi.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016 .XI. 28

Thursday 24 November 2016

Kocha się tak


Długo czekałem aż cię znalazłem
To ty
Śniłem po nocach chciałem się napić
Lecz ty
Cięgle czekałaś aż ja
Wspomnę te słowa
O tak





Kocha się tak
Potem drugi i trzeci i znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów

Kocha się tak
Kiedy pije się znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów.

Teraz rozumiem że ty
Miałaś nadzieję
Chciałaś mieć wsparcie
Lecz ty
Ciągle czekałaś aż ja
Wspomnę te słowa
O tak

Kocha się tak
Potem drugi i trzeci i znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów

Kocha się tak
Kiedy pije się znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów

Ja już nie mogę
O tak
Pić puki kocham
O tak
Lecz wspomnę te słowa
O tak

Kocha się tak
Potem drugi i trzeci i znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów

Kocha się tak
Kiedy pije się znów
Wódeczki smak
Tyle szczęścia radości i snów

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.24

Sunday 20 November 2016

Refleksja nad grobem

Odeszłaś w nieznane
Choć chciałbym
Żebyś jeszcze żyła,
Jednak czas goni do przodu
I kwestia czasu kiedy odejdę
Tam gdzie ty,

Lecz Ty Mamo pozostajesz
Bo czas ciebie nie dotyczy
Kiedy odeszłaś
Do świata umarłych.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.20

Jest tajemnicą ukrytą w sercu

A kiedy przyjdzie po mnie
Ten który wie o mnie
Choć czasu ubywa
Mnie lat przybywa
To krótko będzie mi na tej ziemi
Żyć nie myśląc o Nim.

Czasami wpadam w kontemplację
Rozważam za i przeciw
Jednak nie myślę
Usprawiedliwiając się
Ze przecież są gorsi ode mnie.

Ciężar jaki będzie na mnie spoczywał
Im dłużej żyć będę
To przecież wiem, że życie
Jakie mam i będę miał
Jest tajemnicą ukrytą w sercu
Lecz nie w moim a w Jego.

Tak każdy stanie przed Bogiem
Jak ja stanę kiedy umrę
Lecz nic nie powiem
Tylko będę czekał
Ile kilogramów przeciąży szale
Za lub przeciw zmartwychwstaniu.



Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.20

Friday 18 November 2016

Zapatrzyłem się

Błądziłem szukając
Wybierałem poznając
Tą tylko jedną,
Która da mi miłość.

Zapatrzyłem się
W jej czerwone lica
Mrugnąłem do niej oczkiem
Poprosiłem – zatańczyłem
I już wiedziałem
Ze warto wybrać słowo miłość.





Płonę cały zauroczony
Rozumie mnie
Zaczynamy mięć wspólny język
O tym co serce pragnie
Wyjawiając mój sekret
Jaką widzę miłość.

Niepewność ogarnia mnie
Czyżby me serce wybrało
Śmiejąc się razem
Gdy jest jedna myśl
Wspólny wątek.

I stało się już jesteśmy nadzy
Zycie zaczęło pisać lirykę
O wspólnej miłości
O planach przed nami i za nami.

I o tym co najważniejsze
Przysiedzę która połączyła nas
By mogliśmy świadczyć
Przykładem jakie niesie słowo miłość
Dla nas i dla innych.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.23 / 2016.XI.19

Tuesday 15 November 2016

Pragnienie miłości

Chciałbym pokochać kobietę
Która da mi miłość ze wzajemnością
Tak aby serca nasze biły wspólnym rytmem
Myśląc o niej patrzę na gwiazdy
Wyszukując tą która jest moim patronem.

Tobie zaufam kochana miłość
Abyś sprawiła żebyśmy spłonęli
Jak Feniks z zestarzałym sercem
Odradzając się na nowo
Z czystym sercem gotowi do miłości.





A wtedy kochalibyśmy się cali sobą
Widząc w naszym lustrze dwa oblicza
Siebie i ją zjednoczeni wspólną myślą
Tak aby nie zaprzepaścić
Tego co dała nam miłość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.23 / 2016.XI.16

Monday 14 November 2016

To nic Mamo tak wyszło

Ja wiem kochałaś mnie
Ja wiem wierzyłaś we mnie
Ja wiem, wszystko wiem
Lecz wybacz
Miłość matczyna nie rodzi się w bólu
I to mnie nauczyłaś...

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.14

EDYTA GEPPERT "NIE ŻAŁUJĘ"

Niech to szlak trafi

Budzę się rano
Niewyspany
Stłukłem szklankę
Przy myciu
Chciałem krzyknąć
Niech to szlak trafi
Gdy musiałem
Psa wyprowadzić

Godzina ósma
Teraz jestem sobą
Wziąłem książkę
Zacząłem czytać
Lecz myślami
Byłem gdzie indziej

Już miałem dzwonić
Do mojej córki
Jednak nie
Wstrzymałem się
Ona jest już w pracy

Teraz zrozumiałem
Każdy jest zajęty
I cze-ba czekać
Kiedy wolni będą
Od obowiązków
Jakie nosi życie

A ja
No cóż wziąłem się
Do pracy
I już nie myślałem
Zająłem się sobą
I swoimi obowiązkami.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.14

Wednesday 9 November 2016

Chciałbym się jej pozbyć

Chytrość zagląda mi w oczy
Niczym piasek w oku
Chciałbym się jej pozbyć,
Lecz wybaczcie ja też chcę
Coś od życia.

Słowo zahartowane chytrość
Jak lis na wolności
Poskromić ją mogę,
Lecz nie wymazać
Czasami bywa pomocna.



Pokusę mam wielką jak jabłoń
Kwitnąca w ogrodzie
Mimo to muszę zebrać plony
Lecz wszystko zależy od pogody.

Pogoda ma swoje kaprysy
Nijak przypisać do chytrości
Jest przeciwieństwem
Tego co zowią mądrością.

Modrość moja potrafi wykorzystać
I jedno i drugie
Kiedy jedno wywyższę
A drugie poniżę.

Mając na celu dobro
Jakie powinno wypływać
Kiedy ktoś patrzy
Na to co robię.

Więc nie martwię się na zapas
Wszystko się ułoży
Kiedy zamiast chciwości
Pokochałem swoje wady
Mając je pod kontrolą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.09

Powstali z klęczników















Ruch na niebie gwiazdy świecącej
Zaświecił jak ogarek w górniczej lampce
Błysk w oczach źrenicy czarnej jak węgiel
Oznajmił, że przyszedł dzień powstania tych
Co swój kraj uważali za ubezwłasnowolniony.

Powstali z klęczników nim zabłysnął dzień
Pisali ten jeden werset na biało czerwonym płótnie
Nim zorza się zaświeciła już dzień się wypełnił
Tym solidarnym zrywem przeciwko tyranowi,
Który szargał imię święte Polski Niepodległej.

Kopalnia wiedzy tej zwykłej prostej jakże wymownej
W której odkryli ten symbol Polski ukryty w diamencie
Wyszlifowanym pracą wielu pokoleń skamieliną węgla
Śpiewając pieśń Boże Ojczyznę wolną daj nam Panie.

Stanął mur przed nimi, lecz przecież kruszyć umieli
Nie straszna była im broń, bo byli zahartowani
Jak dłuto które wykuwa w drewnie genezie
Ten pomnik który przez ich walkę wykuli
Ku pamięci naszych braci poległych
Za Polskę Niepodległą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2007.II.17 / 9.XI. 2016


Saturday 5 November 2016

I już dotarło do mnie

Zobaczyłem i uwierzyłem
Spojrzałem w jej oczy
I już wiedziałem
Ze pójdę za nią
Do ogrodu rozkoszy.

Kwiaty kupiłem
Może to wystarczy
Uśmiechnięty wręczyłem
Spojrzała i zapytała
Jak masz na imię.

Wakacje minęły
Czas rozstania nadszedł
Znowu jestem w domu
I już dotarło do mnie,
Ze ją kochałem.


Sprężyło się moje ciało
Już wiedziałem
Oszalałem bez niej
Chciałem zadzwonić
Lecz zapomniałem jej adresu.

Teraz wiedziałem
Miłość nie pragnie
Lecz żąda od nas
By ciało razem z duchem
Zatroskało się o drugą połowę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.23 / 2016.XI.06

Docelowa realizacja


Kabaret Olgi Lipińskiej - Teatr eksperymentalny

Friday 4 November 2016

Początek miłości

Zapytaj mnie skąd pochodzę
Zapytaj mnie kim jestem
I nie bój się otworzyć
Na tą naszą miłość
Która nas zjednoczy
I da początek naszej jedności.

Tylko my dwoje czujemy
Zapach ciał spoconych
Tylko my dwoje myślimy
Przed i po naszej miłości.

Teraz Ja szaleję za Tobą
Teraz Ty szalejesz za mną
Jesteśmy owładnięci tym
Co zowią wspólną namiętnością
Kochających się dwóch serc.

Nasza miłość nie pyta
Miłość ma początek
Miłość jest odbiciem lustra
Zakochanych w sobie.













Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006. VIII. 23 / 2016.XI.05

Wednesday 2 November 2016

I szliśmy w zaparte


To nic, tak miało być
Tak chciałem
Razem tak zaplanowaliśmy
I szliśmy w zaparte
Nie oglądając się za siebie.



Wybraliśmy dzień, miesiąc, rok
I już po wszystkim
Byliśmy małżeństwem
Tacy jak wszyscy,
Którzy sobie przysięgali.

Miłość nabiera rumieńców
Wtedy gdy mówi się o dziecku
Tym naszym zrodzonym z miłości
Naszych serc wspólnych,
Lecz nie zaplanowanym.

Każdy się dziwił
Każdy pouczał,
Ze tak nie można
Kochać się
Nie biorąc odpowiedzialności.

Lecz My wierzyli
Ze bez miłości
Nie ma co marzyć
O takim szczęściu
Jakie nam się marzy.

Teraz po latach
Kiedy wiek za sobą
I wszystko już poukładane
Udowodniliśmy, że bez miłości
Nie ma kodu który by otworzył
To szczęście o którym wszyscy marzą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.11.02

Sunday 30 October 2016

Zatuszować łatwo

Widok z mego okna
Niczym się nie różni
Od tego co mam
A mam wszystko na głowie
Jak ten co mieszka
Przede mną w blokowisku.
Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk

Poznać to łatwo
Zatuszować łatwo
I sam już nie wiem
Czy jestem na osiedlu
Czy to teren prywatny.


Jednak jak mówi przysłowie
Im bogatszy to tym biedniejszy
Bo przecież każdy się chwali
Ile wydał pieniędzy
Jednak nic mu nie wychodzi.

Ja nie przeczę
Nie zaprzeczam
Tylko liczę jak przeżyć
A moim marzeniem
Jest zobaczyć widok
Taki jak na folderze.

Teraz żegnać się pora
Drodzy moi fani
Ja już mam światopogląd
Ze trzeba czy mać się rodziny
I nie narzekać tylko sobie chwalić.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.10.30

Wednesday 26 October 2016

No cóż moi drodzy

No cóż moi drodzy
Każdy marzy, każdy śni
Ale kiedy Ja
Wtedy gdy zobaczę
Swoje gwiazdy na scenie.

O czym marzę tak jak wy
O miłość – nie
O samotności – nie
O rodzinie – tak
Tylko wtedy jak występują na scenie.

Słucham, wzrok wytężam
Brawo chcę już bić,
Lecz trzeba czekać,
Kiedy skończy się występ.




Brawo brawo
Klaszczą wszyscy
Aktor idol to pamięta
Bez tego nie da się żyć.

Smutna mina jest aktora
Jeszcze bardziej moja
Kiedy My mamy śpiewać
A scena milczy słuchając ciszy.

Tera rozumiem ten ból
Sala pełna lecz kieszeń pusta
Lecz pocieszam moje wnuki
Ze jak ja gram osobiście
Nic nie biorąc ani centa
Tak samo brawo biją
Moi idole jak aktorowi profesjonaliście.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.10.26

Monday 24 October 2016

Ma pierwsza dziewczyna

Ja sam nie wiem czy ją kocham
Lecz strasznie mi się podoba
Piszę liścik do przyjaciółki
Szepnij jej słówko,
Ze jestem w niej zakochany.

Kwiaty, róże czerwone jej dałem
Mówiąc, że ją kocham jak idolkę
Która śpiewa najnowsze przeboje
O miłości dwóch biedronek
Którym przybywa czarnych kropek.

Inicjacja naszej miłości były kolczyki,
Które świeciły w słońcu na naszych uszach
Staliśmy się dla siebie kochankami
Liczący na los, że nie sprawi nam kłopotów
A nasza miłość sprawi,
Ze jeden drugiego będzie wspierał.


Kawały o policji, krótkie zdania
Wyrażające, że kochamy się jak biedronki
Kropeczki liczymy ile lat się znamy
Doroślejemy mówili nam rodzice
Może wasz związek przetrwa.

Jednak nie przetrwał
Zostały tylko wspomnienia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.24 / 2016.X.24

Sunday 23 October 2016

Teraz rozumiem trud Matki

Ręce zmęczone, przepracowane
Twarz zaznaczona bruzdami
Wpatrzona we mnie
I tak otwarcie, szerze powiedziała
Popatrz no Jacek
Takie miałam życie,
Jak pole przeorane po zbiorach.


Oczy wilgotne jeszcze nie płacze
Nalewam wódki do kieliszków
I wznoszę toast za trud ludzki
Aby więcej nie było pól nie naszych
Przeoranych po zbiorach.





Całe życie pracowałam uczciwie
Córka może poświadczyć,
Lecz wybacz oddałam serce
A w kieszeni brak pieniędzy
Na posag dla mojej córki.

Teraz rozumiem trud matki
Która kocha od kołyski
Już mamy XX II wiek,
A jeszcze zdarza się nam,
Ze pracujemy ciężko
Lecz pozostaje niedosyt
Po tym jak kto inny zebrał plony
A nam pozostały bruzdy
Jak pole przeorane po zbiorach.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.10.23

Michał Bajor - A kto Ciebie, ty wierzbino

I już wiedziałem

Kochać warto
Marzyć warto
Snuć plany warto
A czy to się spełni
To już myśleć o tym nie warto.

Szlak by to trafił
Poranne wstawanie
Wszystko przemyślałem
Wszystko zaplanowałem,
A jednak obudziłem się po nie w czasie.

Teraz to ja już mądrzejszy
Od czarnego kota
On nie planuje
Tylko czeka na okazję
Komu przypiąć nieudany dzień.

Dlatego już śpię spokojnie
Oczywiście budzik mnie obudzi
Ale jedno wiem na pewno,
Ze jak nie przedmiot
To człowiek mi dokuczy.

Więc cóż mam robić
Pytam się sam siebie
Machnąłem ręką
I już wiedziałem,
Ze trzeba żyć z przeznaczeniem
W miarę rozsądku.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.10.23

Wednesday 19 October 2016

Niedokończony wiersz

Minął wieczór noc pochmurna
Księżyc zbladł gwiazdy zgasły
Cisza wokół mego domu
Nawet pies skulił ogon.

Matka gromnicę wystawiła w oknie
Strach zagościł nie oczekiwanie
Piorun uderzył w drzewo
Dając początek ulewnemu deszczu.

Stuk puk kto tam stuka
Otwórz drzwi nieznajomemu
Gość w domu Bóg w domu
Pewno ucieka przed burzą.

Ojciec drzwi otworzył ostrożnie
Pyta woła kto tam
Zamiast człowieka ujrzał konar
Który wirował wokół okna.

Wszyscy kłaść się położyli
Choć noc mokra i straszna
Każdy usiłował zasnąć
By obudzić się w promieniach słońca.

Tylko Jaś malutki
Leżał w kołysce
Spał spokojnie z rączkami u góry
Nie wiedząc co się dzieje.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.10.19

Czytam książkę pt;Kapłan - autora Krzysztof Kotowski

Nie powiem, ale się przyznam,
że od pierwszej kartki mnie
wciągnęła, ale im więcej stron
przeczytałem tym bardziej
doszedłem do wniosku, że
lepiej oglądać film niż czytać.
Dlaczego? Słowo może mieć wiekszy
wpływ na osobowość niż film. Czy polecam? Oczywiście
nie polecam dlatego, że cze ba być dojrzały do czytania tej książki.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk

Tuesday 18 October 2016

Sęk w naszym stole dał nadzieję


Primo - szliśmy ścieżką która prowadzi
Na szczyt rozjaśniony słońcem
Lecz nim tam doszliśmy przemyśleliśmy
Kim dla nas jest Bóg.

Sęk w naszym stole dał nadzieję,
Ze jeszcze odrosną pędy nowe
Gdy słońce podtrzyma życie
A deszcz wybudzi drzewo ze snu.


Sekundo – walczyliśmy by mieć dziecko
Myśląc, że to będzie nasz wspólny dar
Wtedy gdy słońce rozjaśniło nam twarz
Gdy zdobyliśmy szczyt poprzez nasz trud.

Sęk w naszym stole dał nam nadzieję,
Ze jeszcze odrosną pędy nowe
Gdy słońce podtrzyma życie
A deszcz wybudzi drzewo ze snu.

Tercja – zgubiliśmy pokusy losu trzymając się razem
Kiedy prowadził nasz szlag na górski szczyt
Tam zrozumieliśmy dar życia gdy Bóg
Wtopił nas w krajobraz ludzkiej natury
Nadając ludzki wymiar troski o wspólny dom.

Sęk w naszym stole dał nadzieję
Ze jeszcze odrosną pędy nowe
Gdy będziemy dalej trwać w miłości
Szczepiąc drzewo w którym brak owoców.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2007.01.23 / 2016.10.18