Total Pageviews

Sunday 31 July 2016

Przyłapany w łóżku – opowiadanie

Kochanie postawiłeś mleko na kuchence indukcyjnej.
Ależ oczywiście! Kochanie pozwól tu do mnie, chcę
Ci pokazać jak w nocy się kokosiłeś w pościeli.
Nie interesuje mnie to. Może i Ciebie nie interesuje,
ale mam dowód dlaczego ze mną nie sypiasz tylko
uciekasz do drugiego pokoju. Dlaczego!? Wiesz
chciałabym Ci powiedzieć, ale i tak mi nie powiesz
prawdy więc nie ma sensu. Więc co mi chcesz
pokazać!? Prześcieradło. No dobra zdradzałem Cię
przyznaję się bez bicia, ale to nie moja wina.
Nie twoja a czyja!? Ja już myślę o rozwodzie tylko nie
wiem jak Ona się nazywa ponieważ może być
bezimienna jednak ma taki wpływ na Ciebie, że nie
potrafisz się pohamować nawet w nocy. Pohamować!
Chyba sobie żartujesz, niby jak? No są do tego różne
przedmioty choćby i prezerwatywa. Ja chyba oszaleję.
Co ty za brednie wygadujesz. Jestem stu procentowym
mężczyzną i nie mam co się wstydzić. Jednak mnie okłamałeś
gdy mówiłeś, że nie możemy mieć dzieci ponieważ..?
No tak, dobra niech będzie, będę spał z tobą, ale o dziecku
zapomnij. Jeszcze nie nadszedł czas. No dobra nie gniewaj
się Minęły dwa lata, a tu moja żona w ciąży. Od razu
postanowiłem dać sprawę na wokandę o zdradę i wziąć rozwód
jak najszybciej. Gdy przyszło wylewać łzy i mówić
prawdę wtedy adwokat mojej żony poprosił mnie na stronę
i szepcze do ucha. Może mieć pan miliony i jeszcze więcej
tylko niech pan pozwie tego winowajce tego pańskiego
nieszczęścia I tak od sprawy do sprawy minęło 9 miesięcy
Ja zostałem ojcem pięcioraczków, a żona rozwód na moje życzenie...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.30

Friday 29 July 2016

MOJA MODLITWA

Thursday 28 July 2016

Zofia i ksiądz VIII

Ksiądz przyszedł do mnie wielce wzburzony i powiada
No i co Jacek doczekałem się jestem niewolnikiem Zofii
jak Filozof niewolnik... Popatrzyłem na niego i myślę
sobie wygląda na trzeźwego.., oczy mu nie gonią jak ćmie
do światła i nawet cerę ma jasną na licach więc powiadam.
Widzę w tobie samego ducha twórczego i mądrość zofii,
która cię wychowała na zwykłego kapłana i myślącego
jak ksiądz z powołania doświadczonego przez mądrość
duszpasterską i poznania empirycznego w literze słów
tobie tylko znanych jak i mnie człowiekowi świeckiemu...
Jak nie krzyknął, aż światło zgasło (notabene moja żona
zgasiła czyli Zofia) i mówi, człowieku na cóż mi ta mądrość
kiedy ja nie rozumiem modlitwy „Ojcze Nasz” a chodzi mi o zdanie
i nie wódź nas na pokuszenie. Pytam się kto? Kto ma nas wodzić
na pokuszenie jak Bóg jest miłosierny dla nas... E.., tam dla
mnie jest miłosierny, a dla Ciebie sam musisz dźwigać krzyż
i jeszcze pod górę jak niewolnik sługa Boży pierwszy Chrześcijanin.
Właśnie jestem niewolnikiem i proszę o większą pokorę
dla moje chuci „Zofii”, która jest moją mądrością niepokorną
i ciągle wymagającą ode mnie mówiąc; więcej, więcej, więcej
poznaj tej wiedzy tajemnej ukrytej w mej mądrości czyli „Filozofii Zofii”.
I co słuchasz i jesteś pokorny. No tak posłuchałem, teraz już nie
myślę o „Zofii” tylko o modlitwie i rozważam nad tajemnicami
Boskimi.., i co jesteś chory bo uważasz się za niewolnika ponieważ
nie możesz zapomnieć o „Zofii” tej mądrej filozofii. Tak...
No zgrzeszyłeś bratku, musisz iść do spowiedzi i wyznać swoje grzechy
i nie lękać się „Zofii” tylko po prostu ją studiować i wyciągać
wnioski i zapomnieć.., O czym..?, bratku wszystko jest w twoich rękach.
Nie lękaj się tylko wyznaj swoje winy spowiednikowi, a będziesz
zdrowy od pokus Tej „kobiety zofii”, która wodzi cię na postronku
jak baranka wśród owiec..

niedziela, 8 maja 2011
Autor Jacek Marek Krawczyk
Fragment opowiadań Zofia i ksiądz napisanych w roku 2011

Zabójczy prezent - opowiadanie

Poszedłem do kwiaciarni kupić bukiet róż dla naszej
Dyrektorki, która dzisiaj obchodziła imieniny.
Pieniądze miałem i to dość dużo ponieważ wszyscy
w biurze zebrali się na ten bukiet i prezent.
Bukiet kupiłem z 18 czerwonych róż i wydałem
prawie 2/3 pieniędzy. Jeszcze musiałem kupić
prezent tylko jaki jeżeli zostało mi tak mało
pieniędzy. Szedłem ulicą gdy nagle przystanąłem
pod sklepem gdzie na wystawie była reklama z hasłem
„Kupujcie u mnie wszystko za pięć złotych”.
Wszedłem nieśmiało do sklepu i przypatrując się przedmiotom
leżącym na półce z myślą, że może coś kupię. Byłem
bardzo naiwny pomyślałem gdy nagle przykuł mojej uwadze
drobny przedmiot szkatułka na cygara. A co mi tam, pomyślałem
kupię, zapakują i będzie jak nie dla solenizantki to dla jej męża.
Wszedłem do biura i już wszyscy na mnie czekali. Powiedziałem
gotowi no to idziemy złożyć życzenia. Wszyscy byli szczęśliwi
jedząc tort orzechowy i pijąc kawę rozmawiając o przyszłości
firmy. Wtem pani Dyrektor postanowiła publicznie rozpakować
prezent, aby przy świadkach nim się nacieszyć. Serce mi
zabiło gdy solenizantka nagle zbladła nie wiedząc dlaczego.
Spojrzała na nas z góry i powiedziała No to do swoich zajęć
i rad nie rad wszyscy zaczęli wychodzić nie wiedząc co
się stało. Coś ty jej kupił do cholery zapytali mnie
wszyscy współpracownicy. Szybko odpowiedziałem pudełko do cygar.
Rany boskie coś ty narobił właśnie ją z Klubu Biznesmenów
wyrzucili ponieważ nie wyraziła zgody na palenie cygar.
Ale dlaczego!? Ponieważ wykryto u niej raka i lekarz....

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.28

Saturday 23 July 2016

Warto czytać książki

Ja osobiście słysząc takie
zdanie od razu nabrałem ochoty
do czytania myśląc aby książkę
którą przeczytam była wyjątkowa
i nie powtarzalna w treści jak
i w akcji. Wybrałem i czytam
i trafiłem w 10 ponieważ poznajem
życie tych, którzy przeżyli swój wiek
i zostawili świadectwo tamtych dni.
Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk

Cud – opowiadanie

Siedziałem na motorze przyklejony do kolegi i jechaliśmy,
a wiatr smagał nasze twarze niemiłosiernie. Tyle pamiętam panie
doktorze. Przypomnij sobie młodzieńcze. Poszukaj w swojej
pamięci jak doszło do wypadku. Może Koral więcej ode mnie
pamięta. Nie!, on nic nie pamięta. Zginął na miejscu, tylko Ty
przeżyłeś. Proszę dać mi odpocząć muszę Bogu podziękować
za ocalenie mi życia. Przepraszam już wychodzę i dam znać,
aby nikt ci nie przeszkadzał i oczywiście zawołam księdza.
Ależ nie!, proszę się z tym wstrzymać. Jak sobie życzysz.
Zostawiam cię w spokoju. Wyszedł sobie. Boże przebacz mi,
powiem wszystko jak było, a potem poproszę Cię o ten znak abyś
mi dał czy mogę iść do spowiedzi. Wyciągnąłem z szafki kompot
i wypiłem ponieważ bardzo chciało mi się pić i zacząłem opowiadać
Bogu co i jak było przed moim wypadkiem. Mówiłem i mówiłem z
coraz większym zaangażowaniem i śmiałością. Kiedy doszedłem do
końca nagle zapanowała taka cisza, że nic nie słyszałem. Pomyślałem,
że Bóg mnie ukarał i straciłem słuch. Więc powiedziałem w swoim sercu,
że poniosę ten Krzyż jaki zesłał mi Bóg. Obudziłem się i zobaczyłem,
że Matka moja siedzi przy mnie i coś mówi. Wydawało mi się, że się modli.
Uśmiechnąłem do niej, a ona wzięła mnie za rękę i całowała ją i coś mówiła, ale ja
nic nie słyszałem tylko zacząłem płakać. Matka zobaczywszy mnie
zapłakanego zadzwoniła po doktora. Doktor przyszedł i pewno stwierdził, że
nic nie słyszę ponieważ zaczął mówić z moją matką bardzo się denerwując.
Minęły wa dni ja dalej nie słyszałem i tylko przyglądałem się wystraszonymi
oczami co się dzieje wokoło mnie. Trzeciego dnia przyszedł lekarz
i zaglądnął do moich uszów i wezwał pielęgniarkę, a ta nawet mi nie współczując
wyciągnęła wielką strzykawkę i zaczęła wlewać mi płyn do uszów.
Nagle usłyszałem głos mojej matki i zawołałem Ja słyszę, Ja słyszę
a doktor podszedł do mnie i mówi, ale nam napędziłeś strachu. Miałeś
w obydwóch uszach po 1 cm korki z woskowiny i tak na nowo zostałem
przywrócony do życia i nic mi już nie brakowało tylko...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.22

Thursday 21 July 2016

Utracona wolność – opowiadanie

Wypalało się ognisko i wszyscy czekali na ziemniaki,
które piekły się w popiele we własnych koszulkach.
Przyznam się, że nie byłem głodny. Jednak gdy podano
mi któreś z kolej piwo nabrałem apetytu do wypieczonych
ziemniaków. Już dogasało ognisko, dym był coraz gęściejszy
a iskry powoli obniżały swój lot nad ogniskiem. Wtedy
gdy już zaczęto wyjmować ziemniaki z ogniska podeszła do
mnie kobieta w ogrodniczkach i uśmiechając się do mnie
przyjaźnie wypowiedziała zdanie. żar wypali miłość jednak
pozostanie ślad, który udowodni, że ją przeżyłeś. Spojrzałem
i wziąwszy ziemniaka do ręki zacząłem obierać koszulkę i wtedy
z środka ziemniaka wyleciała obrączka taka jak u ptaka na której był
napis. Wolność wyraża się w tym, że kochasz póki ciepło ochrania cię
przed zgubnym zimnem. Pokaż co tam masz? Obrączkę
z wygrawerowanym napisem. Wol wyraż się w ty,
że koch pók ciepł ochra Cię. I co zgadzasz się z tym.
Ależ oczywiście. Więc powiedz mi kto wrzucił gołębia
do ogniska . Nie posądzaj mnie o to. Ja nic nie wiem. Wszyscy
jednak patrzyli wzrokiem wskazującym, że ja zdobyłem się
na ten barbarzyński czyn. Co robić!? Jak udowodnić, że to nie ja.
I wtedy przyszła mi myśl, że jednak potrafię udowodnić
tą pomyłkę wobec mnie. Obróciłem się tyłem i założyłem
obrączkę na mały palec i pokazałem palce. Kobieta zaczęła się
śmiać i mówi. Nareszcie jesteś zaobrączkowany i już nie
pofruniesz jak wolny ptak ku szczytom Tatr. I wszyscy zaczęli się śmiać
Odruchowo chciałem ją zdjąć gdy stwierdziłem, że się nie da ponieważ
oziębła i się skurczyła...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.21

Tuesday 19 July 2016

Bohdan Łazuka-Bohdan trzymaj się

List pożegnalny lub pojednawczy – opowiadanie

Kupiłem sobie pół litra gorzały, aby zalać łzy
i napisać list pożegnalny lub pojednawczy do
mojej żony. Myślę sobie no to hl-ust i już wypiłem
pięćdziesiątkę. Łzy ciekły, a ja zacząłem pisać.
Droga była moja żono. Na początku ( hl-ust i druga
pięćdziesiątka ) chcę powiedzieć, że bardzo Cię
kocham dopóki (hl-ust i trzecia pięćdziesiątka) nie
pomyślałem o karierze w moim zakładzie pracy.
Przyznam ci się (hl-ust i czwarta pięćdziesiątka),
że cię okłamałem. Co prawda podlegałem Dyrektorowi,
ale on nie był mężczyzną (hl-ust i piąta pięćdziesiątka)
tylko transwestytą. Ja myśląc o karierze zacząłem
podlizywać się jemu, chociaż wszyscy mnie ostrzegali,
że mi się to nie uda ponieważ jestem żonaty.
Więc zdjąłem obrączkę i już byłem po rozwodzie
(hl-ust i szósta pięćdziesiątka). Zaprosiłem go do naszego
domku letniskowego, aby porozmawiać o podwyżce i awansie
(hl-ust i siódma pięćdziesiątka). I jak wiesz było nam tak
gorąco, że rozebraliśmy się do bielizny (hl-ust i ósma pięćdziesiątka)
Ponieważ już tak byłem pijany, że jak go zobaczyłem to myślę
sobie fatamorgana i wtedy ty zapukałaś do drzwi, a on mój
Dyrektor otworzył drzwi i powiedział. Wiesz ja nie gustuję
w kobietach tylko … Wcale Ci się nie dziwię jak zareagowałaś
gdy mnie zobaczyłaś. Wybacz (hl-ust i dziewiąta pięćdziesiątka),
ale naprawdę nic między nami nie zaszło ponieważ byłem
tak pijany (hl-ust i dziesiąta pięćdziesiątka) jak teraz piszę
ten list do Ciebie. Uwierz mi i odpisz jak ja do Ciebie piszę,
a sama zrozumiesz, że cię nie oszukuję. Kochana moja żon....

Autor tekst Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.19

Monday 18 July 2016

Przeszeregowanie – opowiadanie

Szła spokojnie rozradowana, uśmiechnięta,
a wiatr układał jej sukienkę do jej tali.
Wyglądała jakby wyszła z wody w której
się kąpała. Była tak seksowna, a z jej twarzy
biła taka mądrość, że pomyślałem teraz,
albo nigdy muszę ją poderwać. Ruszyłem za nią
czując się jak gangster, który chce zdobyć swą ofiarę.
Przystanęła przy sklepie cukierniczym przyglądając się
wystawie. Podszedłem do niej i grzecznie mówię
po angielsku. Przepraszam, ale zgubiłem się w tym dużym
mieście i nie wiem jak trafić do teatru Narodowego.
Czy mogła by pani mnie tam zaprowadzić. Mam na imię Marek
i już miałem zapytać jak ona ma na imię gdy nagle wytrzeszczyła
oczy i mówi po angielsku. Przepraszam, ale ja nie znam
angielskiego, tylko polski. Jak to usłyszałem to aż się zaczerwieniłem
i odpowiedziałem. Ja nie mówię po polsku, ale doskonale
rozumiem polski język. A cha! Więc mam na imię Miotełeczka
i jestem zatrudniona w teatrze Narodowym. Wybaczy pan,
ale taki mój zawód Aktorka!? Nie sprzątaczka. Mój zakres obowiązków
to posprzątać hole i muszę mieć piecze nad oknami,
aby zawsze były czyste. Przepraszam, ale nie wiem co znaczy
słowo „sprzątaczka” Jakby to panu wytłumaczyć. Prawa
ręka dyrektora ponieważ sprząta jego gabinet. Lewa ręka
kierownika ponieważ wie co podpisuje. No i głowa reżysera
ponieważ wie wszystko o aktorach. No u nas to można by porównać
do menadżera firmy. Ja panią zatrudnię w mojej firmie
i dam pani dyrektorską pensję. Tak aby pani wizaż był adekwatny
do pensji. Dziękuję panu, ale kim pan jest? Dyrektorem
teatru Narodowego i właśnie to mój pierwszy dzień w pracy.
Więc już nie będę sprzątaczką!? Nie. Zatrudnię panią jako doradcę
firmy, ponieważ na takie stanowisko nie liczą się papiery, a wiedza
jaką ma pani w głowie...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.18

Sunday 17 July 2016

Tego nie da się zapomnieć – opowiadanie

Mus to mus, tak musi być. Powiedziałem to mojej żonie
w pośpiechu do pracy. Tylko nie trzaskaj drzwiami
gdy wychodzisz, bo znowu sąsiadkę obudzisz. Cholera
trzasnąłem drzwiami i szybko zbiegłem ze schodów.
Wsiadłem do samochodu. Zapalam, włączam bieg i już
mi się wydawało, że jadę gdy nagle huk i siadłem
na felgach moich kół. Wysiadłem nawet się nie zastanowiłem
trzasnąłem drzwiczkami i poszedłem do piwnicy po rower.
Wsiadłem na rower i pojechałem do pracy. Przejechałem pół
drogi gdy nagle huk i już jechałem na ramach swojego roweru.
Przypiąłem rower na najbliższej lampie i poszedłem pieszo
przez park gdy nagle plusk i nim się obejrzałem już byłem
bez podeszew. Zdjąłem buty i skarpetki i tak dotarłem do biura
gdy nagle trzasnąłem drzwiami i już wiedziałem, że
czeka na mnie kierownik. Pytam się grzecznie co go sprowadziło
do mnie, a on mi na to, że dostałem premię gdy nagle uderzył mnie
w ramię i powiedział prima aprilis wyleciałeś z pracy. Tylko spojrzałem
na zegarek była 13-ta i tak się zacząłem śmiać, że sam kierownik
potargał zwolnienie i powiedział prima aprilis właśnie dostałem
telefon z kadr. Ty zostajesz ja nieprzydatny dla zakładu i mówiąc
wprost wylali mnie z pracy. Przyszedłem do domu. Zerwałem
kartkę z kalendarza i już było po pierwszym kwietnia, witał
mnie nowy dzień czwartek taki, którego już nie będę pamiętał.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.17

Awans – opowiadanie

Przyszedłem do klasy B, aby wyłożyć uczniom
lekcję gdy nagle patrzę a tu na biurku leżą
okulary. Uczniowie wstali i jednym chórem
powiedzieli Dzień Dobry panie profesorze.
Burknąłem pod nosem Dzień Dobry i usiadłem za biurkiem,
aby sprawdzić obecność uczniów na mojej lekcji.
Włożyłem okulary na nos i czytam nazwiska gdy nagle
stwierdziłem, że zamazane są litery uczniów. To nie możliwe
to nie są moje okulary. Co robić!?, myślę, przerwać
czytanie i wyjść z klasy po moje okulary czy zostać.
Wtedy pomyślałem o okularach na biurku i zrozumiałem,
że ktoś mi je podrzucił. Czy mam je ubrać i przyznać się
do słabości czy wyjść z klasy. Ubrałem okulary
nie moje, lecz wzrok mi się polepszył i już bardzo dobrze
widziałem nazwiska uczniów. Więc sprawdzam obecność
alfabetycznie gdy nagle wstaje uczeń Kosa i mówi. Panie
profesorze ale to są moje okulary. Nie było rady i sobie
zażartowałem i mówię Kosa masz dwie dychy i już po sprawie.
Niech to szlak trafi, ale dopiero teraz zauważyłem, że w tyle
siedzą dwie panie z kuratorium. Z ich miny wywnioskowałem, że
były w szoku. Ale już było za późno i tak pożegnałem się ze szkołą
licealną na parę lat, aby wykładać na uczelni...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.17

Thursday 14 July 2016

Przebudzenie o poranku - opowiadanie

„Jak dobrze wstać skoro świt jutrzenki blask
duszkiem pić” Kochanie obuć psa i wyjdź
z nim na pole. Właściwie to cze-ba wyrzucić
śmieci to przy okazji możesz go wyprowadzić.
Tajger idziemy na spacer i pies już był przy drzwiach.
Wyszedłem, wyrzuciłem śmieci i już miałem
wracać gdy pies się wyrwał i zaczął biec ku
rozległym polą za osiedlem. Wracać, czy czekać
na psa, zadałem sobie to pytanie gdy nagle zobaczyłem
moją żonę idącą w kierunku śmietnika.
Jesteś, trzeba było dużej przebywać na polu.
Pies się wyrwał i pobiegł przed siebie. O! W tym
kierunku. A gdzie ty masz obrączkę? Ja , ja ,pewno gdzieś leży
w domu. W domu? A gdzie ty masz dowód?
W marynarce tej czarnej od ślubu. A w marynarce!
To by się zgadzało. Obrączki brak, dowodu brak,
a jednak zapomniałeś. A zresztą. O co ci chodzi?
O album z rodzinnymi zdjęciami. Jest w segmencie.
W segmencie powiadasz. Obejrzałem się za siebie
a tu Tajger jest przy mnie z siatką reklamówką w pysku.
Dobry piesek co tu nam przyniosłeś. Zajrzyjmy do środka
Jest obrączka, ale nie ze złota tylko z miedzi. Przymierz -
pasuje jak ulał. Jest dowód, sprawdź czy to twój i jest
album ze zdjęciami, ale zdjęcia są inne z polaroidu, nowoczesne.
Poznajesz to przecież nasza sąsiadka pozuje całkiem nago w
dodatku z tobą. Choć Tajger już on nie jest twoim panem,
teraz ja nim jestem. Masz klucze od mieszkania.
Na biurku są papiery do podpisania. Rozwodowe,
mówię abyś nie był zaskoczony. Powodzenia życzę
na nowej drodze i poszła sobie z pieskiem Tajgerem
przed siebie.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.14

Wednesday 13 July 2016

Michał Bajor - Panie

Bliźniaczki - opowiadanie

Przyszła nie uczesana, zalana łzami
i miała rozmazany makijaż. Otworzyłem
i wpuściłem. Co miałem zrobić kiedy
z twarzy było, że szuka pomocy.
Trochę byłem w szoku mówiąc weź się w garść
dziewczyno przecież życie nie kończy się
na czyimś nieszczęściu. Popatrzyła na mnie
i mówi. Na czyimś! To mnie dotyczy,
to mnie obnażono. Jak striptizerkę przy rurce
wtykając banknoty w stringi. Przepraszam
ale nie rozumiem. Przecież ja nic nie wiem.
Zresztą zrobię kawę i dam ci ambasadora.
Siedziała i płakała, a później piła kawę jedząc tort
i też płakała. Wzruszony do łez mówię przestań
płakać bo i mi się udzieli. Jak tylko to usłyszała
otworzyła usta i zaczęła mówić. Ja muszę
wyjechać z kraju do Anglii aby zacząć nowe
życie tylko pożycz mi 60 tysięcy abym miała na rozruch.
Masz na myśli funty. Tak. Pożyczyć to mogę,
ale jak mi w zrucisz? To proste, nie domyślasz się.
Nie. Ożenię się z tobą. I co!? I wyjadę na wyspę.
Ale przecież mówiłaś, że zarobiłaś.
Tak ale kochanek wszystko przegrał w karty
i wystawił mnie na wybieg w klubie disco.
Rzeczywiście jest problem. Ale jaki. Przecież jesteś bogaty.
Bogaty to byłem, ale się ożeniłem
i żona wybrała wszystko z konta i wyjechała do Anglii.
Wybacz, ale nie wzięła rozwodu. No tak przepraszam, ale ona
mnie prosiła abym za ciebie wyszła za mąż.
Ja nie rozumiem o co tu chodzi. To ci powiem.
To ja wzięłam z tobą ślub, a nie moja siostra bliźniaczka.
Więc ty jesteś moją żoną? Tak tylko pesel jest mojej siostry
bliźniaczki i muszę wszystko to odkręcić
ponieważ miałam dowód mojej siostry.
Przepraszam, ale ze szczęścia wzięłam jej torebkę, tak wyszło...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.13

Tuesday 12 July 2016

Randka – opowiadanie

Spojrzałem na zegarek, było płu-do dwunastej.
Dlaczego nie przychodzi?, dlaczego nie dzwoni?.
Dlaczego ja nic nie wiem co się z nią dzieje?.
Poczekam, poczekam jeszcze pięć, nie dziesięć minut.
Jeżeli nie przyjdzie, zadzwonię do niej i się jej zapytam
co się z tobą dzieje. Pięć, dziesięć jeszcze jej nie ma.
Dzwonię, wybieram numer i czekam.
Odbierz!, odbierz mówię w myślach.
Przecież wież jak kocham Cię.
Tym bardziej jak cię nie widzę.
Ciągle pojawiasz mi się w snach, ciągle przyglądam się
twemu zdjęciu jakie zrobiłem gdy byliśmy w górach.
Odbierz, proszę odbierz. Nagle cisza, brak sygnału,
bateria się wyczerpała. Nikt nie przyszedł, nikt nie odebrał.
Po prostu nie przyszła. Zerwała, oblała mnie, przestała mnie kochać.
Nagle ktoś krzyknął cześć Marek. Obróciłem się i wtedy ją zobaczyłem
taką jaką ją ciągle widzę. Wszystko mi przeszło, nawet złość
i tylko zapytałem. Aga co się stało. Dlaczego nie przyszłaś
o pół-do dwunastej. Ona się uśmiechnęła i mówi. Ty głuptasie
dzisiaj spaliśmy o godzinę krócej i pocałowała mnie w usta
mówiąc ty głuptasie cze-ba było przestawić czas z 3 na 2 i to wszystko...

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.12

Monday 11 July 2016

Pies na wybiegu - opowiadanie

Spotkałem koleżankę na wybiegu dla psów.
Ja oczywiście chcąc się pochwalić przywołałem swojego psa
i wymieniam jego zalety i wady Była pod wrażeniem raz się śmiała
raz była poważna, a raz to nawet się zapytała
i ten kundel jest taki odważny? Kto by pomyślał.
Kiedy skończyłem nagle zapanowała cisza
i tylko było słychać szczekanie psów.
Pewno ta cisza trwała by bardzo długo gdyby nie to,
że ni to z ciekawości ni to z powagi chwili zapytałem.
Wybacz, ale gdzie twój pies? Ona spojrzała na mnie poważnie
i odpowiedziała. Za pięć minut przyjdzie.
No no nie wiedziałem, że masz obstawę.
Pewno wygrałaś los na loterii.
Ze byś wiedział wygrałam los na loterii.
Za pięć miesięcy dostanę ładną sumkę i to podwójną.
Tak że nie będą musiała pracować.
Popatrzyłem na nią trochę z litości trochę z ciekawości i mówię.
Ty to masz szczęście i zaraz się domyśliłem,
że pewno służąca jej psa przyprowadzi.
Już miałem iść gdy nagle wszedł na wybieg młody chłopak
i woła cześć Beata! Ja oczy w słup
i żegnam się szybko mówiąc wybacz,
ale mój pies jest z rasy kundel
i nie przepada za rasowymi i szybko poszedłem do domu.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.11

Sunday 10 July 2016

Wszak wież, że masz

Nie przejmuj się
Gdy brak pieniędzy
Wszak wież, że masz
Tak mało lat,
Ze każdy Cię zrozumie.

Zadzwoń do kolegi
Czasami wypada do koleżanki
I baw się i śmiej się
Ciesz się tym co masz.

A kiedy znuży cię sen
Spij spokojnie u siebie
I śnij o miłości
Ona jest bezcenna dla Ciebie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.10

Saturday 9 July 2016

Młodości prawo

Hulaj duszo hulaj
Takie młodości prawo
nie ma cnoty bez pokusy
Nie ma człowieczeństwa
Bez doświadczenia
Na sobie.

Tak to nie ważne
Przeżyło się
I żyje się dalej
A jednak wracają koszmary
Wtedy gdy jestem na dnie.

To nic ubieram dres
Wsiadam na rower
I jadę przed siebie
By zrzucić zbędne kilogramy
I zapomnieć przez pracę
Jaką włożę gdy jadę
Wyrzucając wszelkie smutki.



A kiedy już po wszystkim
Biorę prysznic
I czuję się czysty
Swobodny i wolny
By podjąć na nowo trud
By zmierzyć się z teraźniejszością
A tylko po to by znowu
Śmiać się i wycierać łzy.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.09

Tuesday 5 July 2016

Wernisaż w DDPS w Krakowie

Wykonano przez jagoda żelazny
Jadzia
Jak blask słońca,
I światło księżyca,
Myśli łzawe,
Wizje i tęsknoty,
Twoja miłość
W pastelach, szafirach,
Z burzy pragnień
Czułą barwą
Potrafi
Cały świat zachwycać,
Kreśląc tęczą
Nowej sztuki strofy.

A.W.




Dzieło to wytworzyło u mnie wytwórcze myśli w sensie pozytywnym
kojarzone z tańcem w jaskini. Autor tekstu jacek marek krawczyk