Total Pageviews

Saturday 30 April 2016

Gdy się nudzę czasami coś narysuję w programie...

Autor rysunku Jacek Marek Krawczyk

Gdy się nudzę to serwuję po stronach www

Wednesday 27 April 2016

Nie pora ronić łez



Klejnot błyszczy w twoim oku
Jak u matki, która rodzi syna
Ból i radość miesza się z przyszłym losem
Jaki był gdy wzrastaliśmy
Żyjąc z przeznaczeniem.

I choć żal za młodością
Kiedy byliśmy odizolowani
Od świata jakie niesie życie
Gdy nie ma ojca i matki
Dający nam wzrastać w miłości.





Nie pora ronić łez
Za światem gdy
Pytaliśmy się co to jest.
Nie pora ronić łez
Za światem gdy
Chcieliśmy wiedzieć jak to jest
Gdy jest się dorosłym.

O nic nie pytaj sama wiesz
Ja życzę ci jak najlepiej
Gdy będziesz mnie potrzebować
Szukaj mnie w swej pamięci
Gdy rozstrzygaliśmy
Jak będziemy żyć.

A kiedy świat ci się zawali
Nie przejmuj się
U mnie znajdziesz wybawienie
Jak pustelnik na pustyni
Gdy dotarł do Oazy.

Choć nasze losy potoczą się
Jak makówka z makiem
Ty sama wiesz,
Ze ja dla ciebie brat
Ty dla mnie siostra
I jedno nas jednoczy
To smak maku na polu
Kiedy próbowaliśmy
Gdy byliśmy dziećmi.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Krak\w 2016.04.28

Nie ma wolności bez piosenki

Gdy słońce zejdzie
Nikt nie poruszy mego serca
Jak ty
Kiedy śpiewasz
Ojejej! Ojejej! Ojejej!
Chwaląc piosenkę,
Która wyrywa się z serc
Nas wszystkich
Ojejej! Ojejej! Ojejej!

Świat zwariował
Ja razem z nim
Nikt już nie patrzył
Kto śpiewa
Lecz już śpiewali wszyscy
Ojejej! Ojejej! Ojejej!

Lecz kiedy cisza nastała
Wszystko dookoła było miłością
I już nikt nie śpiewał
Bo byliśmy naładowani
Energią piękna i uczucia,
Ze życie jest piękniejsze
I My wszyscy
Klaszczemy, że tak ma być.
Wyrażając nasz głos,
Nie ma wolności bez piosenki
Nie ma demokracji bez gwiazd
Takich jak Ty ….....................

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.27

Tina Turner - The Best

Monday 25 April 2016

Doktor dzięki pacjentom

Biały fartuch wzrok wpatrzony
Oddychaj głęboko i nie oddychaj,
A później ten gest ręką
Proszę usiądź i recepta na chorobę,
Którą tylko On potrafił odkryć.

Zasłony zasłonięte mrok w mym sercu
Leki zażywam i myślę
Czy czas już na mnie?
Czy też ze skowronkiem obudzę się
I zaśpiewam pochwalną pieśń
O radosnym dniu wstawania
Słońca i natury rwącej się do życia.

Teraz ja już nie idę
Ja biegnę do niego
Trzymając bukiet róż
Tak chciałbym mu podziękować
Za to, że wyzdrowiałem
Wyrywając się od szponów sępa.

Drzwi zamknięte ja pukam
Proszę wejść i już chcę dziękować
Gdy on lekko uśmiechając się
Mówi w prostych słowach
Pan jest moją wdzięcznością
Za to, że ma myśl świadoma tego,
Ze nie zmarnowałem życia
Nie ucząc się.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2007.05.30

Naga prawda o...

Kazik włącz TV
Włączę jak wypiję
Tylko zostaw
Na dnie?
Nie – pół butelki
Może przyjdzie menel.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.25

Friday 22 April 2016

Ten ból niesamowity

Niemoc przeraża mnie
Gdy szukam pomocy
Tej intymnej
Bliskiej mi sercu.

Czasami człowiek
Ten najbliższy
Choć chce to nie pomoże
Bo cierpię od wewnątrz.

Ten ból niesamowity
Narasta we mnie
Gdy chcę Cię usłyszeć
Gdy byłeś na ziemi Jezus.

Dlaczego nie pytaj
Ja już umieram
Ziemia nie będzie mi lekką
Gdy sam już nie wierzę
Ja płaczę, że żyć już nie będę.

Zostawiam wszystko
Całe moje życie
I ten majątek,
Który ułatwiał mi żyć.

Czyja to ręka?
Trzyma moją dłoń!
Otwieram oczy
I widzę moją córkę
Taką spokojną i z miłości.

Aż czuć gorące ciepło,
Które pozwala zamknąć mi oczy
I zasnąć w spokoju...

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.22

Sunday 17 April 2016

Dziś są moje urodziny

Dziś są moje urodziny
Głowa mnie boli
Od tego wszystkiego
Wołam – córko ratuj
Trzeba coś przygotować gościom.

Córka na to
Jam zajęta
Wybacz Tato
Złożę Ci tylko życzenia.

Ja skromny, przyjąłem postawę
Tak jak pies
Gdy czegoś potrzebuje
Słucham i oczom nie wierzę
W kuchni jest prezent
Multi Cooker.

Ucieszyłem się niezmiernie
Taki prezent
Jaki drogi
Osiem czynności można zrobić
Tylko w jednym
Multi Cooker.

Córka buziaka mi dała
Trzymaj się Tato
Trzasnęła za sobą drzwi
I przez domofon powiedziała
Dopiero będę za pięć dziewiętnasta.

Świat się wali
Żyć mi przyszło
Postaw się i zastaw się
Goście przychodzą
Na godzinę piętnastą.

Siedzę w kuchni przy kawie
Spoglądam spod oka
Na Multi Cooker
Osiem dań w jednym
No to trza się wziąć do roboty.

Otworzyłem laptopa
Wystukałem dania
Wydrukowało jak się robi
Gdy nagle przyszła mi myśl
Do głowy,
Ale Ja idiota
Przecież goście mogą
Robić ze mną
To co ja sam bym robił.

Szybko zdjęcie zrobiłem
Podpisałem autor Jacek Marek Krawczyk
I wysłałem do gości
Chwaląc się jaki prezent
Córka nam wszystkim robi.

Zamiast pięciu gości
Przyszło siedemnastu
Jam nikogo nie zapraszał
Ale każdy chciał zobaczyć
Multi Cooker.

Każdy prezent przyniósł
Złożył mi życzenia
I pierwsze pytanie
Pokaż nam Multi Cooker.

Usiadłem w kąciku
Nic się nie odzywając
Tylko od czasu do czasu mówiłem
To jest tam,
To tu jest,
A jak nie ma to pójdę do sklepu.

Rany boskie już jest koniec
Goście wyszli o dwudziestej czwartej
Córce mówię wybacz,
Ze zamiast imienin
Wyszła prezentacja
Multi Cooker.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.18
Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk


Wednesday 13 April 2016

Magia srebrzysta

Magia srebrzysta
Zatacza kręgi
Widać ją wszędzie
Tam gdzie Ty jesteś.

Czarownik wyczarował
Ten błysk w oku,
Który wyraża to co czuję
Gdy widzę ciebie
Oczarowany tą srebrną miłością.

Zniknął czarownik
Zniknęła magia,
Lecz my pozostali
Tacy jacy byliśmy
Gdy byliśmy zaczarowani
Srebrzystą magią połączeni obrączką.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.14

Tuesday 12 April 2016

Ko-murka dzwoni z Ameryki

Kiedy budzę się rano
Wstaję i otwieram oczy
I widzę zjawę czarną,
Która klnie w imię...

Teraz rozumiem
Czym różni się człowiek
Od Jezusa
Ten chciał by panowała...
A oni chcieli by panował...

To nic myślę sobie
Patrzę w niebo
I co!!!
Ko-murka dzwoni z Ameryki
A ja patrzę w Niebo
I nic nie widzę...

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.12

Monday 11 April 2016

Samotność boli

Komu zaufać
Pytam się sam siebie
Do kogo się otworzyć
Pytam się sam siebie
Gdzie znajdę pomocną dłoń
Pytam się sam siebie,

Gdy wiek oszronił moje skronie
A człowiek stał się ludzki
Jak dąb, który urósł
Dzięki – nie pytaj
Sam wiesz przecież przeżyłeś
Tyle by móc spojrzeć człowiekowi
W oczy i nie uronić kropli
Nad losem innych.

Już nie pytam się siebie
Tylko uchylam przed Tobą czoło
I pytam się Ciebie Boże
Milczysz! Nic nie mówisz?
Tylko sumienie mówi
Odpowiedz sobie sam.

Tak się złożyło
Tak wypadło
Tak się ułożyło.

Teraz jestem sam
Samotność boli
Gdy umarli Ci
Co byli drugim moim sercem.

Komu zaufać?
Już nie pytam się siebie
Do kogo się otworzyć?
Wsio rawno, czyste mam sumienie.
Gdzie znajdę pomocną dłoń?
U tych którzy ją doświadczyli.

Tak – samotność boli
Tylko wtedy gdy się boisz
Samotność boli
Tylko wtedy gdy brak ci wiary
W Boga, człowieka i w samego siebie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.11

Thursday 7 April 2016

Trójwymiarowość - Autor projektu Jacek Marek Krawczyk


















Czasami szukasz tego co Boskie
Chcesz, aby rozum uwierzył w Boga
Więc nic prostego jak stworzyć obraz,
Który to wykaże, aby stwierdzić
Ze jednak potrafimy słowo zamienić na obraz,
Który przedstawi to co chcemy widzieć.
W tym przypadku widzimy trzy symbole Boskie,
Które dały początek nowej wiary.

Autor tekstu i projektu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.07

Tuesday 5 April 2016

Czy znowu dane mi będzie?

Zamarła zima z wrażenia
Lud skuł wszystko
Brak ciepłego serca
Nie ma miłości
Jest tylko zima.

Co robić królowa pyta?
Wszystkich co ją kochają
Lecz mędrzec woła
Nie wywołuj wilka z lasu
Miłość roztopi wszystko.

Czas odpoczynku i ląd ostudzić
Tak trzeba by historia była
Która jak koło obraca się do przodu
I nie zna litości gdy lud umiera.

Królowa trzyma w ręku berło
I wie, że czas już na nią
Teraz jej syn będzie rządził,
Który rósł jako dziecko
Gdy wychowywał się z wiosną.

Ostatnie pożegnanie
Ostanie przekazanie władzy
I już królowa wznosi się do nieba
By powrócić gdy przyjdzie czas na nią.

Syn z wiosną oddali ostatnie pożegnanie
I wzięli się do pracy
By udowodnić swą obecność
Jako władz-cy, którzy rządzą.

I ja przyszedłem na świat
I ja rosłem z historią
Jadąc na wozie, który ciągnął koń
Lecz nieraz cze-ba było iść samemu
By nie dobić konia
Kiedy ciągnął wóz pod górę
Załadowany pracą moją.

Słońce świeciło i księżyc też
Chęć życia była we mnie
Taka jak tej małej mrówki,
Która pracuje dla swojego królestwa.

A kiedy przyszło mi odpocząć
Wtedy zjawiłaś się Ty
Chciałem cię posiądź
Jak księżyc noc
By zaznać szczęścia
Jak król z wiosną.

Wszystko się kręci ja razem z tym
Koło fortuny toczy się wkoło
I sam już nie wiem
Czy będę bogaty czy biedny
Jak dziad który trzyma tą kromkę chleba
Prosząc Boga by dał mu więcej
Boś Ty wielki jak sam Król.

Zycie ucieka ciągle do przodu
Ja razem z nim się starzeję
Czas mi do nieba jak królowa lodu
Choć jeszcze tęsknota za światem tym
W którym byłem tym kim Ty.

Odchodzę nie pytaj dziecko dokąd
Trza wierzyć w to co dał nam Bóg
I nie roń łez wszak sami królowie
Zostawiają skarby by wznieś się
Jak Ikar ku słońcu wcale nie pytając
Czy dotrą do celu?
Czy znowu dane im będzie
Jak królowa lodu
Powrócić na ojczyste łono
Z nieba na ziemię
By móc powiedzieć
To jest moje Królestwo.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.06

Warsztaty w kuchni

Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk -Kraków 2016.04.04

Monday 4 April 2016

Pewnego razu spotkałem

Wstałem wcześnie rano
Kawę zrobiłem i wypiłem
Wyglądnąłem przez okno
I zobaczyłem Pana Mocarza.

Działał na mnie jak płachta czerwona
Która wyzwalała wściekłość
Dlaczego to wam powiem.

Pewnego razu spotkałem
Pana Mocarza na śmietniku
Gdy wyrzucałem śmieci do śmietnika
Pytam się co Pan tu robi
A on na to bezczelnie mi odpowiedział

Jestem szanowanym przedsiębiorcą
Firmę mam i dość duży kapitał
Pracuję tak by się nie przemęczać
Od godziny 4 lub 8 do 19
Mój rejon to Pana osiedle
A mój kapitał bierze się
Z tego co pan wyrzuci tu do śmietnika.

Od słowa do słowa i wyobraźcie sobie,
Ze zaproponował mi pracę
Na pół etatu z pensją godną
Mnie, czyli intelektualisty.

Oczywiście poważnie podszedłem
Do propozycji i już miałem
U niego pracować gdy nagle
Zadzwonił telefon z zagranicy
Czy brakuje mi na życie.

Ja skromnie odpowiadam,
Ze ciężko mi, że liczę grosz do grosza
Ale daję sobie radę
Ponieważ jestem inteligentny
I potrafię przystosować się
Do tych warunków które są obecnie.

Jak to Pan Mocarz usłyszał
Tak zaczął mnie przepraszać
I mówi Panie szanowny ja nie chciałem
Gdybym wiedział, że Pan taki mądry
To bym nie proponował Panu posady u mnie.

Ja oczywiście głowę zadarłem do góry
I mówię wprost Pan to ma głowę
Ja szukam muzy, a Pan znajduje pieniądze
Tam gdzie ja tylko raz w tygodniu przychodzę
Aby wyrzucić to co skonsumuję...

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.04.04