Total Pageviews

Wednesday 29 June 2016

Pan przygarnął mnie

Pan przygarnął mnie
Wiedząc co to ból i śmiech.

Pan opuścił mnie
Wiedząc co to przyjaźń i samotność

Pan z góry na mnie spojrzał
Wiedząc co to głód i śmierć.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.29

Sunday 26 June 2016

Twój wzrok wpatrzony we mnie

Twój wzrok wpatrzony we mnie
Chce wymusić na mnie
Bym powiedział całą prawdę
O czasie przyszłym

Dlatego, że chce być gotowy
Na następną walkę
W czasie teraźniejszym i przyszłym
Z tymi którzy są przeciwni.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.26

Thursday 23 June 2016

Chciałem powrócić


Wsiadłem w samochód
Jechałem przed siebie
Chciałem powrócić
Do lat tak mi bliskich.



Znaki na drodze
Tak trzeba by przeżyć
I także wyryte w mej pamięci
Pozostałości po dniach przeżytych.

Zahamowałem i wysiadłem
Spojrzałem na znak i zrozumiałem
Ze przetrwa to miasto be ze mnie
Choć dzieciństwo zostało w tym mieście.

Zapukałem, zapytałem
Tak chciałem ją zobaczyć
Tą pierwszą dziewczynę
Z którą świat poznawałem.

Wyjechała do Kanady
A Matka, Ojciec
Oni już umarli
Wsiadłem w samochód i odjechałem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.24

Bajm - Co mi Panie dasz (1982)

Tak to już bywa


Utuliłem się do poduszki
Jakbym miał 15-cie lat
Chciałem zasnąć lecz nie mogłem
Ciągle ją widziałem przed sobą.




Piękną, młodą i myślącą
Jakiej by się nie powstydził
Ten co myśli o miłości
Wypełnionej, spełnionej i zauroczonej.

W kim nie powiem
Tak to już bywa,
Ze rozumny jest ten świat
Kiedy harmonia łączy ciało i zmysł.

Obudziłem się rano
Niby nic się nie stało,
Ale teraz jestem szczęśliwy
Bo myślę o miłości z nią.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.23


Saturday 18 June 2016

Chciało się być nagi


Łąka, a na niej trawa zielona
Leżąca na skraju lasu
W niej można utopić się do snu
W niej można powiedzieć słowo kocham.




Biegłem co tchu ty za mną
Na skraj lasu by paść na trawę zieloną
Pociągając za sobą ciebie
By wtopić się z naturą.

Wiatr muskał nasze twarze
Ciało wtopiło się w ciepło
Jakie oddawało słońce
I my wtuleni do siebie.

Chciało się tańczyć
Gdy majowy deszczyk zaczął kropić
Chciało się być nagi
Tak pociągnęła nas miłość.

Splecie ni za ręce biegliśmy szal oni
Do domu by w nim wspominać
To co złączyło nas z naturą
Kiedy byliśmy w niej zanurzeni.

A kiedy już dotarliśmy
Gwiazdy zaczęły migotać
Księżyc wynurzył się za lasu
A my zmęczeni zasnęliśmy licząc na sen o miłości.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.18

Monday 13 June 2016

Patrycja Markowska

Milczysz!

Przyznasz się
Czy mam udowodnić
To co jest oczywiste
Chciałaś odejść ode mnie
Chciałaś utrzeć mi nosa.

Milczysz!
Jesteś jak kreda blada
Krucha, miękka i biała,
Lecz choćbyś napisała
Kocham
To wystarczy mgiełka
By rozmazać słowo kocham.

Teraz rozumiem
Co to jest miłosierdzie
Przebaczę
Tylko czy to ma sens
Jeżeli bać będziesz się mnie.

Zburzyć tak łatwo
Odbudować trudno
Mam tylko to w głowie
Ze jak nie miłość
To kontrakt nam pomoże.
Odbudować słowo kocham.


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.13

Wednesday 8 June 2016

Trudno jest rzucić palenie

Rzuca mnie po ścianach
Jak piłkę bez piłkarza,
Który nadał by jej kierunek
Zgodny do oczekiwań
Swojego planowania.

Przeszło, minęło
Jeszcze jeden dzień
Obliczam, planuję
Ile zarobiłem,
A ile bym stracił
Gdybym kupił.

Pytają się mnie
Ja im odpowiadam
Nie powiem,
Ze rzuciłem
Lecz mówię
Nie palę.

Jak długo wytrzymam
Sam tego nie wiem
Na razie się oszukuję
I liczę na to,
Ze w tym dniu nie zapalę sobie.
Trudno jest rzucić palenie
Gdy jest się zdrowy
Trudno jest rzucić palenie
Gdy nie ma skutków ubocznych
Trudno jest rzucić palenie
Gdy się to lubi.


Lecz dlaczego nie palę
Powiem wam szczerze
Po prostu nie stać mnie
Na wydawanie pieniędzy
Aby zadowolić swoje zmysły
Jak przystało na tego,
Który chce czuć się wolny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.08

Hasiok

Monday 6 June 2016

Radość to niewymierna

Kiedy pragnąłem z całych sił
Rzucić palenie
Wtedy brało górę nad rozumem
Nałóg jaki miałem
Gdy przestałem palić
24 papierosy na dzień.

Pierwszą godzinę
Nie powiem, byłem spokojny.
I chociaż już 8 godzin nie paliłem
To muszę wam powiedzieć,
Ze warto było
Zamienić papierosy na Tytoń.





Radość to niewymierna
Zmniejszyłem koszty o3/4
Pytam się siebie
Pytam się ludzi
Co mam robić kiedy palę.

Śmieją się ze mnie
Mówiąc jaki jest cwany
Obniżył nikotynę w organizmie
Paląc tytoń zamiast petów.

Dziewięć miesięcy paliłem tytoń
Wreszcie postanowiłem
I już nie palę
Głodu nikotynowego nie czuję
Teraz już nie napełniam
Gilzy nikotyną,
Lecz piję tonik by ugasić
Głód jaki jest gdy się nie pali papierosów.
A chce się jeść.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.06

Saturday 4 June 2016

Ostatni Koncert


Koncert orkiestry
W nim pierwsze skrzypce gra
Nutka swobodna
Wirująca jak wiatr
Wyżłabiając symbol wolności
Na polu łanów zbóż
Przemienionych w życiodajne słów.




Zagrali ostatnie pożegnanie
Capstrzyk do snu
Dla mojego przyjaciela,
Który podrywa do śpiewania
O pięknym świecie
Które czeka go
Gdy stanie przed
Nowym wyzwaniem.

Wydobyć słowa
Z nut czystych jak melodia
Ten tylko potrafi
Kto zazna poczucie piękna
Śpiewając o przemijaniu
Miłości, wiernej osobie,
Która odeszła
Jak ostatni koncert
Pozostawiając melodię w sercu.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.04

Złota myśl Klipkarda

Wybitny człowiek
niezależnie od systemu
potrafi znaleźć wartości ludzkie
w każdej twórczej myśli
w systemie jaki panuje.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.04

Wednesday 1 June 2016

Słone oczy

Przykro patrzeć
Gdy widzę
Twoje słone oczy
Piekące cię jak diabli
Nie myślałem o tym,
Ze przez niego, twojego kochanka.

Wiele łez przelałaś
Za tym co ci był bliski
Lecz jedno zapamiętałem
Twoje słone oczy,
Które niegościnne były dla mnie.



Nawet nie szkliły się
Gdy mówiłem
Jak bardzo cię kocham
Chciałem naprawić,
Lecz tylko zapamiętałem
Twoje słone oczy,
Które nie były łaskawe
Dla mnie.

Teraz wiem,
że mnie nie kochasz
Zdradziły cię twoje oczy
Myślałem, że płaczesz z mego powodu
Lecz płakałaś po nim,
Który zostawił ten niedosyt
Nie spełnienia się
W roli kochanka.

Odchodzę, ja nie płaczę
Płacz ty po nim
Która pokochała innego
A ślub brała ze mną

To nic, zostanie w mej pamięci
Tylko ten widok
Twoje słone oczy,
Które ukazały jaka jesteś
Durna dla innego,
Który wziął
A nic nie dał
Tylko pozostawił
Słone oczy.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.06.01