Total Pageviews

Sunday 30 July 2017

Czy warto żyć gdy czasu mniej

Puściłem kasetę z dawnych lat
Przebój – wielki przebój grał
Wspomnienia wracały nie licząc lat
Tak życie upływa, a ciała ubywa,
A rozum pięknieje z dnia na dnia.

Pytałem siebie pytałem Ciebie
Czy warto żyć gdy czasu mniej
Wszak życie biegnie jak bieg
Coraz to słabszy gdy do mety kres.

Wysiłek trudny z dnia na dzień
Coraz silniejszy bywa gen
Moc mocy jest we mnie
Gdy ciało blednie, a rozum krzepnie.

Zahartowało mnie życie
Jak stal w rękach hutników
I chociaż rdza dokucza mi
To rozum szepcze cichutko mi
Żyjesz i żyć będziesz
Zostając w pamięci swoich bliskich.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.30

Saturday 29 July 2017

Zachłysnąłem się miłością

Dałem z siebie wszystko

Zachłysnąłem się miłością
Nie powiem, wierzyłem
Dałem z siebie wszystko
Jednak oszukałaś mnie.

Kłóciłaś się ze mną
Spojrzałem na dziecko
I wtedy zrozumiałem.
Chciałem wyjść z matni,
Którą zastawiłaś na mnie.

Ból wielki mi sprawiłaś,
Lecz przetrwałem
Dla dobra naszego dziecka
By było kochane.

Teraz wiem, że warto było
Oddać cząstkę siebie,
Lecz nie dla Ciebie
A dla mojego dziecka.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.29

Tuesday 25 July 2017

Jak ważni są wnukowie

 Przeczytałem książkę całą
Ciężko było, szło topornie
Chciałoby się powiedzieć
Coś doświadczyłem coś poznałem.

Rozejrzałem się wokoło
Wszędzie książki stare
Przybywało im tyle lat co mi,
Lecz zawsze myślałem powrócę...




Wtem dziecko – wnuk powiedział
Dziadek jeżeli tyle przeczytałeś
To myślę, że coś wiesz
Jak mi pomóc w kłopocie.

Spojrzałem mu prosto w oczy
Słuchałem i myślałem jak pomóc
Nie! To był jego świat
W którym doznawał poznawał
Wszystko w innej oprawie.

Powiedziałem co wiedziałem
Ledwo wybiegł z mieszkania
Ja już pudło szykowałem
By schować wszystkie książki.

Teraz dopiero zrozumiałem
Jak ważni są wnukowie
Nie ma co ukrywać
To oni pokazują jaki teraz jest świat.

A ja no cóż poszedłem za nim
I już nie czytam starych książek
Tylko to co wydano teraz
Kiedy już jestem dziadkiem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.25

Friday 21 July 2017

Tak kolor się złączył

Uczucie mi znane
Ktoś powiedział doskonałe
Łączący dwie pary
Jak treska z włosami.

Piękno widzę w tym wszystkim
Dodanych do naszych postaci
Każdy za nami się ogląda
Jak dwoje są zakochani.

Nie sposób nas rozłączyć
Tak kolor nas złączył,
Ze wszystko ma jedną barwę
Widoczną w promieniach słońca.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.21

Zacząłem pisać o sobie

Piszę i piszę list do ciebie
Cisza wokoło panuje
Nie słychać twojego głosu
W domu pustka bez ciebie.

Zdania się nie kleją
Litery przeskakują
Piątą papeterię zmiąłem
I wyrzuciłem do kosza.

Nie! Myślę sobie
Poetą to ja nie jestem
Chcę coś napisać
Tą myśl-to co czuję
Tylko dla ciebie.

Zacząłem pisać o sobie
Jaki jestem co czuję do ciebie
I wtedy olśnienie
Tak trzeba gdy miłość płonie.

Skończyłem, przeczytałem
Zakleiłem kopertę
Wrzuciłem list do skrzynki
Lęk mnie ogarnął i zapłakałem.

Sam już nie wiedziałem
Czy śmiech czy łzy
Jak ona to odbierze
Ten list który napisałem.

Wszedłem na klatkę
List był w skrzynce
List od niej którą kochałem
Serce mocniej zabiło gdy otwierałem.




Kochany Marku Ja wiem że boli
Ciebie i mnie,
Lecz pragnę powiedzieć,
Ze nie połączyła nas chemia
Tylko miłość która łączy nas
Podpisano Marzena.

Teraz wiem, że trzeba mało słów
By wyrazić miłość
Wystukałem numer i zadzwoniłem
Przepraszam i już biegnę do Ciebie.
Twój Marek.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.21

Thursday 20 July 2017

Dopóki nie odejdę w świat nieznany

Pytasz dlaczego jestem przy tobie
Rozgrzewam twoją dłoń
Mając nadzieję, że wyciągnę ciebie
Z mroku jaki panuje wokół ciebie.

Siedzę przy tobie i czekam wspominając
Kiedy byliśmy młodzi, odważni
Nie lękając się co będzie przed nami
Znosząc trud codzienny.

Starzeliśmy się z czasem
Choć on zawsze młody.
Nie myśleliśmy o starości
Tylko chcieliśmy spełnić marzenia.

Jednak przyszedł ten dzień
Kiedy matka i ojciec nam mówili
Dopóki jesteście młodzi
Świat jest taki jaki stworzyliście sobie.

Śmialiśmy się, braliśmy co się dało
Za jaką cenę to tylko my wiemy
Teraz jeżeli odejdziesz od de-mnie
Smutek zagości w mojej Duszy.

I pozostaniesz w mojej pamięci
Do końca moich dni
Tak mi dopomóż Bóg
Dopóki nie odejdę w świat nieznany.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.20

Wednesday 19 July 2017

Czy przetrwa nasza miłość

A kiedy zapytasz mnie
Jaka jest dziś pogoda
Odpowiem bez namysłu
Przy tobie bez wietrzna i słoneczna.

A kiedy zapytasz mnie
Czy warto być kochany
Odpowiem bez namysłu
Warto gdy jesteś ze mną.

A kiedy zapytasz mnie
Czy przetrwa nasza miłość
Odpowiem bez namysłu
Bóg nas połączył i nie mi sądzić.

I dodam

Tak życie przeplata
Rozsądek z miłością
Ze dużo chcemy przed,
Lecz w trakcie
Czasami mówimy nie,
Lub trwamy w związku.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.19

Sunday 16 July 2017

Nie szukam obrazów w myślach

Czekam na ciebie
Jak niedźwiedź na wiosnę
Uśpiony snem o tobie
Obudzić się trudno
O nie stosownej porze.

A kiedy oczy otworzę
Chciałbym zobaczyć ciebie
W tej sukni zielonej w kwiaty,
Którą dostałaś ode mnie.

Kochać jest łatwo gdy jesteś przy mnie
Czas się nie dłuży i serce nie stygnie
Nie szukam obrazów w myślach
Lecz widzę ciebie taką jaką jesteś.

Splecie ni jak winorośl z domem
Pragniemy dawać owoce
Tak natura nas stworzyła,
Ze miłość daje początek
Temu co zwie się boskie.

A kiedy zasiądziemy przy stole
Przy gasnącej płomieniem świecy
Wtedy popatrzymy za siebie
Aby zrozumieć sens życia,
Który zwie się rodzina.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.16

Wędrowała mrówka drogą


Wędrowała mrówka drogą
Trud to nie bywały
Dla niej droga, a dla mnie dróżka.

Tak to czasami bywa 
Ze dla innych droga jest
Nieprzebyta, długa i niebezpieczna.
A dla mnie będzie
Łatwa, przestępna i krótka.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.16

Thursday 13 July 2017

Kochać to nie znaczy wykorzystać

„Miłość ci wszystko wybaczy”
Tak mówi się w piosence
Kiedy śpiewasz będąc zakochany.

Zakochany byłem i kochałem
Lecz przyszedł taki dzień
Kiedy miłość stała się ciężarem.

Dlaczego nie pytaj tylko spójże na mnie
Wszak kochałem cię lecz przekroczyłaś granice
Wtedy gdy myślałaś że jestem twoim pieskiem.

Choć byłem zaślepiony jednak ostrzeżenie się spełniło
Dotarły do mnie słowa matki i ojca
Bo oni widzieli to co ja nie widziałem.

Kochać to nie znaczy wykorzystać 
Kochać to znaczy odwzajemniać się
Tak jak byś kochała samom siebie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.13

Wednesday 12 July 2017

Walczyć o jeszcze jeden rok

Jeszcze jedna świeczka na torcie
Sto lat sto lat niech żyje nam
Jeszcze więcej lat
Niech żyje nam.

Zaskoczony lecz szczęśliwy
Zrozumiałem, że warto było
Walczyć o jeszcze jeden rok
Szczęścia w ten jeden dzień.

Ty tylko ty
Sprawiłaś to,
Ze śmieję się
Mimo tych lat przeżytych.

A kiedy zdmuchnę wszystkie świeczki
Na torcie urodzinowym
Wtedy zostawię jedną
Tylko dla ciebie
Abyś zapaliła w dniu moich urodzin.

Tak to już bywa
Ze przychodzi taki czas
Kiedy chce się żyć
Jednak sam muszę sobie w tym pomóc.
By móc jak strumyk.

Strumyk z góry płynie
Nabiera tempa piętrząc się
Potencjał w sobie ma
Lecz im w dalszą drogę dalej się wybierze
Tym bardziej zaczyna być
Spokojny i bardzo rozlewny
Dorośleje z km na km
A ludzie wołają rzeka płynie
By skończyć bieg w morzu
Słonym od łez.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.12

Monday 10 July 2017

Krzyczałem głośno tak trzeba

Szum wiatru krzyk słów
Echo niesie w dal
Tam gdzie nie ma mnie
Przez góry bliskie mojemu sercu.

Krzyczałem głośno tak trzeba
Gdy mam poczucie lęku
Ze razem z tobą
Wszystko stracę.



Miłość wspomnienia z tobą
Każdy gest, każdy śmiech
Widzę u innych jak cień,
Który towarzyszy czy śmiech czy łzy.

Usłyszałem, słyszę echo niesie
Sam już nie wiem
Moje czy twoje
Kocham kocham kocham.

Wracam pociągiem do domu
Bukiet kwiatów kupiłem
Zadzwoniłem, serce bije
Jest wybaczyła mi
Teraz rozumiem jak ją kocham.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.10

Friday 7 July 2017

Za wirowane lata za wirowane wiatry

Za wirowane lata za wirowane wiatry
Liście wirują wraz z wiatrem
To się unoszą to opadają
Dając radość tym którzy je zbierają.

Kolekcja jesiennych liści
Moja córka ułożyła w Biblii
Suszyły się w niej wiele lat
Otworzyłem i zdumiony byłem
Kiedy myśli złote zachowane
Tymi wysuszonymi liśćmi były.

Teraz patrząc z góry
Wcale nie żałuję
Wiedziałem i tak wychowałem
Ciągle mając na uwadze
Ze będę podsumowany
Jak wychowałem swoją córkę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.08

Pies ogonem merda

Przyszedłem z pracy
Otworzyłem lodówkę
Jak za komuny puste lady

Piątek – przypomniałem sobie
Młode, stare, dawne lata
Trzeba mi pościć wmówiłem sobie
I mieć nadzieję jak mój pies

Pies zaczął ogonem merdać
Uśmiech od ucha do ucha
On ma ja nie mam
Pełną karmę z wołowiną
I ma nadzieję, że tak zawsze będzie.

Spokój spokój, cisza wokoło
Włączyłem TV i zasnąłem
Sen wielki światowy to wam powiem
Wszystko to samo co można
Obejrzeć w telewizorze.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.07

Thursday 6 July 2017

List do Boga

Mój majątek to portfel

Śmiałeś się ze mnie
Mówiłem prawdę ci mówiłem
Mój majątek to portfel
A teraz co! Przychodzisz
Do mnie i ratuj!

Okradli mnie, okradli mnie
Z czego pytam się?
Jak z czego!?
Mój portfel ukradli
I co!
Pożycz do pierwszego
Nie mam ani grosza

A właściwie to jak ja się nazywam?
No nazywasz się...
Pewno Pan bez grosza
Chyba tak
Ale gdzie ja mieszkam?
No tam skąd przyszedłeś.

To nie jest śmieszne
Mogę zostać na noc?
To też zgubiłeś klucze!?
Wszystko mi ukradli
A willa?
Już sprzedana
A samochód?
Poszedł do żyda
A pieniądze
No nie moje
Tylko złodzieja.

Mam pecha
Przyznaję rację
Majątek jest w portfelu
Tak jak koszula przy ciele.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.06

Tuesday 4 July 2017

Masz w sobie potencjał wielki

Gadał Jaś do fasoli
Tyś fasolko piękna i doskonała
Masz w sobie potencjał wielki
Starzejesz się jak ja,
Lecz gdy zasmakujesz wody
Wtedy nabierasz urody
I stajesz się doskonała
Do jedzenia i wzrastania.

Fasolka popatrzyła i tak się odezwała
Jasiu Jasiu jaki tyś głupiutki
Masz imię zdrobniałe od fasolki,
Lecz rozum ani tyci tyci
Wszak doskonałość nie jest wymysłem
Człowieka lecz Boga i Natury.



Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.04

Monday 3 July 2017

Osoba trzecia mieszała w kotle

Byłem wtedy u Ciebie
Otworzyłaś drzwi
Witałaś mnie serdecznie
Kolacja była naszym ukoronowaniem.

Siedziałem naprzeciwko Ciebie
Widziałem Ciebie w kolorze świecy
Blask bił od Ciebie
Tak byłem zakochany.

Początek naszej miłości dała córka
Która przyszła na świat
Niczym kometa mknąca
Dając nadzieję i plany.

Teraz wspominam i myślę
Co się stało
Kiedy rozeszliśmy się w zgodzie
Teraz już wiem
Osoba trzecia mieszała w kotle.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.03

Sunday 2 July 2017

Inny jak mój stary


Dyrd dyrd dyrd
Odbierz stary dzwoni!
Obudziłem się przygasiłem budzik
Wstałem i zamknąłem za sobą
Drzwi od łazienki.



Twarz przemyłem wpatrzyłem się
I zrozumiałem, że jestem podobny
Do kogo? - do starego
Czyli mojego Ojca.

Niby mam to samo
Jednak nie to samo
Inne ubranie inne uczesanie
I nawet inny światopogląd.

Więc się pytam sam siebie
Dlaczego jestem podobny..?
I wtedy myśl nowa
Muszę dożyć wieku
Takiego jak mój stary.

Lata mijały a ja
Starzałem się równolegle
Z moim starym
I wtedy zrozumiałem, że
Gdy on odejdzie ja będę już
Taki jak mój stary.

Dlaczego nie pytaj
Sam się domyśl
Przecież ja teraz jestem
Inny jak mój stary
Ponieważ nie lubię być
Tym kogo kocham.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.07.02