Total Pageviews

Thursday 30 November 2017

Żegnać się pora czas

Rozrosłem się wraz z tobą
Jak pąki czerwonych róż
I już myślałem że rozkwitną
A my będziemy upajać się widokiem i wonią

Wręczę ci bukiet kwiatów
By w twoim flakonie rozkwitły
Żegnać się pora czas.,
Lecz pamiętaj, że kwiaty zwiędną.

Ja wiem że płakać się chce
Ja wiem spędziliśmy dużo chwil
Te które łączą dwa serca,
Lecz wybacz muszę pożegnać Cię.

Wszystko na nowo się zbudzi i zazieleni
Zakwitnie i wyrastać zacznie,
Lecz już nie razem będziemy
Przeżywać ten popęd do życia
Jaka dała nam przyjaźń
Lecz osobno.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 12. 01

Sunday 26 November 2017

To boli jak słowo ból

Skrót myśli
Jeden wyraz wystarczy
Rozwinąć myśl
To już trzeba być genialny.

Jednak gdy zrozumiałem
Wtedy zapłakałem
Nie da się tego przeskoczyć
To boli jak słowo ból.

Ból nie do opisania
Tym bardziej że ja zdrowy
Lecz pacjent woła boli
Pomagam tak chciałbym.

A chciałbym dużo by zrozumieć
Słowo ból będąc zdrowy
Jednak gdy zrozumiesz
Wtedy będziesz chory.

Tak serce mówi
Gdy kogoś boli,
Że trzeba być zdrowym
By pomóc temu kto chory.

Teraz rozumiem że ból
Jest przypisany do osoby
Więc jego cierpienie
Będzie osobistym przeżyciem
Dla samego siebie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11. 26

Thursday 23 November 2017

Ustąpić trzeba miejsce przy stole

Nie kłuć się ze mną
Ja wiem wszystko wiem
Chcesz siedzieć na frontowym miejscu
Jak król trzymając berło.

Ustąpić trzeba miejsce przy stole
W tym dniu tak ważnym dla nas
Nie pytaj dlaczego
Więc, że dalej żyje w sercu naszym.

Pamiętasz gdy byliśmy dziećmi
Ojciec z Matką zasiadali przy stole
Ty czytałeś Ewangelię
Z pierwszą gwiazdką na Niebie.

Życzenia serdeczne życzenia
Składaliśmy sobie
Teraz już ich nie ma
Lecz zasiądziemy jak dzieci przy stole.

Ewangelię zostawimy najmłodszemu
Niech się wysili czytając ją
Frontowe miejsce będzie puste
Lecz syto zastawimy stół.




Ja wiem wszystko wiem
Chciałbyś już, lecz wybacz
Oni żyją w sercu naszych
Dom nasz pachnie już wigilią.

Obiecuję, że na drugi rok
Będziesz siedział na frontowym miejscu
I choć rodziców już nie ma
Z płonącą świecą przy pomniemy sobie
O tych co odeszli zostawiając światło na stole.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.24

Wednesday 22 November 2017

Pstryk i fotka jest




Słońce wyjrzało za chmur
Więc wyszła cała rodzina
Równo stanęli jak jeden rząd,
Lecz światło błysło i uśmiech
Był początkiem kłótni.





Testament czarny jak kruk
Zima przyszła, twardy orzech
I dla Kruka i dla bliskich
Kto otworzy dziób i zje
Ten orzech miękki jak plon.

Wszyscy równo Cis mówili,
Lecz czerwone mieli źrenice
Tylko jeden ten w pieluchach
Wyszedł czysty jak aniołek,
Który podtrzyma ród.

Trudna rada, trudny wybór
Ten najmłodszy schedę wziął
Choć jeszcze nie mówi
To rączki wyciąga
Nim jeszcze nie dorósł do słów...


Kraków 2010.11.23
Jacek Marek Krawczyk


Wszak obiecano nam Niebo

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
Pracować wytrwale
I mieć nadzieję,
Ze jutro będzie lepiej.

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
I pojąć co pojąć nie mogę
Wszak obiecano nam Niebo
Po ciężkiej pracy na roli.

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
Tak aby wszyscy byli zadowoleni
I pokładali we mnie nadzieję
Ze pomogę będącym w biedzie.

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
Ten krzyż który wszyscy niesiemy
Zawierzając Bogu, który
Wyniósł człowieka na sklepienie Nieba.

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
Stojąc przed progiem śmierci
Wszak wiem, że go przekroczę
Mając życzenie bez bólu i łez.

Siły mi trzeba
By ciężar udźwignąć
Nie bacząc na trud
Jam gotów uwierzyć
Ze życie moje jest warte co trud.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.22

Saturday 18 November 2017

Nerwowo bardzo nerwowo

Nerwowo bardzo nerwowo
Chodziłem po pokoju
Czekając na dziewczynę.

Czekam czekam mówiąc sobie i czekam
Patrzę na godzinę
Nerwowo bardzo nerwowo.

Usiadłem przy stole
Spojżałem na komórkę
Nerwowo bardzo nerwowo.

Nie przyjdzie pomyślałem
I chlust kieliszek wódki
Nerwowo bardzo nerwowo.

I tak bym pewnie pił
Nerwowo bardzo nerwowo
Lecz zasnąłem pijany.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11. 1 8 

A kiedy już płomień mój płonie

Nie takim tonem ironicznym
Fałszujesz, że słuchać się nie da
Dźwięki jakie słyszę
Do szału mnie doprowadzają
Przestań grać mi na nerwach.

Zamilknij wreszcie i zaciśnij pięści
Ja wiem ty jak błyskawica
Ślesz na ludzi pioruny
I myślisz, że spłonę
Jak ogarek świecy wypalającej się.

O nie kochanie! Wybacz, jeszcze nie zgłupiałam!
Chcesz mi powiedzieć, że się rozładowałeś
Ze teraz pięknie wymażesz to co powiedziałeś
Mówiąc kocham, wybacz, poniosło mnie
Ja wiem, że nie warto rzucać iskry na siano.

A kiedy już płomień mój płonie
I siano suche się pali
Ty więc, że popiół zostanie,
Który będzie tylko nawozem
Lecz nie dla mnie, a dla ciebie bałwanie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.18

Tuesday 14 November 2017

Wielka improwizacja

Ciemno ciemno wszędzie ciemno
Zaciskam dłonie pot spływa
Pytam się czego ja się boję.

Widzę jasność prze de mną
Rozglądam się wokoło
Ciemno na prawo i lewo.

Chciałem iść do przodu
Choć jeden krok postawić
Przed siebie tam gdzie jasność.

Wysiłek ciężki niemoc mnie ogarnia
Pragnę przejść przez próg,
Który jest granicą między dobrem a złem.

Krok postawiłem przeszedłem zwyciężyłem
Patrzę przed siebie i widzę
Nie światło, lecz ludzi którzy przeszli.

Radość w sercu zagościła
Lżej się zrobiło na duszy
Byłem wśród swoich.

Nikt się nie pytał skąd się wziąłeś
Wszystko naturalne i nikomu nie obce
Już nie ma odwrotu zostałem w tym miejscu.

Metamorfoza jaką przebyłem
Wiele dało do myślenia
Teraz wiem, że choćbyś sam był na świecie
Jeżeli nie ty to oni cię znajdą.

Nie pytaj mnie co ci to dało
Rozglądnij się wokół siebie
I miej nam myśli polskie przysłowie
Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz”.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.15

Monday 13 November 2017

A jeśliby Ci powiedziano

Nędzny obraz serce boli
Trzeba pomóc bo tak trzeba
Gdy widzę, że nie ma
Kto pomóc gdy brak wiedzy.

Zaangażowałem się 4 godz straciłem
Pomogłę i co z tego mam,
Że czuję się jakbym nie dostał
Wypłaty za zaangażowanie w pracy.

A jeśliby Ci powiedziano
Krzycząc głośno ratuj!
Wtedy wiec, że czeka
Co ty zrobisz jako człowiek.

Siedzę i tak sobie myślę
To nie tak jak w TV
Ładnie to wygląda,
Lecz czeba mieć do tego predyspozycje.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11. 13 

Sunday 12 November 2017

Wyrwać chcem się na zawsze

Tęsknię za twym ciepłem
Jak za cherbatą w szklance
Ciepłą, słodką i cierpką.

Tęsknię za słodką chwilą
Jak za goszką czekoladą
Rozpływającą się w ustach.

Tęsknię za twoim wizażem
Jak za kawą czarną w filiżance
Pitą przy tobie upajając się miłością.

Tęsknię za słowem w twoich ustach
Jak za książką pisaną prozą
O miłości jaką z tobą przeżywałem.

Lecz od tego narastającego tęsknienia
Wyrwać się chcem na zawsze
I krzyknąć, że tęsknić można
Jeżeli jest nadzieja powrotu do mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11.12

Saturday 11 November 2017

Rzemieślnik

Drzewo poety wyrasta ,
Który dojrzale pisze
Nadając barwy swoim wierszą
Lecz kiedy aura mi zamaże kolory,
Tylko Rzemieślnik może je uporządkować.

Czasami widzę obraz jaki maluje Bóg
Co stworzył ten świat mimo czarnych chmur
Ja jako uczeń u mistrza piszę wiersze
Dla samego rzemieślnika i czytelnika.

Tajemnica wierszy jest w moim jestestwie
Oraz w rodzicach którzy dali mi życie
W którym już jako mały ogrodnik pielęgnowałem barwy
Jakie poznaje się po napisaniu moich wierszy.

Wystawiają owoc napisany na kartce
Jaki wypracowałem przez twórczość
Chciałbym zamienić talent na dzieło swoich akcji
Takich, które nie powstydził by się Bóg.

Kraków 2010.VI.8 / 2017.11.12 – trawestacja prze zemnie mojego wiersza
Autor Jacek Marek Krawczyk
Autor Jacek Marek krawczyk
No cóż nie każdego stać na słoneczniki.., ale każdego stać na dzieło na miarę swojego talentu... I nie ważne kto krytykuje, ale ważne, że ty widzisz w tym swoją twórczość... powodzenia w dekorowaniu swoich ścian...pozdrawia Jacek Marek krawczyk

Przeląkłem się naprawdę



Tyka tyka tyk tyk
Zegar na ścianie
Czas biegnie jak wiatr
Przez pola, lasy i wsie.

Tyka tyka tyk tyk
Zegar na ścianie
Czas biegnie jak historia
Przez ludzkie uniesienia i dramaty.






Tyka tyka tyk tyk
Zegar na ścianie
Czas biegnie jak połacie
Ziemi karmiącej matki.

Nagle stanął już nie tyka
Przeląkłem się naprawdę
Serce zabiło mi mocniej
I już wiedziałem

Wszystko się kończy,
Lecz dla mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.12

I Ty możesz rysować myszką...

Kiedyś się nudziłem i postanowiłem narysować moją córkę myszką kulkową  i obrobić niepłatnymi programami. A inspiracją mojego rysunku była fotografia mojej córeczki Agnieszki. Prawdę mówiąc miałem narysować córkę,  a wyszedł chłopak. Tak to już bywa gdy się nie jest malarzem.

Autor rysunku i tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2010.06.11

Internacjonalistyczne wykształcenie-Skecz

Dzień dobry Pani
-A dzień dobry pani Andżeliko
-A cóż to u pani słychać
-Ja się nie chwalę, ale mam syna.
-Syna powiada pani, pewno mąż dumny z siebie.
-Jeszcze jak już szuka mu pracy
A ile on ma lat pani Andżeliko
-13 lat ma nasz syn Kuba
Czy to nie za wcześnie!
-E, gdzie tam. Widzi pani mąż powiada, że posiada cnoty kardynalne.
I chce aby syn poszedł w jego ślady.
No to pewno już na niego czeka posada w Dobrostanu.
-Muszę pani powiedzieć, że jest problem
Z mężem
-Nie z synem. Ponieważ psycholog stwierdził, że syn posiada cnoty teologiczne.
-A to ci szkopuł. Męski to on jest, mądrość to ma wróbelka, 
 a sprawiedliwy to tylko przed sądem.
Myśli pani o moim synu Kubusiu.
-Nie!, tylko o pani mężu.
Pani syn Kubuś to pewno miłością nie grzeszy, wiara w panią to rzecz pewna, 
a nadzieja taka, że nie pójdzie w ślady pani męża.
Pani profesor to taka mądra. Może mi pani poradzi co mam robić.
Widzę tu jedno rozwiązanie.
-Jakie pani profesor.
Wyjechać z kraju i pracować w biznesie, a potem jak przyjedzie to powiedzieć,
 że ma Unijne wykształcenie.
Czyli jakie!?
Internacjonalistyczne z dyplomem „złotej rączki”.
Jak ja pani się odwdzięczę Pani Profesor.
Nie trzeba, niech tylko pani przeleje na fundacje imienia „Alchemia”

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.11

Konie

Western

Po drugiej stronie rzeki
Jest miasto mówią bogate
W nim diamenty i złoto
Lecz nie nasze a ich.

Rzeka ta Victoria się nazywa
Pytasz się dlaczego?
Bo nie do przebycia.




Było wielu śmiałków
Płynęli lecz nie do płynęli
Pytasz się dlaczego?
Ryzyko wpisane w przeznaczenie.

Bóg jest dla wszystkich
Lecz diamenty i złoto
Tylko dla tych co zwą
Rzekę Krwią Czerwoną.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.11

Friday 10 November 2017

Chwyciłem się za głowę

            * * *

Siadłem sobie na du- - e (t)
Chwyciłem się za głowę
I myślę tak dalej być nie może.

Wszystko się kręci wokół pieniędzy
Ciągle za mało ileś byś zarabiał
Jeszcze nie zdążyłem wziąć renty
A już trzeba zapłacić rachunki.

No! nareszcie jest przelew
Odetchnąłem z ulgą
Poszedłem zapłacić rachunki
I chwyciłem się za głowę
Wszystko jest do du-y (t).

I tak mógłbym kończyć wszystko
Jak to w życiu bywa
Jak jesteś nie zadowolony
To wszystko winisz swoją du-ę (t)

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.10

Tuesday 7 November 2017

Nocny pociąg

Nocny pociąg po torach jedzie
A koła grają o szyny,
Że jeszcze stare wagony
To siłę mają by jeździć.

Czasami stanie pociąg
By nabrać paliwa do płuc
A potem pędzi po torach
I sam nie wie skąd tyle sił ma.

Pytają się ludzie i pyta się sam
Kiedy ta jazda po torach
Pociągiem dobiegnie do końca
Wszak on już stary i wyeksplatowany
Przez ludzi jakich sam diabeł zna.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11.07

Sunday 5 November 2017

Gdy radość zamienia się w ból


Maryjo Matko Boska
Klęczę przed krzyżem
A serce mi krwawi i ból przenika
Tak cierpię gdy widzę twojego Syna
Ukrzyżowanego by nadać sens
Mojemu życiu.





Matuchno kochana
Ulżyło mi trochę
Radość w mym sercu
Ja wiem, że cierpiałaś
Ja też mam Matkę
Wierzę, że pomożesz.

Wróciłem do domu
W tym w którym mieszkam
Spojrzałem na Matkę
I uwierzyłem w modlitwę,
Która przyniosła ulgę
W mym cierpieniu.

Tak serce krwawi
I miecz przeszywa
Gdy radość zamienia się w ból
Widząc moją Matkę,
Która chciała pokonać chorobę
Miłością jaką darzyła mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.06

Nie odejdę - Zespół Wokal





Wokal - jeden z najlepszych zespołów według definicji SJP

Saturday 4 November 2017

Światła mało, lecz wiem gdzie jest

Siedzę sobie w skromnej „celi” zwanej M-2
W niej odpoczywam, wypoczywam
I pracuję pisząc wiersze.

Światła mało, lecz wiem gdzie jest
To TV taka duża jak okno prezesa
W nim odkrywam nowy świat.





Świat jaki mógłbym zobaczyć
Gdybym wyruszył w podróż
Po śladach programów „Bliżej nas”.

W niej jest programów wiele,
Ze można powiedzieć,
Ze wszystko co obce jest w nas.

Oglądam, zasypiam i znowu oglądam
I myślę sobie jaki jestem a jaki powinę być
Gdy ma się tyle wiadomości co w TV.

Teraz wszyscy muszą zrozumieć
Jaki jestem ubogi widząc i wierząc
W to co wszyscy wierzą, że taki jest świat.

Czasami zadaję sobie pytanie
Czym jest ekran gdy brak w nim nas
Lecz muszę powiedzieć, że TV ogląda nas.

Patrzę i widzę to co wszyscy widzą
I zastanawiam się czy to on czy ja
Występuje w roli jaką przypisał mi czas.

A kiedy sen mnie znuży przy ekranie
To wcale się nie boję, że telewizor zżera prąd
Wszak śnię już o tym co zobaczę rano w TV.

I tak od filmu do filmu od kadr do kadr
Wtopiłem się w ten filmowy czas
I już sam nie wiem czy ja aktorem czy widz.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.11.04

Francuskie śniadanie

Budzę się rano nie wyspany
Ciężką noc dzisiaj miałem
Pies nie bacząc na mnie
Trzyma w pysku smycz
I prosi aby wyjść na spacer.

Wściekły bardzo wściekły
Musiałem choć nie chciałem
Wyprowadzić psa na spacer,
A kiedy wróciłem zmarznięty i mokry
Wtedy pies do miski szczekając
Daje do zrozumienia, że chce mieć śniadanie.

Odetchnołem z wielką ulgą
Nareście psa miałem z głowy
I postanowiłem zjeść francuskie śniadanie
Biszkopty moczone w kawie.

Gdy pies przysiadł przy mnie
Zaczął szczekać i dał do zrozumienia,
Że on też chce jeść francuskie śniadanie.

Trudna rada pomyślałem
Zaraz zaczną sąsiedzi stukać w ścianę,
Że pobudkę robię im nad ranem
Więc aby wszystkich zadowolić
Zacząłem jeść z psem francuskie śniadanie.

Gdy minęło kilka minut
Pies spokojny poszedł spać,
A ja dalej nie wyspany
Poszedłem do pracy wściekły,
Lecz nie jak mój pies, ale jak
Głodny człowiek przed obiadem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017. 11. 04