Total Pageviews

Sunday 31 December 2017

Pierwszy toast przeżyliśmy

Siedzimy jak te kołki
Twardo z mocnym postanowieniem,
Że czas zaczynać Sylwester
Otwierając pierwszą butelkę.

Pierwszy toast przeżyliśmy
Przy drugim wzrosło nam ciśnienie
Przy trzecim krew nam pulsuje,
A przy czwartym pojawia się uśmiech.

Ktoś odkręcił drugą butelkę
Ktoś włączył telewizor
Nagle wszyscy postanowili
Śpiewać piosenki o miłości
Z Krawczykiem w telewizji.

I już się wydawało,
Że wszyscy szczęśliwi
Gdy nagle ktoś stwierdził,
Że są puste kieliszki.

Wszyscy spojrzeli na gospodarza
Gospodarz unik zrobił
Podniósł rękę do góry
Walnął pięścią w stół i powiedział.

Czas otworzyć szampana
Wybiła godzina dwunasta
I już nikt nie pytał
Czy śpiewać czy pić.

Każdy z każdym składał
Życzenia Noworoczne
Aby ten rok
Nie był łysy i goły.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017 /2018. 01. 01

Saturday 30 December 2017

Matka Boska Płaszczem gwiaździstym okryła

Matka Boska
Płaszczem gwiaździstym okryła
Dzieci nie narodzone
Jak swojego Syna
Przed barbarzyństwem.

Unosząc ręce do góry
A łzy po licach spływały
Boże zachowaj prosiła
Ten dar macierzyństwa.

Spojrzała w Niebo
Chmury się rozstąpiły
Ujrzała Boga w kołysce
Boże zachowaj prosiła.

W tę krzyk usłyszała
Dziecka wychodzącego na świat
Radość ją ogarnęła
Bóg tak chciał aby płód
Dał początek macierzyństwa.

Dzieci wybiegły spod płaszcza
Bawiąc się na łące
Nic się nie bojąc
Matka i Ojciec czuwali
By dorastały jak Jezus dzieciątko.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.31

Mam życzenie

Gwiazda świeci na Niebie
Mam życzenie
Żeby i moja świeciła
Tak jak Gwiazda Betlejemska.

Ona pokaże mi drogę
Oświetli w mroczną Noc
I da nadzieję, że
Mam patrona,
Który czuwa na de mną.

Wszyscy się dziwią
Jak tak można
Mieć gwiazdę za patrona
Który oświetla jego drogę.

Ja nic się nie tłumaczę
Idę drogą tam gdzie
Gwiazda drogę wskazuje
I tylko myślę,
Aby wytrwać w tym co postanowiłem.

Ludziska pytają
Inni zazdroszczą
Drudzy widzą we mnie wroga
I tak mi zazdroszczą
Jak człowiekowi,
Który biegnie według planu
Nie bacząc na płotki na bieżni.

Dobiegłem do mety
Lecz wszyscy mi już życzą
Do siego roku
A ja tylko myślę
Aby gwiazda moja nie wygasła
Bo bez niej będę nikim.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.30

Do siego roku


Friday 22 December 2017

Wszak bez nich nie byłoby

Jest taki dzień w roku
Każdy go zna od dzieciństwa
W tym dniu składamy życzenia
Tym którzy są nam bliscy.

Czasami łezka w oku
Gdy kogoś nam brak
Tym bardziej jak chce się przeprosić
Tego, który prawdę powiedział.




Ten dzień radosny i obfity
Nadzieję nam dał,
Ze może cała rodzina
Będzie ze wszystkimi na pan-brat.

A gdy o Bogu pomyślisz
Wspomnij i tych co odeszli
Wszak bez nich nie byłoby
Wigilii Bożego Narodzenia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.22

Thursday 21 December 2017

Ach ubogi żłobie

Droższy widok niż w mym Domu


Ach ubogi żłobie
Cóż ja widzę w Tobie
Śpiewała Julia wraz z chórem.





I ja też byłem
I ja też śpiewałem
I widziałem uśmiech
Nie tylko Juli ale i innych.

Droższy widok niż w mym Domu
Uśmiech na twarzy serce żarzy
Świeca się pali radość wielka,
Ze wigilia trwa wśród ubogich.

I może to się wyda dziwne
Ze obyczaj każe, że przed Wigilią
Trzeba nie tylko myśleć o sobie
Ale i o tych co tworzą małą rodzinę.

Bo tak się w życiu zdarza
Jak nie w rodzinie
To znajdziesz przyjaciół
W tym miejscu w którym
Pracą i sercem wkładasz swój wkład
By czuć się jak w rodzinie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.21

Wednesday 20 December 2017

Ludzka tęsknota do tego co ludzkie

Śnieg prószy za oknem
Mróz wypisuje gwiazdki na szybie
Otulony kocem zasypiam
I śnię o Świętach Bożego Narodzenia.

Migoczą światełka na choince
Na stole pali się świeca
Stół zastawiony syto jadłem
A przy nim zasiadają goście.

Ludzka tęsknota do tego co ludzkie
Ludzka tęsknota do tego co bajeczne
Chciałbym wszystko złączyć kolorem
Abym był w Krainie Szczęścia.

Krainę tą nazwali sprawiedliwością
Jedni cieszą się z gwiazd na Niebie
Drudzy z tego co posiadają
A ja chcę wszystko wymieszać
Bym mógł być syty i gwiazdą na firmamencie.



Bo przecież ludzka to rzecz
Ze gdy bieda piszczy
Wtedy myśli krążą o tym
Co chciałbyś mieć wokół siebie.

Bo przecież ludzka to rzecz
Ze gdy jesteś bogaty
Wtedy myśli krążą o tym
Co chciałbyś mieć wokół siebie.

Przebudziłem się gwiazda światło daje
Widzę w tym świetle
Pokój jaki jest na co dzień
Nic nie przybyło nic nie ubyło
Tylko gwiazd przybyło dla tych co nie odeszli.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.20

Monday 18 December 2017

A gdy tak męka przeszywa ciało

Wykrzyknij to z siebie
Nie bój się
Głośno krzycz
A gdy usłyszysz ciszę
Wtedy odczujesz jak boli
Każdy mięsień w tobie.

Zapracowany twardy jak skała
Żadnego kroku nie zrobisz
Rzucił cię na kolana
I boli bardzo boli
Przez pracę twoich rąk.

A gdy tak męka przeszywa ciało
Widzisz ten obraz,
Który twoja Matka i Ojciec
Wpatrzeni modlą się na kolanach
I proszą Boga, aby krzyż
Wyzwolił ich od ludzkich cierpień.





I ja tak wpatrzony od dziecka
To na przemian widzę
Rodziców i krzyż
I sam już nie wiem
Skąd tyle siły mają
Ci co uwierzyli w ten Krzyż.

Podniosłem się z kolan
Pomogłem i Matce i Ojcu
Usiedliśmy przy stole
Ciesząc się, że jeszcze przed nami noc,
Która ochłodzi ból naszych mięśni.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.18

Szanuj siebie to nie wstyd

A kiedy ci brakuje
Tej okruszyny chleba
Tak jak matce dziecka
Miłością nakarmiona.

Nie uciekaj lecz walcz
O tą okruszynę chleba
Szukając pomocy
Tam gdzie biedę szanują.

Szanuj siebie to nie wstyd
Każdemu może się to przytrafić
Dzisiaj jesteś kimś
Jutro możesz być nikim.





Bo przecież miłością nauczeni my żyć
Tak serce od dziecka się radowało
Gdy coś dla nas było warte
A dla drugiego było szajsem.



Więc walcz nie podawaj się
Uderzaj w drzwi tam gdzie
Obiecali że pomogą Ci
I więc, że jesteś kimś
Wtedy gdy widzą żeś człowiek.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.18

Thursday 14 December 2017

Gdzie jesteś Boże Boże ubogich

Półmrok w moim mieszkaniu
Świecą światełka na choince
Zapach unosi się w mieszkaniu
Za oknem gwiazdy migają.

Zapaliłem świeczkę kładąc na stole
W radiu śpiewają kolędy
A ja wpatrzony w płomień
Pytam się Boga gdzie jesteś.

Chciałbym odgadnąć chciałbym zrozumieć
Może w płomieniu świecy
Może w moim sercu
A może unosisz się w powietrzu.

Gdzie jesteś Boże Boże ubogich
Tak serce woła i rozum tłumaczy
Ty w lichej stajence się urodziłeś
Dając nadzieję dla najbiedniejszych.

Nadzieja wielka jak chleb powszedni
Bez niego żyć się nie da
Chciałbym zastawić stół
Jednak pali się tylko świeca.

Radość we mnie wstąpiła
Właśnie przypomniałem sobie,
Ze mam rybę w lodówce
Którą usmażę na wigilię.

W wtem dzwonek do drzwi
Mnie lęk ogarnął
Byłem cichutko
Nie otworzyłem chciałem być samotny.

Bo w życiu jest jak z człowiekiem
Raz smutek raz radość
Ambicją muru nie przebijesz
Trzeba się pogodzić z losem
Choć na te jedne święta
Bożego Narodzenia
Ze na następne będą już inne.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.14

Monday 11 December 2017

Uciekłem ucieczką to nazwali

Uciekłem ucieczką to nazwali
W świat, który mi tylko znany
Poznany w dzieciństwie przy mamie
Kiedy rzeczywistość ciemnością nazwałem.

Ciemność w biały dzień widziałem
W niej ludzie o twardych sercach dominowali
Gdzie pięść zastępowała rozum
A słowo k-wa było na początku.

Las gęsty w nim jeżyna
Owoców w brud lecz nikt nie zbiera
Kuszą słodkością rozsądek zakazuje
Nic nie warte owoce gdy ran przybywa.

Wyszedłem z lasu przestrzeń ogromna
Słońce unosi się nad polami,
Które zdobią kwiaty i łany
A wśród nich prości robotnicy.

I nagle cud się stał
Zobaczyłem kontrast
Między światłem a ciemnością
I już wiedziałem, że człowiek potrafi
Zobaczyć swoje odbicie
Tam gdzie nie dociera słońce.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.11

Póki człowiek zdrowy

Pragnienie wysusza mi usta
Obudziłem się, pić mi się chce
Rozglądam się wokoło
Już wiem gdzie jestem
To szpital.

Rozglądam się wokoło
Nie ma nikogo -wołam!
Pić mi się chce
Nikt nie przyszedł
Teraz zrozumiałem , że jestem samotny.



Póki człowiek zdrowy
Obraca się wśród ludzi
Zawsze może liczyć na kogoś
Lecz gdy jest bezradny
Wtedy ulega osobom przypadkowym.

Samotność boli serce bardziej
Gdy wspomnienia wracają
O tych co odeszli zostawiając
W naszych umysłach pamięć
Jaka towarzyszy gdy byliśmy potrzebni.

Teraz jestem samotny
Z biegiem lat odeszli najbliżsi
Potrzebuję pomocy
Od tych co zrozumieli
Jak boli być samotny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.11

Sunday 10 December 2017

Pobiegłem za przeznaczeniem

Błękitne oczy zauroczyły mnie
Przyciągały mnie jak lazurowe niebo
Uniosły mnie, że lżej
Zrobiło mi się na sercu.

Pobiegłem za przeznaczeniem
W niej widziałem nadzieję
Urzekły mnie jej oczy
Chciałem kochać i być kochany.

Była piękna urocza i atrakcyjna
Miała na sobie sukienkę
Błękitną jak jej oczy
Powiewała z wiaterkiem,
Który ochładzał moje zapały.

Miałem nadzieję, miałem odwagę
Powiedzieć jej co myślałem
Lecz kiedy spojrzałem w jej oczy
Nic nie powiedziałem zaniemówiłem.

Jakże Pan śmie zatrzymywać mnie
Jakże Pan śmie prosić mnie
Bym wypiła z Panem kawę
Ja odmawiam stanowczo
Proszę odejść i nic już nie mówić.

Ostatni raz spojrzałem w jej oczy
Chciałem ją zapamiętać
Taką jak lazurowe Niebo
Nad moim domem nad rzeką.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.10

Saturday 9 December 2017

Spojrzałem spod okularów

Zgaduj zgadula
Co mam na myśli
Zadaj mi Victoria pytania.

Chciałem być mądry
Wybitny uczony
Lecz wnuczka w śmiech
Moja zabawka
To samo mi powie
Co dziadek.

Ja nos na kwintę
Myślę jak się odgryź
I wymyśliłem
Kupiłem pączki
1800 kalorii.

Teraz ja górą
Wnuczka płacze
Co mam robić
Przybyło mi na wadze.

Ja jako dziadek
Spojrzałem spod okularów
I powiedziałem
Niech wymyślą zabawkę
Która rozwiąże twój problem.

Lecz żeby nie być brutal
Wobec swojej wnuczki
Pokryłem koszty
Dieta bez cukru.

Teraz to Wnuczka i Ja
Razem tworzymy duet
Ona i Ja wiemy
Ze żadna zabawka
Nie zastąpi Dziadka.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.09

Friday 8 December 2017

Suwenir kupiłem

Suwenir kupiłem zapakowany
W zielone pudełko
Związane w czerwoną kokardkę
Wyglądał śmiesznie
Jak żaba w dziobie bociana.

Chciałem związać kolory
Zielony z czerwonym
Aby zrobiło wrażenie
Dla obdarowanej.

W nocy podłożyłem pod choinkę
Dla wybranej memu sercu
A kiedy nadeszła Wigilia
Otworzyła i zobaczyła ramkę
W której były ukryte zdjęcia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.08

Wednesday 6 December 2017

Gdy mózg osiągnął swój szczyt

Gdy tak wstecz wspominam
A dużo się wydarzyło
Przez te pół wieku
Czasami się zastanawiam
Czy ja już czy ja teraz zacząłem żyć.

To nie tak jak nam się wydaje
Uczyłem się chciałem żyć
Pracowałem za grosze,
Ale chciałem coś więcej
Mieć status człowieka postępowego.

Ach być wiecznie młody
Marzenie utopijne
Ach być mądry
To już musisz całe życie się uczyć.
I to na tym nie koniec
Trzeba jeszcze widzieć postępy.

Ktoś powiedział stary dziad
Cóż może udowodnić
Gdy mózg osiągnął swój szczyt
Jednak to nie tak
W życiu obowiązuje drabina
Która prowadzi prosto do nieba.





A gdy już zrozumiesz sens życia
Wtedy zapragniesz tego co wszyscy
Być taki jak inni którym zazdrościsz
To co oni osiągnęli lub osiągają
Mimo postępującego wzrastania
Do życia z duszą a ciało pozostawiają doktorom.

Lecz ja wam powiem ja wiem po sobie
Ze dzisiaj jesteś szczęśliwy, a jutro
No cóż znowu opuściło cię szczęście
Jednak życie nie polega na zmianach,
Lecz na dążenia do kresu zachodu słońca
Aby znów wschodzić lecz już w innym świecie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.06

Tuesday 5 December 2017

Aleksandra Maurer - Szewczyk

Rozmowa z Bogiem



A gdy tak uniosłem się
Myślą i postawą ciała
Wtedy zrozumiałem,
Ze rozmowa z Bogiem
Jest spojrzeniem na moją Duszę.

Dusza niczym płyta kompaktowa
Zapisywana i odtwarzana
Wtedy gdy zatęsknimy za tym
Co dla człowieka
Jest naturalnym dążeniem
Do czystości duszy i ciała.

Czystość to jak wyjście po kąpieli
Czując, że jesteśmy gotowi
Wdziać na siebie białe rzeczy,
Które świadczą o mojej czystości.

I ja ubrałem białą koszulę i spodnie
Idąc do ludzi z domu mego
Aby z nimi pracować i cieszyć się
Z dnia codziennego jaki sprawia
Zwykłe przebywanie z ludźmi.

Przyszedłem do domu wieczorem
Zdjąłem ubranie białe i się przestraszyłem
Ponieważ było brudne choć ja nie zgrzeszyłem.

Teraz gdy myślę nad tym chciałbym usłyszeć odpowiedź
Od ciebie Boże co ja zrobiłem, że znowu jestem brudny.

Cisza cisza panuje w domu i w moim sercu
Nic się nie dzieje chociaż się modliłem
Gdy nagle umysł jakby mi się rozjaśnił
I już wiedziałem to co powinno m.

Teraz rozumiem sens  rozmowy z Bogiem
Ze tak naprawdę rozmowa polega
Aby wybłagać czystość umysłu,
Który pomoże rozwiązać nasz problem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.05

Sunday 3 December 2017

Twierdzenie Klipkarda

Panie profesorze dlaczego nam się
wydaje, że starość to obciążenie
przed śmiercią?

Profesor popatrzył znad okularów
I powiedział ;
Starość to piękny wiek tylko 
dlatego nam się wydaje że uciążliwy 
ponieważ brakuje, ubywa otoczenia 
jakie zbudowaliśmy sobie od 
dzieciństwa. 

Autor Jacek Marek Krawczyk 
Kraków 2017. 12. 04 

Rafal Blechacz Chopin Polonase N° 6, Heroic, Op 53

Podporą jest wiara tak jak Bóg



Iść przez życie
Tak jak chciałbym iść
Mając przed sobą świat
Który dał nam Pan
Dla mnie i dla wszystkich.



Nie lękam się gdy chcę żyć
Prosto w oczy spojrzałem światu
Podporą jest wiara tak jak Bóg
Ze przyszedłem na świat
By kochać pracować i żyć.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.04
Wena – Polonez As-dur op53 nr6 Heroiczny
Chopina

Friday 1 December 2017

Moja choinka inna niż w zeszłym roku

Choinka z zeszłego roku Autor Jacek Marek Krawczyk
















Choinka świąteczna w roku 2017




Wszystkiego najlepszego z okazji
Świąt Bożego Narodzenia
życzę moim czytelnikom
Ja Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12. 02