Total Pageviews

Tuesday 27 February 2018

Choć nazwą nas szaleńcami

Och! przyjdzie taki dzień
Kiedy pokochamy się
Błądząc wśród gwiazd
Szukają siebie na niebie
Jaki ty ze mną znasz
Gdy patrzyliśmy przed siebie
Będąc nad morzem.

Może jeszcze raz spotkamy się
Nigdy nie zapomnę pierwszego pocałunku
I tych słów które mówiłem ci
Kocham cię kocham cię i chcę z tobą być
Położyć się przy tobie i żyć tą piosenką o miłości
O miłości jaką ty tylko znasz.
Proszę cię proszę cię zostać ze mną.

A kiedy rozpalimy ognisko
Iskry polecą do nieba
A my razem z nimi będziemy
Mówiąc to co tylko ty i ja rozumiem i nikt inny.

Więc powiedz mi że mnie kochasz
I śmiej się śmiej się a ja razem z tobą
Popłyniemy rzeką którą my wybrali
Popłyniemy razem z prądem
Choć nazwą nas szaleńcami

To nie u straszymy się popłyniemy i dopłyniemy
Tam gdzie przyjdzie nam zakotwiczyć
I powiedzieć to nasz dom jaki pragnęliśmy.
Więc mówią o nas szaleni szaleni i jeszcze raz szaleni
Tacy jesteśmy i będziemy.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.27

Miłość wzajemna

Smutno mi bez Ciebie
Ciągle myślę o Niebie
Chciałbym gwiazdy poruszyć
Byś Ty była na firmamencie.

A kiedy już zabłyśniesz wśród gwiazd
I świecić będziesz na de mną
Wtedy więc, że miłością się napojem,
Którą Ty emanować będziesz.

Bo przecież każdy kto kocha rozumie
Ze miłość łączy dwa sera
I tak wprowadza krew w obieg
Ze umysł i ciało łączy miłość wzajemna.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.27

Monday 26 February 2018

Gdy miłość chcesz ocalić

Obleśne ciało ranami pokryte
A rany sączą się obficie
Nie ma ratunku nie ma pomocy
Modlić się trzeba o miłosierdzie.

Wpatrzony w obraz poniosłem krzyż
Z ziemi do nieba z nieba do ziemi
Prosząc Boga by nie ciężarem mi był,
Lecz balsamem na rany chorego.

Ja wiem wszystko wiem i nic nie wiem
Myślałem, że wyjdę z tego
A jednak trzeba zaufać Bogu
Gdy miłość chcesz ocalić
Zamkniętą w tym jednym nazwisku.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.27

Sunday 25 February 2018

Jeszcze nic nie wypiłem

Zabłysły moje oczy
Jeszcze nic nie wypiłem
A już pijany jestem
Nie wiem co się dzieje
Raz blednę raz czerwienieję.

Siły opadły, lecz tężeją
Śmiałości nabieram
Teraz albo nigdy
Będę mężczyzną nie dzieckiem
To jest silniejsze ode mnie.

Bo przecież serce czerwieńsze ode mnie
I myśli tysiące się kłębi
Jak kochać kobietę
Tą którą się pragnie i pożąda
Wbrew temu co zwie się tragedią.

Tragedia nie jedno ma imię
Sam nie wiem czy to przeznaczenie,
Lecz nie mam odwrotu
Tak chciało me ciało i serce
Zdobyć tą kobietę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.25

Saturday 24 February 2018

Tak serce mówi a rozum tłumaczy

Błękitną wstążeczkę znalazłem
Urok miała w sobie
Nie wiem ile leżała na trawie,
Ale była odporna na aurę.

Schowałem w kieszeń i poszedłem dalej
Z uśmiechem na twarzy,
Ze niby nic, a jednak bawi
Radując me serce, że coś warta.

Szedłem do domu radosny, szczęśliwy
Miałem powód być w takim nastroju
W mojej rodzinnie przybyła wnuczka,
Która miała pokój w kolorze błękitu.

Tak serce mówi a rozum tłumaczy,
Ze wszystko zaczyna się od błahostki
W niej magia zamknięta
Ze to co nic nie warte
Ma sens kiedy wkładamy w to uczucie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.24

Thursday 22 February 2018

Wszak trzeba wiedzieć

O miłość ma ukryta
To skarb najcenniejszy
W nim diamenty, brylanty
I chleb powszechny.

Najeść się można do syta
Mieć siły do pracy
Wyzwolić to co najcenniejsze
Miłość ofiarowaną od Matki.

Ojciec palcem pokiwał
Matka za mszę dała
A ja jak pisklę
Zacząłem uczyć się latać.

W tę jastrząb pikować zaczął
Prosto w serce chciał uderzyć
Udało mu się
Ranny schowałem się w chaszczach.

Krzyk, lament wołało serce
Myśl krążyła jak krew
Chciałem wołać, prosić, błagać,
Lecz odfrunął, a ja doświadczyłem
Tego co zwie się przeżyciem.

I tak leżałem ranny będąc
Lecz usłyszałem głos człowieka
W czym mogę pomóc
Wydobyłem z siebie Ratuj!

Teraz gdy to wspominam
Nie dziwię się wcale
Wszak trzeba wiedzieć
Nie ma życia bez porażek
I tych co oddadzą Ci serce.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.22

To moja siła

Tętno, jeszcze bije serce
Wyczuwam mocne uderzenia
To moja siła
By powiedzieć Nie!

A gdy już złość poskromiłem
Panuję nad wszystkim
Śmiało mówię
To co leży mi na sercu.

Czasami tak trzeba
Gdy krew pulsuje mocniej
Powiedzieć dość
Teraz ja mam coś do powiedzenia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.22

Friday 16 February 2018

O Panie mój

O Panie mój daj mi ten dar
By czas zamienić w słowa
I z każdą minutą i z każdą godziną
Chwytać powietrze jak ryba
I móc mówić o świecie jaki znam.

O Panie mój daj mi ten dar
By czas zamienić w muzykę
I z każdą minutą i z każdą godziną
Wydobywać dźwięki, które Ty tylko znasz.

O Panie mój daj mi ten dar
By rozumieć treść zamkniętą w czas
I dać nadzieję, że jeszcze nie skończy się
Czas wyliczania za i przed.

O Panie mój daj mi ten dar
By czas biegł ja razem z nim
I mógł mówić o tym co myślę
Idąc z czasem, który Ty stworzyłeś.

A kiedy przyjdzie mój kres
Niech mój czas nie skończy się
I będzie trwać jak nadzieja,
Która jest balsamem
Na życie jakie niesie każdy dzień.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.17

Ruszaj syneczku w świat


Burza na morzu
Smug się wiatr
Fala wybija melodię
Tą którą marynarz zna.



Nie straszna mi burza
Nie boję się fal
Choć piorun na niebie
Sieka nie miłosiernie
W tafle bałwanów fal.

A gdy już koncert
Ostatnim akordem
Echo niesie w dal
Cisza na morzu
Marynarz nuci swą opowieść.

Gdy miałem 16-ście lat
Matka tobołek zawiązała
Ruszaj syneczku w świat
Ja chleba dać ci nie mogę.

Ruszyłem choć serce bolało
A świat był mi nie znany
Za-ciągłe, się na statek
By na morzu służyć
Może sumienie zagłuszę.

Tak kilka lat minęło
Mewa ze statku pofrunęła
Z gałązką jemioły na ląd
A ja za Matką i Ojcem zatęskniłem
Postanowiłem wrócić na Ojczysty ląd.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.16
Wena – Nokturn Des-dur op 27 nr2

Jest! Znalazłem dróżkę wydeptaną

Przystanąłem na skraju lasu
Rozglądam się przed siebie
Chciałem znaleźć drużkę,
Która przeprowadziła by mnie
Przez las bezpiecznie.

Jest! Znalazłem dróżkę wydeptaną
Przez ludzi, którzy wiedzieli
Jak przetrwać i przeżyć
W tym lesie pełnym tajemnic
Ukrytych w zakamarkach swojego ja.

Wszedłem w las, słońce zaszło
Półmrok ogarnął widok w nim
Teraz wiedziałem, że iść drogą
To jest bezpiecznie bez łez
Jednak nie poznasz co ukrywa las.

Zszedłem z dróżki będąc bardzo ciekawy
Co ukrywa las tam gdzie brak dróg
Chciałem poznać, przeżyć i zapamiętać
Ten trud jaki jest gdy zboczysz z szlaku
Wyznaczonego przez tych co byli prze de mną.

Teraz rozumiem to tylko dla bohaterów
Przez chaszcze przedzierać się
Wszak ty sam wybierasz co warto a co nie
Lecz nim zadecydujesz powstrzymaj się
Gdy będziesz czyn brał jako przygodę bez łez.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.16

Monday 12 February 2018

To wiem na pewno, że przetrwam

Myśl rozkwita jak kwiat
Im bardziej zakorzeniony
Tym barwa jest ostrzejsza
I ciągnie do siebie jak słońce,
Które łączy Niebo – Ziemia

Więc gdy tak połączysz
I barwy i słońce i ziemie
Tak więc, że uwierzysz
Ze jeszcze bez wiary
Nie da się połączyć nadziei.






Nadzieja w tym co ludzkie
Ze choćby Matka i Ojciec
Opuścili Cię w potrzebie
Tak więc, że bezpieczny jesteś
Gdy uwierzysz, że Bóg przygarnął Ciebie.

A gdy tak korzenie w głąb ziemi wzrosną
To wiem na pewno, że przetrwam
Bo przecież zrozumiem, że pojmę
To co Ludzkie, Ziemskie i Boskie...


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.13

ABBA PATER - Versión Completa.

Saturday 10 February 2018

Półmrok nie trzeba jaśniej

Telewizor włączony daje światło
Półmrok nie trzeba jaśniej
Oszczędzam na prądzie
Zawsze jest taniej – zasnąłem.

Obudziłem się patrzę na zegarek
Godzina czwarta rolnicy wstali
Mi nie wypada krowy nie ryczą
Zasnąłem ja nie rolnik.

Obudziłem się godzina piąta
Chciałem wstać jak robotnik
Iść do pracy i pracować
Przy martenowskiej stali
Lecz zasnąłem ja nie robotnik.

Otwieram oczy godzina szósta
Teraz inteligencja wstaje pomyślałem
I już miałem wstać
Gdy nagle olśnienia dostałem
To nie moja pora na wstawanie.

Nagle zerwałem się z wersalki
Psiakrew odleżyn dostałem
Godzina ósma wstałem
To odpowiednia pora dla rencisty
Tak się wychowałem, że wszystkie godziny
Rannego wstawania zakodowałem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.11

Thursday 8 February 2018

Teraz wspomnienia wracają z dzieciństwa











Wśród pól i łąk gniazdo znalazłem
W nim pisklęta Bażanta były
Chciałem je zabrać, lecz się rozmyśliłem.

Zal mi się zrobiło pisklęta o pokarm prosiły
Chciałem je nakarmić, lecz się przestraszyły
Rozglądam się wokół nagle Bażanta zobaczyłem.

Siedział spokojnie dwa metry ode mnie
Cichutko podszedłem do niego,
Lecz pofrunął oddalając się ode mnie.

Wtem wiatr zawiał przestraszyłem się
Pobiegłem przed siebie
By zdążyć przed burzą.

Po burzy na drugi dzień
Chciałem zobaczyć czy pisklęta przeżyły,
Lecz już gniazda nie było
Tylko pustka, trawa i chwasty
Nic się nie wydarzyło.

Szedłem powoli do domu
Wtem Bażant spod nóg wyfrunął
I już wiedziałem gniazdo znalazłem
A w nim pisklęta nasycone.

Bażant Bacznie mnie obserwował
Jest! Znalazłem piórko z ogona
Uśmiechnięty, radosny wracałem do domu
Ze coś mam czego inni nie znaleźli.

Piórko za opaskę na głowie nosiłem
I już byłem Indianinem jak Winnetou w TV
Goniłem po łąkach i polach,
Lecz już Bażanta z pisklętami nie znalazłem
Tak skończyła się moja przygoda.

Teraz wspomnienia wracają z dzieciństwa
A ja się zastanawiam nad tym
Ze przecież cudu nie było
Ale wzajemne zrozumienie
Z naturą, która była mi towarzyszem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.08

Tak to już w życiu bywa

Sto lat Sto lat Sto lat
Wszyscy śpiewali,
Lecz nie mi, a psu
O imieniu Tajger.

Pies jak pies – kundel
Jeden właściciel
Jego królestwo
To pieskie życie
Z wiekiem przybyło mu
Mądrości dużo.

Ja dumny bo właściciel
Nie powiem dumny nie jestem
Mi co roku przybywa latek
Jemu potęguje się pieskie życie.

Tak to już w życiu bywa
Z wiekiem przybywa mądrości ,
Lecz ja się cieszę z każdym rokiem
A pies patrzy na mnie wzrokiem mędrców
Nic się nie martw ja już odchodzę.

Serce mi pęka – pytam co wieczór
Tajger żyjesz! Żyjesz!
A on cichutko leży na posłaniu
I tylko mocniej oddycha
Dając do zrozumienia,
Ze jeszcze żyje.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.08