Jakże się cieszę z wakacji moich
Jeść mogę ile zechcę
Ba nawet wypić flaszeczkę
I mieć spokojne sumienie i serce.
A gdy blondyneczka poprosiła mnie do tańca
To nie odmówiłem zatańczyłem walca
I falowałem jak marynasz na morzu
Trzymając kurs do wysp szczęśliwości moich.
Ranne zbudziło mnie słońce
Otworzyłem oczy nie myśląc o robocie
Poszedłem na spacer a później nad rzekę
Wykąpałem się, ale nie sam już we dwoje
Z przyjaciółką którą poznałam w sobotę.
Żegnać przyszło mi się z nią
I łezka w oku się kręciła,
Że już trzeba wracać do domu
Gdzie czeka na mnie kotka
I dom gdzie czuję się bezpiecznie.
Autor Jacek marek krawczyk
Kraków 2022. 04.27