Kraków 2011.IX.26
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kaczor filozof biegnie wkoło
Od czasu do czasu przystaje,
By żubry stwierdziły ile waży
Tak go prześwietlając na oko
Wreszcie Żubr przywódca stada
Tak rzekł Ty kaczor filozof
Biegasz z pełną determinacją,
Lecz wysiłek twój będzie marny
Zapominając po co biegasz wkoło.
Kaczor filozof zatrzymał się
Aż kusz wzniósł się ku górze
l rzekł Teraz albo nigdy wzniosem się ku górze.
Będąc tak lekki jak sama mucha końska
Choć i Ona brzuszek ma jak ja kuper.
Żubry w śmiech choć wilki patrzą
l myślą z czego śmieją się ich wrogowie
I nim się spostrzegli nie dowierzając
Ujrzeli kaczora filozofa na niebie
Jak ze stadem much koński
Szybuje ku farmie.
Żubry myślą trudna rada
Trza pędzić za kaczorem filozofem
By w razie upadku nie zjadły Go wilki,
Które patrząc w górę pędziły
Też za latającym kaczorem filozofem.
Cały las szumi wo-kuł widowiska
Ptaki spłoszone wzniosły się ku górze
By pomóc temu co teraz jest ich bratem
Kaczor macha skrzydłami jak koliber
Modląc się by sił mu starczyło
Dolecieć do farmy jako bohater
Ten, który wzniósł się do góry jak Ikar.
Jednak sił coraz mało i jest coraz słabszy
I choć widzi już dach kurnika
To jeszcze polana pod nim.
Cała farma wybiegła na to widowisko,
Ba nawet farmer ze strzelbą poleciał na polanę
By ubić wilków, które są tak bezczelne,
Że nawet nie zważają na jego strzały.
Nagle jeden wilk stanął dęba
Ponieważ dostał w ogon i krew cieknie
Tak jakby wydawało się, że straci go
Myśli trudna rada czas zawracać
Jeszcze ogon stracę i już nie będę
Królem lasu, bo cóż wart król bez ogona.
Dalsza część nastąpi.
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl