Spękana ziemia
Słońce praży niemiłosiernie
Wody brak i ty zemną
Idziesz przez pustynię
Niczym karawana zbójników.
Niepokój i ten lęk
Przed tym czy dojdziemy
Choćby do oazy
Aby przeżyć
Ten trud, który wyznacza cel.
A kiedy słońce zajdzie
I odpoczniemy w oazie
Aby nabrać sił,
Lecz nie do przetrwania,
Ale do życia na pustyni.
Tak teraz wiemy, że los
Może rzucić nas
Tam gdzie cisza panuje
A ludzie żyją już nie dla innych,
Ale dla siebie, by godnie przeżyć
Tą ostatnią godzinę swojego życia,
Które kończy się i zaczyna płaczem.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.04.30
Słońce praży niemiłosiernie
Wody brak i ty zemną
Idziesz przez pustynię
Niczym karawana zbójników.
Niepokój i ten lęk
Przed tym czy dojdziemy
Choćby do oazy
Aby przeżyć
Ten trud, który wyznacza cel.
A kiedy słońce zajdzie
I odpoczniemy w oazie
Aby nabrać sił,
Lecz nie do przetrwania,
Ale do życia na pustyni.
Tak teraz wiemy, że los
Może rzucić nas
Tam gdzie cisza panuje
A ludzie żyją już nie dla innych,
Ale dla siebie, by godnie przeżyć
Tą ostatnią godzinę swojego życia,
Które kończy się i zaczyna płaczem.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.04.30