Zapaliłem sobie papierosa
Dorosły jestem wmawiałem sobie
A co mi tam gdy smog dusi,
Lecz nie mnie a moją córkę.
Kłęby dymu nade mną w mieszkaniu
Kłęby dymu nad moją córeczką,
Lecz nie w domu a na alejce spacerowej
W moim i jej mieście Krakowie.
Smog groźny jest jak Smok Wawelski
Ofiary potrzebne mu,
By był syty i powiększał swoje
gabaryty
Jeden w niebie drugi w brzuchu.
Córka moja tak dalej być nie może
Powiedziała otwarcie mi
I zapaliła sobie papierosa
Aby wyrównać wdech i wydech w pucach.
Ja osobiście przemilczałem to
zdarzenie
Ale gdy już na drugi tydzień wpadłem
Oczywiście na omówioną herbatkę
Wtedy już była mowa tylko o
pieniądzach.
Kalkulowała całą noc
Ile by wypaliła i ile by straciła
Na kupieniu maski aby nie czuć smrodu
Lecz nie ode mnie a od smog a.
Cichutku w oknie zapaliłem papierosa
Aby nie było czuć dymu w mieszkaniu
Ledwo peta zgasiłem gdy woła
Muszę włączyć nawilżacz powietrza.
Zapachniało letnio zrobiło się na
duszy
Czuć było jabłkiem i sokiem z róży
Lecz ja już musiałem się pożegnać
A tylko dlatego, że moja córeczka
Z Jednego smog a przerzuciła się
na Drugi
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.10.25
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl