Niewielkie drzewko
Rosło w ogrodzie
Lubiłem pod nim
Odpoczywać i czytać
Pewnego razu
Ptak usiadł na gałązce
I świergotać zaczął
Jakby chciał coś powiedzieć
Gdy skończył swą melodię
Odleciał skąd przyleciał
A Ja Poeta zamyślony
Zacząłem układać wiersz...
O słodkie myśli moje
Upiększone natchnieniem
Wyrazić nie sposób
To co chce m powiedzieć
Tak miłość to sprawiła
Że widziałem to co chciałem
Gdziem nie spojrzał na nią
Ona zawsze była mym odkryciem
Jej oczy błękitne
Jak Ocean spokojny
Nie ma fali zburzonej
Ani wirów zdradliwych
Usta wyrażają słodycz
Jak maliny kuszące
By je zjeść póki świeże
I cieszyć się, że jeszcze mogę
Lice czerwone jak jabłka dojrzałe
I im bardziej się przyglądam
Tym kolor nabiera ostrości
Jakby były na słońcu
Zawstydzony spojrzałem niżej
I jeszcze niżej
I już nic nie mówiłem
Tylko zbliżyłem się do niej
A kiedy pozwoliła
Byłem szczęśliwy
Że i Ona patrzyła
Jak Ja na nią z miłością.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.02.04
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl