Wpatrzony i zamyślony
Spojrzałem w jej oczy i zrozumiałem
Są inne ode mnie lecz takie same
Coś ukrywają tak jak Ja ukrywam
Lub coś odkrywają tak jak Ja odkrywam.
Nie pokój o mnie to łatwo zrozumieć
Jeszcze myśl nowa mnie ratuje
Że moja matka myśli o mnie
I chce bym był tak jak Ona zrozumiały dla innych.
Te oczy w błękicie te oczy w zenicie
Raz błyszczą raz matowieją raz milczą
I tak odgadnę bo mam tą cząstkę
Jej miłości z której powstałem.
Lat przybyło lustro zbladło a Ja milczę
To inna epoka kształtowała moją osobowość
Lecz wiara, że zostało coś co jest zapisane
W genach naszej rodzinie.
Smutna to pora gdy jesień liście zrzuca
Gniją rozkładają się i wtapiają w ziemię
Jak woda z Niebios dana dla Ciebie
Że jeszcze zostało ziarno dla Ciebie.
Żegnać ci było mnie od ciebie
Lecz żyć bez ciebie było mi lepiej
I tak świece płoną na grobie
Jak oczy twoje i moje na zdjęciu.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.10.31