Złota spinka
Przypięte jak spinka do krawatu
Ni to trzyma ni to zdobi koszulę
Chciałoby się rzec potrzebne
Dla podkreślenia kim jestem.
Złoto srebro może metal ja nie wiem
Trudno odróżnić ten detal do człowieka,
Lecz póki widać, szacunku trzeba
Żeby być jak organista w kościele.
W tany pójdę pieśń usłyszę a za-mną inni
Chór powstanie głosów chwała na nutę
Jaką zagra pan ze spinką w swoim gronie
Czy to złotą czy ze srebra czy z metalu
To tajemnica.
Jeszcze kelner nalej wódki do słuchu
Bym zaistniał w głowie pana jako kolega
Wszak kto pierwszy zagra tą samą nutę
Jaką pan nam intonuje grając na skrzypkach
Myśląc jak dyrygent bez batuty.
Bruderszaft pić wypada póki gore głowa
Wszystko pan wybaczy niczym sowa
Która łowi w nocy mysz gdy nie śpi
Tak zuchwały jest Pan młody dla inteligentnych.
Koniec końców przyjaźń nowa
Dokąd potrwa to nie wiadoma,
Jak się znudzi mi lub jemu
To zostanie w pamięci jak imię jego.
Autor wiersza Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.10.16
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl