Szedłem aleją
Nie ulicą,
Lecz chodnikiem,
Który był na środku.
Zagubiony, porzucony
I zdradzony
Jednak myślami
Byłem przy swoim dziecku.
Wtem wpadłem na wózek
Ogłuszony krzykiem
Przeprosiłem i zaprosiłem
Na kawę z szarlotką.
To nic czasami tak bywa
Rozmowa się nie kleiła
Gdy nagle dziecko zapłakało
I zobaczyłem dramat matki
Jaki? Nie pytaj
Sam się domyśl.
Spojrzała mi prosto w oczy
I zrozumiałem,
Ze coś powie.
Kto kocha jest szczęśliwy
I wyda potomstwo zdrowe,
Lecz biada temu
Kto zamiast miłości
Uprawia gry intymne.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.05.12
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl