Dziś promieny jakiś wstałem
rolety odsłoniłem i zobaczyłem
jak rodzina z walizkami wyjeżdża
na wakacje do Zakopanego.
Myślę sobie trudna rada
Ktoś pracuje, Ktoś wyjeżdża,
lecz już budzik zadzwonił
i zrozumiałem, że czas zacząć dzień.
Dzień jak dzień, zwykły dzień
Obowiązków co nie miara
i tylko patrzeć
jak przyjdzie pora do spania,
by to co planowałem
wyśniło mi się w snach.
Zerwałem się cały spocony
Serce waliło jak młot,
bo zamiast senne mieć wakacje
To wyśniłem ją.
Tą wymarzoną i szczęśliwą,
która daje radość
Gdy brak połowy,
a tylko po to,
aby uciec w ramiona jej
kiedy życie nabiera sensu
Gdy Ona jest.
Autor Jacek Marek Krawczyk
kraków 2014.07.23
rolety odsłoniłem i zobaczyłem
jak rodzina z walizkami wyjeżdża
na wakacje do Zakopanego.
Myślę sobie trudna rada
Ktoś pracuje, Ktoś wyjeżdża,
lecz już budzik zadzwonił
i zrozumiałem, że czas zacząć dzień.
Dzień jak dzień, zwykły dzień
Obowiązków co nie miara
i tylko patrzeć
jak przyjdzie pora do spania,
by to co planowałem
wyśniło mi się w snach.
Zerwałem się cały spocony
Serce waliło jak młot,
bo zamiast senne mieć wakacje
To wyśniłem ją.
Tą wymarzoną i szczęśliwą,
która daje radość
Gdy brak połowy,
a tylko po to,
aby uciec w ramiona jej
kiedy życie nabiera sensu
Gdy Ona jest.
Autor Jacek Marek Krawczyk
kraków 2014.07.23
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl