Wbiegłem do kościoła
Przystanąłem, usiadłem
Spojrzałem i zobaczyłem
Krzyż i zapłakałem
Nad losem jaki mnie spotkał.
Wspomnienia wracają
Gdy patrzę na wnuki
Chciałoby się im tyle powiedzieć
Lecz zatarło się w pamięci
Widząc ich szczęście.
Dumny jestem przeżyłem
I daj Boże aby mnie przeżyli
Lecz tak trzeba
Uśmiechnąłem się i wręczyłem
prezent
Z okazji dnia dziecka.
Warto było, błysnęły oczy
I im i mi
Córka spojrzała zięć podziękował
A ja żegnając się
Zamknąłem za sobą drzwi.
Czasami myślę i o nich i o mnie
Czym się różnimy
Ja nie wiem wiem że zostawię
Świat z jego chimerami
A Ja spokojnie odejdę w nieznane.
Właśnie kładłem się spać
Nagle dzwonek u drzwi
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem
Całą rodzinę, która przyszła
Bym nie był samotny.
Tak to już bywa
Różnica pokoleń
Jednak gdy brak Babci i Dziadka
Wtedy jesteśmy ubodzy
O ten świat w którym oni żyli
Dla przyszłych pokoleń.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.05.30
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl