Łąka kwiecista majowa
Słońcem polana w złocie
Mieni mi się w oczach
Jak suknia Matki mojej.
Rozglądam się wokół
Jak sokół w górze
Sfrunąć chcę na łąkę
By uchwycić czterolistną koniczynę.
Jest! Znalazłem i zerwałem
Chowając ją na sercu w kieszonce
Uradowany pobiegłem do domu
By w ciszy wymówić życzenie.
Na drugi dzień z rana
Wstałem oszołomiony
Na biurku moim jest konsola
I płyta bojownika o wolność.
Nagle pojawił się rumieniec
Zasłonił mi oczy i szepcze
Wszystkiego najlepszego
W dniu dziecka od swoich.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2019.06.04
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl