Total Pageviews

Monday 27 July 2020

Słuchałem skrzypce stare

Wyrwał się głos z mojej piersi
Mocny silny i odważny
Chciałbym zmienić życie
O takim jakim marzę.

Jakże ja mam wierzyć
W twoje matko gadanie,
Że Bóg nie wysłucha tego
Co zagram na elektrycznej gitarze.

Matka palcem pokiwała
Wzięła skrzypce do ręki
I zagrała melodie na której
Wychowałem się od dziecka.

Słuchałem skrzypce stare
Obudziły mnie na powitanie
Wtedy wziąłem kromkę chleba
I ruszyłem w świat który nie znałem.

Przeszłem przez morza i rzeki
Z tą melodią która grała 
Moja mama do serca mego
Na skrzypcach starych
O miłości jaką miałem poznać.

A gdy życie sobie ułożyłem
I nie słyszałem już jej melodi
Serce zagrało tą melodię o miłości
Jaką ona grała gdy byłem samotny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.28

Ile miłości jest w tobie

Gdym spojrzał przed siebie
Idąc chodnikiem na ul.Miodowej
Widziałem spódnice, nogi opalone
I włosy powiewające z zefirkiem.

Przyśpieszyć chciałbym, lecz
Szedłem dalej tym krokiem,
Który był bezwinny jak pierwiosnek
Mówiący nic mnie nie obchodzi.

Ona skręciła w prawo ja w lewo
Wszedłem do domu i zacząłem pisać
Wiersz;

Jakże już inna jesteś Lukrecja
Wyniosła szczupła i pogodna
Dająca radość w moich oczach,
Że jeszcze kocham
Ciebie najdroższa.

O! Jakże słodkie twoje usta
Wyrazić tego nie mogę
Ja wiem, że kochać się można
W tobie Lukrecjo
Bo jesteś najsłodsza.

Ile miłości jest w tobie
To tylko serce wyrazić potrafi,
Że kochać się w tobie
To nie tylko być radosny i szczęśliwy,
Ale także zdrowy i pogodny.

Kończąc już wiersz moja Lukrecjo
Już biegnę do ciebie
Bo wiem że czas jest teraz,
Że bez ciebie nie da się żyć Lukrecjo.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.27

Sunday 26 July 2020

Życie ratować i przemilczeć

Ubiegłaś mnie niczym strzała
Prosto w serce trafiła
I nim się spostrzegłem
Krew trysła z mojego serca.

Balsam na ranę przyłożyć trzeba
Życie ratować i przemilczeć,
Że miłość moja uwierzyła
Tej która mnie zwodziła.

Nie powiem, kochałem szczerze
Nic nie miałem do ukrycia
I to mnie zgubiło, bo odkryłem
Mą duszę przed diablicą.

Teraz już wiem, że miłość
Nie jest beztroską igraszką,
Lecz tym co się zwie
Uczuciem bez granic nawet do łez.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.26

Friday 17 July 2020

Zbudzę się ze snu

Nie mogę uwierzyć
Jak czas szybko biegnie
Powoli nabiera tempa
I sprintem oddala się ode mnie.

Dokąd to biegniesz czasie
Wpisany w moje życie
Przecież zostanę sam
Umierając bez ciebie.

Zbudzę się ze snu
Wpisany w Boski plan
Nie będziesz więcej
Wyścigował się ze mną.

Zostaniesz sam na bieżni
W tym świecie ludzkich serc
Ja już będę w innym świecie
Tam gdzie nie ma ciebie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.17

A kiedy ciebie zobaczę

Czekam już tak długo
Telefon milczy, nikt nie dzwoni
Chciałbym twój głos
Jeszcze raz usłyszeć
Bym mógł powiedzieć, że kocham.

Ubiorę ciuch nowy
Wezmę ze sobą róże
I pójdę z tobą tam gdzie
Zakochani czują się jak ptaki
Wolni od wścibskich świergotów.

A kiedy ciebie zobaczę
Wtedy uklęknę i powiem
Wyjdź za mnie
Tak jak ja się odważyłem
Zadzwonić do ciebie myśląc o tobie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.17

Wednesday 15 July 2020

Zachować w pamięci

Wsłuchując się w wiersze
Skrzydła rozłożyłem
I pofrunąłem do świata
O którym marzyłem.

Za górami za lasami
Wiersz się zaczyna
W nim ukryta prawda
Jaką moje serce odkrywa.

Świat tam inny poznawałem
W równych rymach opisany
Już od dziecka wiedziałem,
Że od wierszy wszystko się zaczyna.

Uchwycić chciałem werset z tej bajki
Zachować w pamięci
I wrócić do świata już inny
Mądrzejszy o słowo wyrwane z jaźni Poety.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.08.15

Tuesday 14 July 2020

Dzisiaj jest już inna

Twoja twarz tak mi bliska
Przy moim boku radosna i szczęśliwa
Dzisiaj jest już inna
Samotna przeźroczysta i nie obecna.

Chciałem coś powiedzieć
Szepcząc do ucha
Byleby tylko nie odczuwać
Tego bólu, który Ona odczuwa.

Miłość otuliła się w żałobny kir
Moja twarz była już taka sama
Jak jej, którą kocham i przez to
Cierpię razem z nią.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.08.14

Sunday 12 July 2020

Byliśmy wolni i nie obciążeni

Usiedliśmy na ławce przy szlaku
Szliśmy drogą udeptanom
Przez tych którzy byli przed nami
Lasy, łąki i ptaki
Wszystko my widzieliśmy jak przed nami.

Zawrócić nam trzeba było
Słońce zaszło, wiatr przygnał chmury
Serce mocniej nam zabiło
Czy zdążymy dojść do schroniska
Tam gdzie nie ma niebezpieczeństwa.

W bujanym fotelu przy kominku
Grzaliśmy się a serce odtajać nam zaczęło
Byliśmy wolni i nie obciążeni
Tym wszystkim co my spotkali na szlaku,
Który się zwał jak dzień powszedni.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.08.13

Gdy więź została zerwana

To przecież nie możliwe
Zapomniałem,
A wśród tylu ludzi się obracałem
I nie wiem
Jak im się życie ułożyło
A co najgorsze
Czy żyją?

Wiek ma swoje prawa
Im starszy
Tym więcej ludzi ubywa
Z twojego życia
A w pamięci zostaje pustka.

Może jeszcze poszperam
Tam gdzie został ślad,
Lecz po co
Gdy więź została zerwana
Jak wspomnienia,
Które wyparły te o których pamiętam.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.08.12

Thursday 9 July 2020

Schodami do nieba

Krok po kroku idę
Schodami do nieba
Nie licząc stopni,
Ale mój Ojciec policzył
Budując stopnie do Nieba.

Trud wielki a i siły czeba
Góra wysoka a na końcu
Kościół przepustką do Nieba
Katolicki i wyniosły na górze
Jak proporczyk wbity na szczycie.

Osiągnąć szczyt to trud wielki
Wyżeczeń dużo, pokory i wiary,
Rodzice tak postanowili,
Że zostałem katolikiem
Mając patrona św. Jacek.

I tak już zostało katolikiem jestem
Choć nie jedną świątynię odwiedziłem
Bo przecież wiemy, że wiara
Jest błogosławieństwem i wychodzi
Od serca i tego co zwie się szczęściem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.08

Tuesday 7 July 2020

Przekroczyć próg

Ręce wychodzą za krat
Szukając szczęścia wśród was
Uchwycić mocno i trzymać
Nadzieję i wiarę, że dam rady.

Przekroczyć próg,dom moich wspomnień
Uchwycić obraz w którym jestem
I żyć tą wiarą, że podołam
Żyć tak jak przed utratą, miłością.

Dni w słońcu mijały,
Lecz teraz już wiem,
Że kochać to nie wystarczy
Trzeba żyć tym co jest
Póki sił starczy.

Spoglądam przez okno
Ptak usiadł na parapecie
Zostały wspomnienia
Tam gdzie nie było ciebie.

Obejmę cię i przytulę
Do swoich myśli i serca,
Które bije dla ciebie
Z tą wiarą przetrwałem dni
Których nie da się wymazać
Z pamięci.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.07

Budzi się miasto

Cisza budzik tyka
Noc gwiaździsta i srebrzysta
Słońce się wyłania przy blasku księżyca
Gwiazdy bledną, zaczyna świtać.

Klap klap klap budzik zgasł
A na fasadzie mozaika czarno biała
Budzi się miasto wychodząc ze snu
Zaczyna się ruch na ulicy i chodniku.

Oczy otworzyłem, mozaikę zobaczyłem
I sam już nie wiem czy jestem
W Krakowie w Bukareszcie czy w Berlinie
Muszę się zastanowić, tak chciałbym,
Lecz jednak jest jak w każdym mieście.

Bo przecież jesteśmy tacy sami
Czy w Polsce czy w Chinach czy w Indiach
Każdy z nas budzi się i zasypia
A z nim miasto w którym mieszkasz.


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.07

Wednesday 1 July 2020

Przyznali się, że brak im pieniędzy

Jest takie miejsce przy stole
A przynim krzesło jak tron przystawione
I siedzi sobie na nim moja żona,
Która zwie się matrona od herbu
Nie powiem bo przecież uwłaszczył bym sobie.

Do stołu podaje moja córka
Obiad, który gotowaliśmy razem
Jak przystało na rodzinę
Z jedną kuchnią w apartamencie
Dla rodziny wielodzietnej.

Ciotka wójek i ich córka oraz pies
Zwany Minisuczka nagle wpadli niespodziewanie
By zagłuszyć spokój przy obiedzie
Mówiąc o tym co ich boli a nas łączy.

Od słowa od kieliszka i od mowy
Przyznali się, że brak im pieniędzy
I prosili co bym im pożyczyć
Lub zainwestować w familię.

Wszyscy myślą co tu robić
Słońce zaszło a na polu ciemno
Ja dopiero po dziesięciu kieliszkach
Wpadłę na genialny pomysł.

Jest jedno wyjście to mięć terminal
I wtedy bym przelał na wasze konto
Ciotka toast wzniosła i mnie ucałowała
Juzek wyciągaj terminal Jacek nam
Już nie pożyczy a przeleje bo tak kocha rodzinę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.07.01