Total Pageviews

Wednesday 31 July 2024

Przepraszam

 

Przepraszam


Ile wspomnień łączy mnie na wiosnę

To ten tulipan czerwony od ciebie w ogrodzie,

Który wspomnieniem jest o tobie

Gdy byliśmy razem we dwoje.


Czasem zasypiam i liczę barany

Jeden, drugi a już przy trzecim

Myślę o tobie i zasypiam spokojnie

Z myślą, że nie będę śnił o tobie.


Cóżeś to wiosna sprawiła na nowo,

Że rozkwitam i kolorów przybywa

Tych czerwonych na moich licach

Gdy wspominam twój pierwszy tulipan.


A jeśli już wierz, że oddaliłem się od ciebie

To zrozum, że błądziłem między wersetem

W wierszu pisanym do ciebie

O miłości, którą ty niestety nie jesteś.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.31


Saturday 27 July 2024

Izabela Trojanowska / Wszystko czego dziś chcę

Wednesday 24 July 2024

Do póki sił starczy

 

Do póki sił starczy


Minione lata i życia szkoda

To tak jakbym szukał szczęścia

I nie dowierzał, że byłem

Szczęśliwy wtedy gdy coś robiłem

Dla siebie i dla innych.


Minione lata i czas wyczekiwania

Kto mi rękę poda gdy już czas

By się mną opiekowali jak Ja

Kiedy pomagałem innym

Choć mgła zasłoniła pamięć.


Minione lata i czas mej wiary

Bym uwierzył w to co wierzyłem

Gdy jeszcze byłem zrozumiały

Wśród swoich i przyjaciół

Tak jak miłość którą wskrzesiłem.


Minione lata i nadzieja,

Że jeszcze ktoś wspomni mnie

I chęć zrozumienia

Że życie nie kończy się

Na słowach i modlitwie, lecz...


Minione lata i i myśl nowa, że

Będę już współczesny,

A nie dalszym wspomnieniem

Dla tych co chlubić się mogą

Że myśl mą ubezwłasnowolnili


Jak myśl innych przede mną.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.24

Friday 19 July 2024

Czas przeminął jak dzień i noc

 

Czas przeminął jak dzień i noc


Nie wiele się zdarzyło

Kot zamiauczał

Dziadek usnął

Babcia kocem go przykryła

I radość, że razem wspólnie

Myślimy o życiu we dwoje.


Nie wiele się zdarzyło

Córka przyszła z zięciem i wnukami

Jeszcze jedna szklanka coli

I radość, że jeszcze ktoś

Do nas przychodzi.


Nie wiele się zdarzyło

Ksiądz przyszedł z hostią

Dziadek się wyspowiadał,

A Babcia zapłakała,

Że nadchodzi koniec.


Nie wiele się zdarzyło

Pogrzeb dziadka

I zeszła się cała rodzina

Stypa była i uścisk sąsiedzki,

I radość, że mam przyjaciół

Którzy to samo myśleli.


Nie wiele się zdarzyło

Teraz ja nad grobem

O Boże to już koniec

Życie przeleciało

I radość, że skończyło się

Czuwanie nad tym co zwie się miłość.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.20


Tuesday 16 July 2024

Ku pamięci mych kamratów

 

Ku pamięci mych kamratów


Słuch mój wytężam choć milczą drzewa

Jeszcze jeden krzyk jeszcze kilka przeklęć

I cisza w mym sercu tak trzeba

Bronić mojej granicy – Ojczyzny.


Wzrok mój wpatrzony przed siebie

I słowa matki czekamy na ciebie

I nic się nie dzieje tylko myśl

Czy znowu będę bronił Ojczyzny.


Mundur dopasowany jak przysięga żołnierska

Uzbrojony i przeszkolony jak rota,

Która pozwala bronić i kochać

Już nie siebie a mojej Ojczyzny.


Lecz gdy już służę i gotów krew swą oddać

To przecież nie z miłości a z wiary

Bo tak przysięgałem i jestem dumny

Choć nie wiem, czy dożyję tej starości


Być weteranem.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.17


Wierz inspirowany niusami z granicy.

Sunday 14 July 2024

Gdy słowo wyprzedzi myśl

 

Gdy słowo wyprzedzi myśl


A jeśli głos usłyszę

Jakże to pytam się

Że tak można od serca

Mówić i się nie bać

Że ktoś mnie usłyszy.


Bo przecież myśli słowem jest

I nie ukryjesz czy ty wierz

Czy nie wierz to zawsze

Mówisz tak jak chcesz.


A jeśli już słowo wyprzedza myśl

To nic nie pomoże tylko czyn twój,

Że jesteś tak jak mówisz

Tym kim jesteś.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.14

WŚRÓD TYLU DRÓG, Koncert uwielbienia z okazji poświęcenia figury Matki ...

Thursday 11 July 2024

Wielka improwizacja

 

Wielka improwizacja


Potrząsnąć mi trzeba i wzdychać

Sumienie rzucić na piedestał

Zwrócić oczy do słońca i czekać

Nim księżyc obudzi sumienie.


Powrócić do tych myśli słodkich

Zapomnieć goryczy smak wiosny

I nie bać się, że powróci miłość

Nie ta kiedy byłem młody.


Na stół monety rzucę i nic nie kupię

Chleb krzyżem zaznaczę i uszanuję

Mięsa wyrzeknę się w piątek

A jeśli się uprę to kluski będę jad śląskie.


Miłością się nasycę i będę wierny

Kobiecie o złotych włosach bajecznych

Uwierzyć nim zobaczę plamy na słońcu

I wybuch nowego wieku jak płacz niemowlęcia.


Nie rzucę ziemi w pył się rozpłynę

Wiatr mnie uniesie nad pogorzeliskiem

Trąbka zabrzmi hymn pochwalny

I spocznę tam gdzie nie chciałem zobaczyć


Tego piekła, które jest prze de mną i za mną… (w czasie mojej śmierci)


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.11


Nareszcie wakacje

 

Nareszcie wakacje


Padłem i podnieś się nie mogłem

Wypaliłem się do dna

I już zacząłem liczyć dni,

Kiedy odpocznę od tych dni

Gdy pracowałem jak wół.


Ja wiem praca i pieniądze

To paliwo by jechać samochodem

Do pracy z pracy,

Lecz już będzie inaczej

Pojadę samochodem na wakacje.


Uśpiona czujność, serce radosne

Świat już widzę w innym kolorze

Wszyscy mili grzeczni

Ba nawet przyjacielscy

Bo to samo czują jak Ja

Wolność od pracy za pieniądze.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.11

Sunday 7 July 2024

Przemyślenie

 

Przemyślenie


Czy za czy przeciw

Jeszcze pomyślę

Chciałbym za, ale

Serce mówi nie.


Wmówiłem sobie

Obiecałem, ba nawet

Przyrzekałem,

A teraz mówię Nie.


Cóż błądzę między

Kochaniem, a celibatem

Chciałbym wyrównać,

Lecz wybaczę sobie.


Bo przecież człowiek rozumny

Wie, że miłość to nie życie

Ale powolne doświadczenie

Czy decyzję słuszną podjąłem.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.07

Thursday 4 July 2024

W nie parzyste dni

 

W nie parzyste dni


Deszcz spływa po mnie,

Lecz ja nie uciekam

Obmywam się w strugach

Z tych grzechów,

Których chcę się oczyścić.


Spotkanie boli gdy Bóg wie,

Z tą naturą o której każdy wie

Że jest żywiołem i ochłodzeniem

Z tych chwil gdy jestem sam na sam

W objęciach uścisków z nią.


Lecz gdy wybiega a ja razem z nią

To nic nie łączy, a rozdziela nas

Każdy chce być kimś i uwierzyć,

Że potrafi zaświecić jak słonice

W deszczowe dni tęczą dla innych.


Zmęczeni padamy i znów czekamy

Czy znów będziemy w pełni

Rozjaśnić jak księżyc tą noc

W miłości splatani i mówiący

Kocham cię, kocham cię.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.07.04