Wielka improwizacja
Potrząsnąć mi trzeba i wzdychać
Sumienie rzucić na piedestał
Zwrócić oczy do słońca i czekać
Nim księżyc obudzi sumienie.
Powrócić do tych myśli słodkich
Zapomnieć goryczy smak wiosny
I nie bać się, że powróci miłość
Nie ta kiedy byłem młody.
Na stół monety rzucę i nic nie kupię
Chleb krzyżem zaznaczę i uszanuję
Mięsa wyrzeknę się w piątek
A jeśli się uprę to kluski będę jad śląskie.
Miłością się nasycę i będę wierny
Kobiecie o złotych włosach bajecznych
Uwierzyć nim zobaczę plamy na słońcu
I wybuch nowego wieku jak płacz niemowlęcia.
Nie rzucę ziemi w pył się rozpłynę
Wiatr mnie uniesie nad pogorzeliskiem
Trąbka zabrzmi hymn pochwalny
I spocznę tam gdzie nie chciałem zobaczyć
Tego piekła, które jest prze de mną i za mną… (w czasie mojej śmierci)
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.07.11
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl