Radość to niewymierna
Gdy uśmiech widać na twarzy
Lecz przyznam wam się szczerze,
Ze długo na to czekałem
Tak w wieczór zimny i mroźny
Choć jeszcze nie pora na Wigilię
Zakon Pijarów zaprosił
Tych co wierzą w Świętą Rodzinę
Pora nie pora, ale tak cze-ba
Dać radość i tym co organizują
I tym co przychodzą
Na Wigilię w dniu adwentu
Wszyscy byli poważni, dostojni
Czekając na to co się wydarzy
Nawet dziecko zastraszone było
grzeczne
Mimo tych wydarzeń które ich spotkają
Czas Wigilii nastał w szkole Pijarów
Zaczęto od modlitwy a skończono
Na wręczaniu cukierków od Mikołaja
Jeden chłopiec który przyszedł z
matką
Przyznam wam się szczerze nie cieszył
się wcale
Wtem Mikołaj się zjawił
Który rozdawał cukierki
Wszyscy brali po jednym
Choć były maluteńkie
Wreszcie przyszła na mnie kolej
Nie powiem wziąłem jednego
Gdy nagle Mikołaj powiedział
Proszę jeszcze wziąć drugiego
Jak jak wam kiedyś pisałem
Zachwyciłem się chytrością
I wziąłem garść cukierków
Które mi się należały
Wtem oczy moje zabłysły
Uśmiech zobaczyłem
Gdy dziecko wzięło garść cukierków
I hamulce puściły
Teraz wiem, że nie można
Wszystko zaplanować
Trzeba choć raz pokazać serce
I zezwolić na łakomstwo.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.12.14
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl