Jestem w trakcie pisania sztuki więc ogłaszam przerwę w pisaniu wierszy.
LIS
Matczyne łzy popłynęły jak strumyk po licach a Ja znów usiadłem na balkonie i spojrzałem w niebo tam gdzie wszystko się kończy. Cisza -lecz tylko słychać ruch na ulicach i moje wyczekiwanie na autobus, który ma się zatrzymać na mojej ulicy na przystanku.
-Synku obiad na stole! Usłyszałem głos matki i odszczeknąłem -Nie jestem głodny.
-Synku! Nie daj się prosić i gdy kipi w garnku zupa na ogniu.
-Idę! I już nie płacz. Ojciec nie zmartwychwstanie. Szczęśliwi, którzy już umarli.
-Jak On mógł odejść bez łez nad sobą i nic nie mówiąc tylko palcem pokazał na Chrystusa.
-E takie tam gadanie. Był nie wierzący, ale tobie zezwalał na ciągłe chodzenie do kościoła.
Zezwalał, zezwalał bo cóż miał robić kiedy miłość prosi o wyrozumiałość.
-Nie wiem ach nie wiem skąd tyle u ciebie mądrości. Czytałem Biblię i Nowy testament i cóż z tego jak nie potrafię zacytować choć jeden werset lub zdanie z tej historycznej mądrości.
-Wiem, chciałam dobrze. Czytałeś bo cię o to prosiłam, ale wcale nie przyszło mi do głowy, żebyś cytował słowa z Biblii tylko był wyrozumiały dla mnie i bronił mnie przed mężem.
-Broniłem! I cóż z tego jeżeli umarł bez księdza i bez wiary, że może zmartwychwstać.
-Jedzmy już, a jak przyjedzie Jacek to wtedy może coś się wykluje i będzie wspaniale.
-Dzwonek u drzwi. Pójdę otworzyć.
-Ach mój bracie widzę żeś nie w sosie po śmierci Taty. E tam umarł bo tak chciał. Matka mówiła idź do lekarza, a on tylko wódę chlał i mówił nie ma na raka lekarstwa.
-Część mamuś!
-Boże nareszcie jesteś w domu. Tak byłam spragniona tej miłości ku tobie, jak do Ojca.
-Adam! Jesteś w łazience!?
-Jestem! -to wychodź, bo chcę wziąć kąpiel po przyjeździe z Anglii.
-Jacku może zjesz wpierw obiad, a później kąpiel?
-Nie matuchna nie jestem głodny, a poza tym po obiedzie brać kąpiel?
-Ty jak zwykle jesteś taki mądry.
Akt pierwszy scena I
Autor fragmentu sztuki Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.01.14
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl