Total Pageviews

Thursday, 30 May 2024

Jeszcze nadzieja jeszcze wiara

 

Jeszcze nadzieja jeszcze wiara


Niedzielę skóry na niedźwiedziu

Choć zima nadchodzi, a wraz z nią

Wieczory długie, lecz przy kominku

W jasnym świetle widzę ciebie.


Ubraną i szczęśliwą, że zapaliłem

Te światło wspomnienia rodzinne

Gdy wszyscy piliśmy kawę i myśleli

Gdzie poniosą nas nasze nogi w świecie.


I cóż nam teraz zostało gdy zima

Już nie ma drew do kominka, a i..?

Dzieci pobiegły w inny świat

Świat przygody i wielkich roszczeń.


Ta ma dom ten ma auto, a i najmłodszy

Nic nie wyniósł tylko miłość do…?

Wieczne oczekiwanie by mówiono

Dziadki a nie dziady tak chcemy.


Jakiś cud się stał wnuk zadzwonił

A w telewizji policja ostrzega

Jednak dzieci nas kochają

Bo przecież majątek mamy, lecz dziedziczny


I tak pewno zostanie aż do naszej śmierci.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.30


Sunday, 26 May 2024

Dla ciebie wiersz ode mnie

 

Dla ciebie wiersz ode mnie


Mówiłaś mi ja ciągle sinię

Chciałbym uwierzyć, jak ty

Mamo! coś mnie tknęło

Ja kocham cię.


To takie proste

Gdy jesteś obok mnie

Ciągle myślę jak ty

Choć jestem inny niż ty.


Kwiaty dziś wręczyłem ci

Chodź wiem, że tak zwiędną

Nie można żyć twoim życiem

Lecz żyć jak ty do innych.


Wybudzić się z tego snu

Patrzeć na ciebie bez urazy

Zrozum ja kocham cię,

Lecz to jest silniejsze ode mnie.


Wyjść i wrócić z podróży

Zobaczyć wszystko na nowo

Taką jaka jesteś bez urazy

Tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie.


Słońce jest jak miłość gorąca

Czasami spali lub zimne będzie,

Lecz zawsze jest tu na ziemi

Dając życie jak ty Mamo dla mnie.


I za to ci dziękuję, że mam ciebie

Że kocham nawet gdy odszedłem

I choć zostawiłem miłość za sobą

To kocham cię niczym słońce.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Krakó 2024.05.26


Saturday, 25 May 2024

Uwierz razem być

 

Uwierz razem być


Czy chcę czy nie chcę

Biegnę do przodu

Choć wiele trudu

Nigdy nie zwątpię

Czy chcę tego czy nie.


Wybudzić mi się trudno

Zatrzymać się

I nic nie mówić

To był mój sen

O zwycięstwie.


Tylko ty możesz choć wiem

G wóź wbity i tęsknota

Za tym co można zdobyć,

Lecz wybacz świat się śmieje.


Ukryć wstyd obnażyć serce

Pot wyciskam i dalej biegnę

Gonię miłość i siebie

Bym mógł osiągnąć cel.


Choć nigdy lecz zawsze z tobą

I cóż kocham tą miłość

Uwierzyć trudno jesteśmy tacy

Zawzięci i uparci złączeni razem.


Lecz kiedy idziesz na dno

Tak to jest trudno wybacz

Nie opuszczę cię i tak

Bez ciebie życie pustką jest.


Bo cóż czas odnajdziemy

Biegnący tak jak życie

I nic nie zmieni się

Kocham, że coś robimy.


Nie mówię nie lecz do końca

Pragnę przy tobie być

Świat nie zamknie mi się

Przy tobie oddycham jak chcę.


Autor piosenki Jacek Marek Krawczyk

Krakó 2024.05.26


Jak pszczółka Maja

 

Jak pszczółka Maja


Nudzę się mamo

Chodź pszczółki latają,

A kwiaty je zapraszają

Piękno widząc w tym.


Pracy się nie boją

Wiedzą co maja robić

I w tym widzą radość

Jak Bóg, który je stworzył.


Chciałbym i Ja tak robić

Nie myśląc co mam robić,

Lecz nie wiem dlaczego

Ni mi się nie chce robić!


Mama spojrzała na mnie

Mam dla ciebie niespodziankę

Komórkę, taką nową z aplikacjami

W której wszystko znajdziesz.


Ucieszyłem się Mamusię pocałowałem

I już grałem i pisałem esemesy,

Lecz pewnego dnia o świcie

Telefon zadzwonił do mnie.


Obudziłem się z biciem serca

I już wiedziałem, że mamusia umrze

Rzuciłem komórką o ścianę

I już wiedziałem co mam robić.


To myśleć o sobie bym mógł

Przeżyć dni, które wypełnią mi

Pracą jak pszczółka Maja,

Którą odnalazłem i w bajce i w życiu.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.25

Friday, 24 May 2024

Ciągłe przemiany

 

Ciągłe przemiany


Młodzieńcze lata jak wiosna

Ubrana w kolory wieczne

Ożywia chęć do życia

Jak kwiat najpiękniejszy.


Piękno swe widzi w oczach innych

I już wie, że musi

Korzenie mocno osadzić na ziemi

By przetrwać w codzienności.


Skąd te myśli mnie naszły

Z przebudzenia

Gdym zobaczył wiosnę

I ciepło odczułem w moim sercu.


Pękły lody roztopy odsłoniły zieleń

I wszyscy poczuli, że z naturą

Można osiągnąć szczęście

I mieć upragnione spojrzenie na ziemię.


Tu się wszystko zaczyna od dziecka

Młodość dojrzałość i starość

I chęć jak wiosna ciągle na nowo

Upiększać swoją ziemię dla siebie i innych.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.24

Tuesday, 21 May 2024

Odnaleźć szczęście

 

Odnaleźć szczęście


Noc niespokojna zabawa była

Pijaństwo aż do świtu

I chciało się żyć

Bo przecież wódka jest dla każdego.


Pusty kieliszek wódka wypita

Czas rozstać się z gospodarzem

A mnie samemu smutno

Bo znów wyszedłem samotnie.


Czas nie przychylny dla mnie

Żenić mi się trzeba

A Ja dopiero teraz szukam

Towarzyszki do dalszego życia.


Co mam robić pytam się kolegów

Gdy Oni już mają dzieci

A Ja dopiero łzy wylewam

Że przegapiłem miłość do wzięcia.


Teraz rozumiem mój błąd

I nerwy mnie popuszczają

Bo przecież Ona już ma męża

A Ja szukam kogoś do wzięcia.


I sam już myślę uparcie czy aby

Ożenić się z pierwszą lepszą

Lecz coś mnie powstrzymuje

To miłość taka która nie ma końca.


Wiersz nie dokończony


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.21


Tuesday, 14 May 2024

Zaduma jesienna

 

Zaduma jesienna


Smutna to pora jesień spocona

Z pracy rąk rok za rok

I nie ma końca taka dola

Żyć i nie umierać do końca.


Odpocząć jakże to dokonać

Gdy rwie a już wiek starczy

Chciałoby się wyciszyć

I być jak sen u młodzieńca.


Śnić o miłości i o zdolności

Do czynów wielkich i małych

I iść do przodu i nie bać się,

Że umrę jeszcze młodo jak

Dziecko na którym los

Wyznaczył kres dojrzałości.



A jeśli już usiądę w parku

I świat będę podziwiać,

Że wszystko ma imię jak

Dzieciństwo młodość i starość

To wiem, że są to wspomnie,

Które kończą kres mego życia.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.14

Sunday, 12 May 2024

Co mnie zaślepiło

 

Co mnie zaślepiło


Zawrócą sanie bez woźnicy

Iskry posypią się spod płoz

Kamienie szlifując jak diamenty

Dla ciebie konie zawrócą.


Czyść warta tego czy nie

To nic nie powstrzyma mnie

Zaklnąć po męsku i żyć

Tą nadzieja że warto było.


Już nie powrócą te dni i noce

Nie będzie śmiechu i drwin

Wszak Bóg nie po to stworzył

Mężczyznę by był jak eunuch.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.12

Monday, 6 May 2024

Moja Ojczyzna

 

Moja piosnka [II]

Autor: CYPRIAN KAMIL NORWID


INTERPRETACJA


Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla darów Nieba....

Tęskno mi, Panie...


Do kraju tego, gdzie winą jest dużą

Popsować gniazdo na gruszy bocianie,

Bo wszystkim służą...

Tęskno mi, Panie...


Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony

Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,

"Bądź pochwalony!"

Tęskno mi, Panie...


Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,

Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,

Równie niewinnej...

Tęskno mi, Panie...


Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,

Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,

Bez światło-cienia...

Tęskno mi, Panie...


Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?

I tak być musi, choć się tak nie stanie

Przyjaźni mojej...

Tęskno mi, Panie...


źródło: https://poezja.org/wz/Cyprian_Kamil_Norwid/7725/Moja_piosnka_II



Moja Ojczyzna

Interpretacja


Moja Ojczyzna kwieciem usłana

Pól zbiorów wierszem malowana

Góry strzeliste jak niebo gwiaździste

Wolna jak naród oświecona gwiazda.


W księgach zapisana wieczna chwała

Historia toczy się jak spadający kamień

I spada porywając inne za sobą w nieznane

Kamienie w czyn ludzkich działań.



Lecz kiedy spojrzę do góry w niebiosa

Ujrzę napis Polska a ziemia nasza

Z dziada pradziada uprawna bo Polska

I dar to wielki bo opatrzność Boża.


Pochlam czoła nad tymi co odeszli

Podnoszę głowę do góry na tych obecnych

I myślę, że My jak ci przed nami

Tworzą Polskę taką jaką dzieciom obiecywali.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.06

Cyprian Kamil Norwid - Moja piosnka (II) ["Tęskno mi Panie…"]

Wednesday, 1 May 2024

Fałszywa miłość

 

Fałszywa miłość


Spłonęły stosy a wiatr zasiał iskry

Rozniósł je na wszystkie strony

Zapalając w sercach naszych ogień

W którym płonie miłość człowieka.


Żar niczym wulkan wybucha raz po raz

Zdaje się że jądro przetrwa jak ziemia

I będzie niczym kaganek z oliwą płonąć

Rozświetlając nasze domowe ognisko.


Przy ogniu młodzian nabiera rumieńców

Tęskno mu za wiosennymi roztopami

Gdzie śnieg topnieje a miłość nadchodzi

Do tych igraszek młodzieńczych wśród swoich.


I już się wydaje, że świat jest wolny jak miłość,

Która nie wybiera a pragnie tego co szuka

Pierwszego pocałunku by kochać namiętnie

Jak człowiek w celi myśląc o bliskim.


Lecz kiedy słońce rozjaśni tą miłość

I przyjdą lata starcze to płacz nastanie

Bo gdzieś się zagubiła fałszywa miłość

Ta która nie daje potomstwo jak kobieta.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.05.02