Szum fal, wiatr targa włosy
W oddali widać statek
Płynący sam nie wiem dokąd
I ta zazdrość, że inni mogą
A ja ciągle tkwię w jednym miejscu.
Idę wzdłuż plaży
Bursztyn znalazłem,
Lecz to nie bursztyn
Tylko odłamek z butelki
Oszlifowany morskimi falami.
Rybitwy fruwają na de-mną
żerując na rozległym morzu
Rzuciłem im kawałki chleba
Sfrunęły takie były głodne
A mimo to miały siłę przyfrunąć.
Zapytałem się sam siebie
Jak to możliwe
Jedni cieszą się wolnością
Inni są przykuci do miejsca,
Które jest ich domem i pracą.
Odwagi! Odwagi! Myślę sobie
Nie trzeba brać wszystko na poważnie
Wszak w życiu wpisane jest ryzyko
I wsiadłem w samolot i odleciałem
Do kraju, który wydawał mi się
gościnny.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.06.17
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl