Uciekłem ucieczką to nazwali
W świat, który mi tylko znany
Poznany w dzieciństwie przy mamie
Kiedy rzeczywistość ciemnością
nazwałem.
Ciemność w biały dzień widziałem
W niej ludzie o twardych sercach
dominowali
Gdzie pięść zastępowała rozum
A słowo k-wa było na początku.
Las gęsty w nim jeżyna
Owoców w brud lecz nikt nie zbiera
Kuszą słodkością rozsądek zakazuje
Nic nie warte owoce gdy ran przybywa.
Wyszedłem z lasu przestrzeń ogromna
Słońce unosi się nad polami,
Które zdobią kwiaty i łany
A wśród nich prości robotnicy.
I nagle cud się stał
Zobaczyłem kontrast
Między światłem a ciemnością
I już wiedziałem, że człowiek
potrafi
Zobaczyć swoje odbicie
Tam gdzie nie dociera słońce.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2017.12.11
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl