Mroczne myśli, mroczny sen
Nie mogę obudzić się
Wyrwać chcę się ze snu,
Lecz trzyma mocno i nie puści mnie.
Powoli wtapiam się w sen
Jakbym zażył narkotyk
Wciąga mnie w krainę baśni,
Która nie ma wymiaru ani końca.
Królem nazwano mnie
Tłum krzyczał Vivat Vivat
I podniosła się kurtyna
Pierwszą rolę grałem na scenie.
Czaszkę w dłoni trzymałem
Na de mną fruwały Anioły
A ja mówiłem do tłumu
Jakbym był nawiedzony.
Ludu mój ludu cóż em ci uczynił
Jam jest nie winny i posypały się
gromy
Straszne słyszałem przeklęcia
Wbijały się me ciało szpony sępów.
Wtem matka krzyż na głowie położyła
Nie ruszaj się syneczku mówiła
I zaśpiewała kołysankę bliską
Mojemu sercu z dzieciństwa.
Tłum był tak poruszony,
Ze nucił z matką pieśń
O królu, który miał nadzieję
Pójść w bój za swój lud.
Proporce i sztandary rozwinęły się
Biały koń porwał mnie
I tak siedząc na koniu
Krzyczałem za mną – zdobędziemy tą
ziemię.
Wtem światło ujrzałem
Wszyscy stanęli i znikli
W dziurze lustra światła,
Które było zbawieniem moim.
Budzik słyszałem, prosiłem
Obudzicie mnie ze snu
Wtem chluśnięto na mnie zimną wodę
A ja obudziłem się.
Wszyscy wpatrują się we mnie
Mów co ci się śniło
A ja palec na ustach położyłem
I cichutko mówię nie zapamiętałem.
Przeprosiłem i dodałem
Nie ma i nie będzie
Ludzkiego gadania
Gdy zanim coś powiesz
Pomyślisz o sobie kim będę
Jak im to powiesz.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.10.27
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl