W mrocznej izbie
Dziecko płakało
A nad nim krzyż wisiał
Samo było w kolebce
Nie dane było mu zasnąć.
A gdy się uśmiechnął
Nikt uczuć nie przyjął
Tak dane jest od Boga
Płaczem uzyskać
wzajemność
Patrona, który zwie się
miłość.
Oczy zwrócone w ten obraz
Jeden punkt obrany
I chociaż nie rozumie
To widział to co daje
Ten krzyż mieniący się
łzami.
Zerwał krzyż święty ze
ściany
Trzymał go mocno jak
zabawkę
I w tę głos usłyszał
Co ty robisz głuptasie
A on zapłakał nad losem.
Siostra przytuliła go do
serca
Lecz poczuł chłód zimny
I tak już zostało
Do końca dzieciństwa
Gdy krzyż widział.
Lecz kiedy wydoroślał
Zmiana w nim nastąpiła
Zakochała się w nim
dziewczyna
Wzięła krzyż do ręki
Aby przy-sięgnął
wierności dochować.
Uciekł przed siebie w
nieznane
Tam gdzie brak Boga
A liczy się człowiek
Taki jaki mu znany
Z dzieciństwa gdy
dorastał.
Przed jesienią, a było
to latem
Opuściły go siły
witalne
Nie miał siły walczyć
O chleb który był płatny
Usiadł na ziemi i
zapłakał.
Wtedy krzyż mu się
ukazał
Ten od dziecka mu znany
Wystawił rękę o datek
I modlił się dla chwały
Tego który był dla niego
I chlebem i darem...
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2019.02.19
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl