Srebrzysty szron błyszczy
Jak śnieg zmarznięty
W dzień pogodny i słoneczny.
Przeżywam dzień i noc za dniem
I w burzy i w słoneczny dzień.
Tak chciałbym mieć to co młodzi
Tą barwę wiosennych myśli
I iść na wietrze bez czapki na
głowie.
Już pora na mnie
Zapiał kur na wietrze
Jedną stronę pokazał
Kierunek wyznaczony,
Lecz nie prze zemnie.
Tonę tonę widzę rękę
Chwytam ją jak wybawienie
Tej miłości, która jest dla mnie
ZBAWIENIEM.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2020.03.05
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl