Total Pageviews

Saturday 1 June 2024

Nocna zmora

 

Nocna zmora


Nim noc przygaśnie jutrzenka wschodzi

Niczym światełko rozjaśnia mrok nocy

Budząc mnie ze snu ratując mnie od zmory

Zamykając mi oczy przed żarem żądzy.


Ogień me trzewia rozpalił jak gwiazdę

Na firmamencie wiecznego kosmosu

I nim wzniosłem się ku nadziei miłości

Już byłem wplątany w sidła żądzy w nocy.


Serce mocniej zabiło i duch mój uleciał

Ciało me garnęło się do widma żeńskiego

Kobiety, którą już gdzieś widziałem

Gdym tańczył walca z nią na sali balowej.


Rączkę białą dała do ucałowania i wołała

Pójdź za mną pójdź za mną mój kochany

Niech me ciało poczuje twe ciało białe

Złączmy się w jedną całość jak w tańcu.


Cóż em mógł zrobić gdym bezwolny

Bez duszy niczym diabeł sromotny

Poszedłem w tany w ślub obiecany

I oddałem ciało, i… tu otworzyłem oczy.


Zobaczyłem jutrzenkę tą która otwiera dzień

I zamyka ciemność nocy odsłaniając zasłony

Wybudzony zrozumiałem, że nie warto mówić

Kocham i miłuję gdy kłamię dla żądzy.


Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2024.06.01


No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl