Miłości początki
W małej kawiarence przy ratuszu
W ten dzień – pamiętam
Nim wszedłem już oczy zabłysły
Nie mi a tej kobiecie w bananowej sukni.
Nie mogłem się oprze c a ni zaprzeć
Magnetyzm ciągnął mnie ku niej
I jej uśmiech jak bananowy śmiech,
Że wszyscy byli zazdrośni.
Usiąść koło niej to przywilej
Biznesmen jestem więc rzekłem
Czy pani Kasia z fabryki mebli?
I już zamówiłem wino winogronowe.
Słów kilka zapłacić trzeba
Rachunek dla kelnera
A mnie samemu przykro
Bo pani Kasia zbiła na mnie interes.
Jeszcze nadzieja jeszcze pragnienie,
Że panna Kasia wyjdzie za mnie
I wszystko będzie jak dawniej
Biznesmenami zostaniemy dalej.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.11.15
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl