Nieśmiałe spojrzenie
Wieczorną porą księżyc zaniemówił
Ukrył się za chmury a gwiazdy migoczą
Mówiąc o tym jak słońce zazdrosne
Tym, że nie może zostać o tej porze.
Jakiś błysk w oku, źrenice rozszerzone
Wypatrzyłem za łukiem parę miłosną
Trzymającą się za ręce i przytuloną
Jakby mówiącą, że teraz pora na miłość.
Wiatr ucichł, nikogo nie było
Tylko lampa uliczna się zapaliła
I oświetliła tą parę miłosną,
Która zapomniała o przechodniach.
Chciałem skręcić w boczną uliczkę
Żeby nie przeszkadzać, lecz nie mogłem
Bo brak było tam światła
Więc wszedłem wprost na parę miłosną.
Nie wiem ach nie wiem co się stało,
Że Oni nie spojrzeli w moją stronę
Tylko ściśnięci w objęciach
Całowali się jak dwoje kochankowie.
Księżyc wyszedł za chmur i rozjaśnił mrok
Ja wróciłem do domu i pusto i cisza
Chciałem zadzwonić do przyjaciół
By przerwać tą ciszę lecz nie mogłem.
Usnęło mi się a gdy się obudziłem
Słońce zajrzało do mego pokoju
I zrozumiałem, że samotność
To nic innego jak bicie serca wołającego.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2024.11.23
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl