O miłość ma ukryta
To skarb najcenniejszy
W nim diamenty, brylanty
I chleb powszechny.
Najeść się można do syta
Mieć siły do pracy
Wyzwolić to co najcenniejsze
Miłość ofiarowaną od Matki.
Ojciec palcem pokiwał
Matka za mszę dała
A ja jak pisklę
Zacząłem uczyć się latać.
W tę jastrząb pikować zaczął
Prosto w serce chciał uderzyć
Udało mu się
Ranny schowałem się w chaszczach.
Krzyk, lament wołało serce
Myśl krążyła jak krew
Chciałem wołać, prosić, błagać,
Lecz odfrunął, a ja doświadczyłem
Tego co zwie się przeżyciem.
I tak leżałem ranny będąc
Lecz usłyszałem głos człowieka
W czym mogę pomóc
Wydobyłem z siebie Ratuj!
Teraz gdy to wspominam
Nie dziwię się wcale
Wszak trzeba wiedzieć
Nie ma życia bez porażek
I tych co oddadzą Ci serce.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.02.22
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl