Motto:
Kwiecie Sores, destrukcja
Ogarnęła Matkę i Ojca.
Zwątpiliśmy w powagę
Współżycia tworzenia Ciebie Sores.
Sores
A wszystko zaczęło sie niewinnie Sores.
Byłem nastolatkiem zakochanym w sobie.
Ogarnęło mnie pożądanie ku płci odmiennej.
Jednak zadufany w sobie.
Przeskakiwałem z kwiatu na kwiat
Jak pszczółka,
Lecz o zapyleniu nie było mowy.
Ponieważ byłem młody,
A i moje dziewczyny były
W moim wieku Sores.
Bały się miłości dosłownej ja nie,
Ale uzależniony od nich.
Nie mogłem znaleźć sobie stałej partnerki.
Banał, wszystko się potoczyło
Nie tak jak chciałem.
Wreszcie mając te nastoletnie lata.
Ty Sores nigdy...,
A zresztą Bóg Ci pomoże.
Ja i Twoja Mama.
Tak Sores.
Twoja Mama,
A zresztą Sores zacznę od początku.
Musze wyzwolić w sobie moc Sores,
Żeby sprostać zadaniu wychowania Ciebie mówiąc,
Ale nic sie nie martw Mama jest świadoma,
Bo czysta Sores.
Ona słucha i płacze tu Sores
W szpitalu,
A co będzie w domu Sores,
Kiedy Ty tylko oczami,
A zresztą piękne
Masz oczy.
Takie niebieskie Sores.
Muszę znaleźć w Tobie piękno Sores.
Muszę,
Bo inaczej będzie po mnie
I po Mamie.
To nie Bóg Sores Cię skrzywdził.
-20-
To My.
Musze Ci to powiedzieć Sores.
Skąd się wzięło twoje imię Sores,
Bo to mi leży na sercu
I nie daje mi spokoju,
Żeby móc mówić o sobie.
Fragment sztuki pt.; Sores
Napisanej Kraków 2001.I.20
Autor Jacek Marek Krawczyk
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl