Mus to mus, tak musi być. Powiedziałem
to mojej żonie
w pośpiechu do pracy. Tylko nie
trzaskaj drzwiami
gdy wychodzisz, bo znowu sąsiadkę
obudzisz. Cholera
trzasnąłem drzwiami i szybko zbiegłem
ze schodów.
Wsiadłem do samochodu. Zapalam, włączam
bieg i już
mi się wydawało, że jadę gdy nagle
huk i siadłem
na felgach moich kół. Wysiadłem nawet
się nie zastanowiłem
trzasnąłem drzwiczkami i poszedłem
do piwnicy po rower.
Wsiadłem na rower i pojechałem do
pracy. Przejechałem pół
drogi gdy nagle huk i już jechałem na
ramach swojego roweru.
Przypiąłem rower na najbliższej
lampie i poszedłem pieszo
przez park gdy nagle plusk i nim się
obejrzałem już byłem
bez podeszew. Zdjąłem buty i
skarpetki i tak dotarłem do biura
gdy nagle trzasnąłem drzwiami i już
wiedziałem, że
czeka na mnie kierownik. Pytam się
grzecznie co go sprowadziło
do mnie, a on mi na to, że dostałem
premię gdy nagle uderzył mnie
w ramię i powiedział prima aprilis wyleciałeś
z pracy. Tylko spojrzałem
na zegarek była 13-ta i tak się
zacząłem śmiać, że sam kierownik
potargał zwolnienie i powiedział
prima aprilis właśnie dostałem
telefon z kadr. Ty zostajesz ja
nieprzydatny dla zakładu i mówiąc
wprost wylali mnie z pracy. Przyszedłem
do domu. Zerwałem
kartkę z kalendarza i już było po
pierwszym kwietnia, witał
mnie nowy dzień czwartek taki, którego
już nie będę pamiętał.
Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.07.17
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl