Total Pageviews

Sunday 18 March 2012

Pociąg...


Pociąg


Dziś jest wielki bal. Balony wirują pod sufitem i cała sala śpiewa jeszcze pożyjemy jeszcze zobaczymy jeszcze zatańczymy więc pijmy póki młodzi jesteśmy, a nasi rodzice i dziadki niech patrzą jak bawią się młodzi ich następcy w podtrzymaniu rodu. Tak i ja się bawiłem na weselu mojego kolegi, który już mając prawie 20 lat zapragnął mieć rodzinę. Kiedy był już tak szczęśliwy, że śmiech i radość prze wyszczała rozsądek podszedłem do niego i się zapytałem Kazek Warto było opuszczać stado młodych wilków? A on popatrzył na mnie i rzekł tak, że do dziś te zdanie pamiętam. Może Ty jesteś szczęśliwy będąc w stanie kawalerski, ale kiedy ja już będę dziadkiem ty dopiero będziesz bawił swoje dzieci... Spojrzałem na niego i nic nie odpowiedziałem tylko wzniosłem toast za pana młodego i zaśpiewałem „Nalewaj bracie kielichy wina może pijemy ostatni raz bo za dni parę ja popłynę do Ameryki a mój kolega będzie dziadkiem”. Minęło parę lat wracam z Ameryki szczęśliwy, że uzbierałem te kilkanaście dolarów i będę mógł założyć swój własny biznes gdy wysiadając z samolotu zobaczyłem Kazka z swoim czternastoletnim synem i z żoną oczekujących mnie z nie zgadniecie z palmą jaką robi się na Święta Wielkanocne. Szedłem do nich spokojnie chociaż nogi mi się uginały w kolanach ponieważ spodziewałem się zobaczyć na lotnisku moich kuzynów z swoimi dzieci i żonami. Kiedy przywitałem się serdecznie z rodzina Kazka wtedy Kazek powiedział pozwól na stronę chcę Ci coś powiedzieć. W tym momencie zbladłem i chwiejnym krokiem poszedłem za nim do kawiarenki na terminalu. Kazek powoli zaczął mówić. Wiesz była katastrofa pociągu, który jechał do Warszawy. Zginęło prawie 44 osoby i było dużo rannych. W tym cała twoja dalsza rodzina spokrewniona z tobą. Teraz zrozumiałem, ze los obdarzył mnie pieniędzmi, a zabrał najbliższych. Nic powiedziałem po pogrzebie wrócę do Ameryki i tam już będę do końca moich dni. Ja postanowisz tak zrobisz. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu Jacka. Oczom nie mogłem uwierzyć ponieważ gdy wyjeżdżałem do Ameryki On mieszkał w bloku, a teraz ma domek jednorodzinny z ogrodem i syna oraz przepiękną żonę. Pytam się jak ty to zrobiłeś, A On uśmiechnął się i powiedział to zdanie, które do na pewno do końca moich dni zapamiętam, a brzmiało tak. „Gdy szukasz szczęścia wśród obcych nic cię nie wesprze na starość, a gdy szukasz szczęścia wśród swoich wtedy dni staną się dla ciebie jak pory roku...”pozdrawia Autor jacek marek krawczyk

No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl