Total Pageviews

Tuesday 31 July 2018

Stukam i stukam




Przylgnąłem do drzewa
Jak dzięcioł głodny
Stukam i stukam
Szukając pożywienia
I dla ciała i dla Duszy.



Każdy mnie pyta
Jak to możliwe,
Ze chociaż syty
Jeszcze stukasz i stukasz
Ja na to, tu chcę mieszkać.

Uniosłem skrzydła i pofrunąłem
Zataczając krąg nad brzozą
I głośno mówię
To jest mój dom.

Uczucia piękne wzrastają
W moim domu
Tutaj i miłość i ból i sytość
Doświadczam z każdym dniem.

Więc gdy przez próg
Wniosłem pannę młodą
Ona przyjęła to z radością
Bo już wiedziała, że
Będzie miała to co ja mieć będę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.08.01

Mówiłem to co czuję

Fakt pisałem i myślałem
Prawie co dziennie wiersze.
Czas wreszcie pisać to co czuję...

            ***

No może tak może nie
Lecz gdy zobaczyłem
Przestałem myśleć
Mówiłem to co czuję
Tak wartko jak poeta
Wcale nie myśląc to co pisze.

Rym do rymu układa
Słowa do słów przytacza
W wersetach znajdzie nuty
A logicznie wszystko nuci.

Uczucia silny u mnie mają wyraz
Jeszcze silniejszy odbiór,
Lecz kiedy uczuciowo myślisz
Wtedy łatwo kwiatek zniszczyć.

Więc tak wartko mówię
Słowa nabierają treści
I nic się nie martwię
Bo chociaż dziecko sepleni
To matka jej zrozumie.

To jakiś cud, że odbiorca rozumie
Chciałbym powtórzyć,
Lecz to są słowa dla tego
Kogo szanuję i lubię.

Czasami się zdarza, że nie rozumie
Lecz kiwa głową i szepcze
Mów dalej tak mi dobrze
Przy tobie jak we śnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.31

A kiedy wzmocnię akordy

Brak słów nie ma muzyki
Nie ma klawiszy i dźwięku.
Muza Muzo ukochana
Zlituj się na de-mną i daj
Moc zamienić to co czuję
W piękne wiersze.

Ja poeta nie wyspany
Snów brak proroczych
Nic nie przychodzi do głowy
Tylko ta jedna myśl
Jeszcze nie piszesz jak Ja chciałem.

A kiedy wzmocnię akordy
I złość mnie ogarnie
Wtedy struny i te gardłowe
I te nerwowe poruszą
Mój zapał do pisania wierszy.

Pytam się sam siebie
Co ja chcę od siebie
Piszę tak jak piszę
Lecz ciągle poszukuję
Artyzmu we mnie.

Ja wam powiem
Gdzie ukryta jest tajemnica
Myślicie, że w natchnieniu
Nie! Nie! Tylko w tych dziełach,
Które tworzą arcydzieło myśli twórczej.
Innych poetów i artystów.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.31

Jaka to siła ciągnie mnie do niej

Jaka to siła ciągnie mnie do niej
Lecieć samolotem szesnaście godzin
Z myślą, że nie zostanę
Tylko odlecę w powrotną stronę.

Kiedy jestem pod lub nad chmurami
Widzę samoloty latając po swoim torze
I cieszę się jak dziecko, że nie sam
Jestem w chmurach łatwego życia.

Wyleciałem inne było powietrze
Przyleciałem inne jest powietrze
Oddycham pełną piersią i myślę
Wszystko się zmieniło tylko nie niebo.

Wracam szczęśliwy, że będę u swoich
Pozostawiam swoich, lecz innych
Taka to prawda, że niebo jedne dla wszystkich,
A ziemia dla tych, którzy ją obrabiają
Według swojego mniemania.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.31

Sunday 29 July 2018

Sztubak

Idą ulicą dwie kobiety
Jedna pyta się drugiej
- Widzisz sąsiada
- No widzę, przecież nie jestem ślepa
-Ślepa to może nie jesteś, ale mówią na niego sztubak
-Mówić to każdy mówi, ale gdy przyjdzie zapytać
czy to prawda to zaraz wszyscy mówią o pogodzie.
-A jaka dzisiaj będzie pogoda?
-To zależy o kogo zapytasz.

Autor skeczu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.28

Moje wspomnienia z dzieciństwa

Pytam się Matki gdzie Ojciec
Spojrzała, łzy pociekły
Kiedy przyszli podpalić dom
W tym w którym mieszkać miałeś
Spłonęli żywcem jak ofiara
Z której wróżba wyszła dla nas.

Popiół uniósł się w Niebo
Tak, że grobu nie było
Znikli z powierzchni ziemi
Jakby bombę atomową zrzucili
Ci co w Boga nie wierzyli.

Minął rok potem dwa
Matka osłabła i już jej
Nie widziałem.

Pytam się Ciotki gdzie Matka
Ona palec położyła na ustach
I rzekła cicho Jacuś
Powiem Ci na ucho.

Autor wspomnień w wierszu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.28

Saturday 28 July 2018

Przebudzenie ze snu

Spojrzałem rano w lustro
Ja czy nie ja
No nie chyba ja.

Sam już nie wiem
Jeszcze raz uważnie patrzę
Oczami moimi i
Widzę siebie lecz inny.

Teraz za głowę się łapię
Raz brzydnę raz ładnieję
Lecz widzę siebie
Takiego jak – pomyślę
Lustro daje odbicie.

I tak pewno bym patrzył
W to lustro bez końca
Lecz nagle światło zgasło
I już miałem swoją postać
Taką jaką widziałem w śnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.28

Friday 27 July 2018

Wpadłem w ten czas

Rok minął, drugi, trzeci
Wolny byłem nie myślałem,
Która godzina, czas biegł
Obok mnie, a kto inny wyliczał.

Niech biegnie obok mnie
Mówiłem, wolny jestem,
Lecz przyszedł ten dzień
Kiedy spojrzałem na zegarek.

Życie moje już biegło z czasem
Wpadłem w ten czas
Jak każdy z nas
Wiecznego wyczekiwania.

Nie liczyłem czasu
Byłem wolny,
Lecz kiedy ból i cierpienie
Wtedy zaczynałem wyliczać
Godzinę za godziną.

Wolność to nie czas
Wolność to nie wyczekiwanie
Wolność to spełnienie
Dnia za dniem jaki zaplanowałeś.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.28

Monday 23 July 2018

Nikt ich nie ruszył nawet okupant

Stanęliśmy nad grobem
A serce boli
Gdy Babcia łzy wylewa
Nad tymi, którzy odeszli
Dla nas – jak mówiła.

Ogień wzniósł się do góry
Wraz z dymem pamięci
Za tych co oddali życie
Dla nas i za bliskich.
Którzy wierzyli w Polskę.

Babcia usiadła na ławeczce
Wnuki wpatrzone w łunę
Zapach unosił się od zniczy
Nad cmentarzem naszym,
Którzy wierzyli w wolną Polskę.

Matka spojrzała na dzieci swoje
Nie dane było nas wyniszczyć
Wszak tu na tym Polskim cmentarzu
Pozostawili to co najcenniejsze
Historię jaka przetrwała w pamięci
Tych, którzy wierzą w Polskę.

Popatrzcie tu na tych klepsydrach
Daty i nazwiska wpisano Polskie
Nikt ich nie ruszył nawet okupant
Bo to Polska ziemia dana od Boga
Która świętością jest od stulecia
Śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła...”
I w naszych sercach.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.23

Łzy rozmarzą jak dziecko malując

Strzępy rozbryzgane na podłodze
Jak krew na białym płótnie
Nie ma konstelacji
Brak jakich kol-wiek ruchów
Na Nieboskłonie.

Co robić szepcze Dusza
Gdy chce się widzieć
Myśl zawartą w obrazie
Łzy rozmarzą jak dziecko malując.

Cud by się przydał
Żeby kolory jak tęcza powstały
Boże ratuj niech cud się stanie
I biel i czerwień ułożą flagę.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.23
Wiersz napisany po przeczytaniu wierszy Norwida.

Zostały kadry w pamięci

Byłaś u mnie
Nikomu nic nie powiem
Zostały ogarki świec
I zapach po tobie.

Wspomnienia wracają
Kupiłem perfumy
Tak chciałem
O zapachu jaki pamiętałem.

Wspomnienia wróciły
Nie fotografowałem
Zostały kadry w pamięci
Jakie zostawiłaś po sobie.

Nie ma i nie będzie
Podziękowałem i poszedłem
Koniec! Pomyślałem
Już nic nie zobaczę w mej pamięci.

Czasami tak w życiu bywa,
Ze w powietrzu czuć miłość
Lecz gdy burza sypnie deszczem
Wtedy już inne jest powietrze.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.23

Sunday 22 July 2018

Zdjęcie Roku 2018

Polska-Kraków- Prądnik Czerwony

Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.22

Thursday 19 July 2018

Zofia i ksiądz część XVI / koniec

Zofia i ksiądz

Ratuj! Ratuj! Ratuj..., ale kogo moja Zofio-księdza... A tak, żebyś wiedział. Wysłałam mojego synka do twego przyjaciela księdza i... stało się poszedł na demonstrację.... Zofia powiadasz na demonstrację.., ale jaką? No.., wybacz, chyba nie gejów..., a pacyfistów... No i co z tego!? Tak ty mówisz, że nic się nie stało, ale wiesz co powiedział mój syn... mój syn i mój nie zapominaj o tym.... Ty mi tu nie wyjeżdżaj z Tatusiowa niemy, tylko pomyśl co robić gdy syn nie aktor nie klaun ..., a demon strat... Rozumiesz! Tak rozumiem, ale co ci powiedział? Co do cholery zrobił ten mój ksiądz.... Jak to co powiedział mu całą historię pacyfistyczną i jeszcze bez szczelnie mówi Bóg nie chce wojny... Rozumiesz... Nie... To ja go wysłałam na korepetycje z historii... Tłumaczę mu jak to nasi Ojcowie walczyli o nasz kraj..., a On bez szczelnie mówi Ty jesteś chora Bóg nie chce Wojny mówił mi to ksiądz.... No co ty na to? Prawda i Zofia mu coś tam szeptała do ucha ponieważ Ciągle mnie się pytał czy wojna jest zbawieniem ludzkości, ale ja myślę sobie pewno medytuje nad poważnym problemem świata..., a On co uprawia agitacje do pacyfistów... O nie ja już dzwonie do niego i tak powiem do serca ,że mnie popamięta... I zadzwonił On. Odebrałem telefon.., a On w słuchawce przeprasza mnie, że naważył piwa ponieważ widział mojego syna na demonstracji..., a On taki młody.... I tłumaczy to wszystko przez tą Zofię... chciałem wywyższyć Boga..., nad filozofię i ups.. I co ja mam powiedzieć mojemu synowi..? Że Bóg.., no wiesz ja nie mogę.., ale Ty możesz przecież mu powiedzieć o wieży Babel i ....., Tak Tak rozumiem ja piję więc mogę napić się piwa.., a ty abstynent więc... Jakbyś czytał w moich myślach.... Ja wyjeżdżam do Ziemi Świętej na pół roku to może mu przejdzie.... Ale co mu mam powiedzieć trzy słowa Bóg Honor Ojczyzna..., a ja to przemyślę i może już nie z pomocą Zofii, a Ewangelii wyprostuję mu drogę ku zrozumienia całej naszej wiary katolickiej.... No tak powiem mu o walce o Ziemie Świętą i jak to trzy wiary znalazły sposób aby żyć w jednym miejscu i nawet w jednej świątyni.... Muszę już kończyć..., wybacz Bóg z tobą pomodlę się za całą rodzinę przy gwiazdce betlejemskiej.....
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część XV / cdn.

Zofia i ksiądz

Kto niema w głowie ten ma w nogach.., Tak moja Zofiu-byłem jak mnie prosiłaś w ostatni dzień Wielkanocy do spowiedzi ponieważ tak nalegałaś i co.., popatrz tylko na ścianę i co widzisz.., No właśnie "Ojcze nasz "zmówiłem.., a to pokuta... Wybacz drogi, ale ten twój ksiądz to ma racje.., że czasami to trzeba i wysilić się i popracować nad sobą, żebyś mógł być jeszcze lepszy... Wiesz ja się zastanawiam jak On mógł mi to zrobić.., przecież zgłębia filozofię i nic co ludzkie nie jest mu obce i do jasnej cholery gdzie On to wyczytał, że praca uszlachetnia... Rozumiem wypielęgnować ogródek.., no umyć naczynia.., powiedzieć dobre słowo tobie Zofio.., ale spójrz na ścianie wisi kalendarz i prezent od niego skakanka.., ale to już przesada ponieważ ona ma liczniki i jak do cholery mam go nakręcić jak nie przez skakanie... I wszedł On mój spowiednik ksiądz i spojrzał na kalendarz i licznik i mówi.., kompletne zero, a ja myślałem, że będziesz jak młody lew tak zwinny... Wybacz.., ale susza i muszę więcej czasu poświęcać pracy żeby zarobić do pierwszego... Zofia słyszysz co On mówi, jak grzesznik za nic ma odprawienie pokuty... Odprawiłem przecież... Cała rodzina się zemną modliła... No wybacz, ale pokuta jest intymna i należy ja odprawić z szacunkiem i z pokorą... a nie robić z tego widowisko familijne... No tak masz rację.., ale ja chciałem wspólnie rozumiesz... No tak ale na liczniku same zera..... Wybacz i wziąwszy skakankę zacząłem nabijać licznik skakając.., a On mówi i oto chodzi.., chodź moja Zofio napijemy się herbatki i sobie pogadamy.., a On niech zgłębia wiedzę przez pracę do uświadomienia sobie jak ciężko jest się zmobilizować gdy ktoś coś każe.., a nie dostaje się za to pieniędzy.., ćwicz ćwicz ćwicz...
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część XIV / cdn.


Zofia i ksiądz



Dziś Loreta ukończyła 40 lat. Nie chwaląc się przyjaciółka mojej Zofii. Przyszła i mówi Zofio pomóż ponieważ jestem taka zagubiona, że sama nie wiem co robić... Jacku pozwól... Ja..!, a cóż ja mogę poradzić tu trzeba cudu... Loreto czy ty wierzysz w Boga..? Może, może nie zaprzeczam i nie twierdzę... Loreto mówisz jak filozof... No przecież mówiłeś mi, że nic co ludzkie nie jest mi obce... E tam to tak mówił mi przy spowiedzi ksiądz... Ty kpisz zemnie ja mam iść do spowiedzi.... Wiesz zgłębiłaś filozofie pewno logiczną mówiąc mi dwuznacznie może, może i sam w rezultacie nie wiem czy ty jesteś tu gdzie jesteś czy też tobą rządzi opatrzność jak chorągiewką na wietrze... Przecież jestem świadoma..! Normalnie funkcjonuję jak każdy człowiek... Tak, tak kali dać kali pić... No tego to już za dużo wmawiasz mi, że ja nie mam swojej tożsamości.... Może, może jesteś człowiekiem o małej wierze w samą siebie i właściwie to masz dwa bieguny, które odpychają się od siebie i może, może oczekujesz ode mnie, że ja Ci powiem którą drogę wybrać... Przecież po to przyszłam, żeby się poradzić WAS... Loreto wybacz, ale jak My mamy Ci pomóc jak Ty może, może nie zaprzeczasz i nie twierdzisz.... Łącząc wszystko w jedną całość i.... Ja się nie będę z wami kłóciła, ale powiedz gdzie Twój przyjaciel ksiądz to może On powie mi jaką drogą mam pójść... Brawo Loreto i.., zadzwonił dzwonek i wszedł On czyli ksiądz... Zofia krzyczy ratuj duszyczkę zbłąkaną.., ja puszczam Oko mówiąc zaproponuj jej spowiedź.., a On spojrzał i mówi... Witam panią ... Loreta mi na imię... Ja szybko na bok biorę księdza i tłumaczę jej po co przyszła do nas Loreta.., a On mówi nie po to zgłębiam "Zofię", żeby nie poradzić sobie z tym problemem.... Wyprosił nas z pokoju.., oczywiście wyszliśmy i Zofia puszcza do mnie oko i już Ona zagląda przez dziurkę od klucza a ja słucham przez szklankę... No tak Loreto ja co prawda jestem księdzem, ale Bóg Ci wybaczy jeżeli pomyślisz o tym, że jest miłosierny.. To znaczy, że miłuje mnie..? Nie córko to znaczy, że potrafi zrozumieć twoje postępowanie i.., i co!? Nie może, może.., ale trzeba wierzyć naprawdę i mieć jedną drogę czyli wiarę i postępować zgodnie z nią jak nas nauczał nasz Jezus Chrystus.... Ale.., ale ja.... Pamiętaj co znaczy miłosierdzie i módl się.., Od tego momentu masz jeden cel...To nie.., liczyć na to, że Bóg jest miłosierny.., ale pochylić czoło i mówić moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina... Dziękuje księdzu teraz wiem jak zgrzeszyłam.. i stał się cud zrozumiała swoje życie jak jedno pasmo sodomy i gomory.... Zapukałem i wszedłem z Zofią.., a ksiądz uśmiechnięty od ucha do ucha mówi No i stał się cud uwierzyła.., a ja się pytam w co? W Boga w Boga pewno tego miłosiernego.... Nie w Tego, lecz w Tego, który prostuje drogi gdy wie się kiedy się zgrzeszy i kiedy błądzi....
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część XIII / cdn.

Zofia i ksiądz

Kochanie moja Zofio jak Ty ładnie wyglądasz, a do nas przychodzi ksiądz na obiad... Tak przychodzi i znowu trzeba obrus zmienić na biały, żeby wiedział, że u nas święto ponieważ niedziela... Spojrzałem na budzik i myślę sobie nastawię na godzinę 18.00 i oddam się swojemu hobby.. Usiadłem na fotelu i czytam oczywiście Dostojewskiego Zbrodnia i Kara myśląc o księdzu czy mógłby być taki ambitny, by móc po trupach dojść do kapłaństwa... Gdy nagle zadzwonił dzwonek i otworzyłem Jemu czyli księdzu... Wszedł i mówi muszę usiąść na chwile by móc odpocząć od chaosu jaki panuje na zewnątrz... A proszę usiądź sobie i już zabieram książkę Zbrodnia i Kara gdy On spojrzał na mnie i mówi Ty czytasz o zbrodni i karze.. a tak czytam... No tak niedoceniony pragnie świat ocalić od Caratu... A tak nie doceniony dlatego czytam i co.., ano myślę jak to się stało, że zostałeś księdzem... Nie wiesz ..? Powołał mnie sam Bóg bym mógł głosić o Nim... Wiesz, a mnie Powołał Bóg , abym się ożenił i wychował swoje dziecko... powołanie powołaniu nie równe.., no pewno Ty dostajesz, a ja zarabiam swoją pracą na życie.. No tak , ale zgłębiam filozofie i mam wykłady dla studentów... Powiadasz filozofie wykładasz to może mi wytłumaczysz jak do tego doszło, że w zbrodniarzu zakochała się dziewczyna i poszła z nim na Sybir... No bo studiował , a raczej chciał studiować.., No właśnie filozofie życia... Wiec do czego zmierzasz... właśnie się zastanawiam czy przypadkiem nie miał powołania, ale zabrakło mu pieniędzy.... A jak wiesz cel uświęca środki.... Ty chyba na głowę upadłeś przecież nie możną po trupach dążyć i mordować dlatego, że ma się powołanie do wyższych celów... No właśnie powiedziałeś powołanie... I nagle zadzwonił Budzik. On popatrzył na mnie i mówi, a to co idziesz spać czy się dopiero obudziłeś? Obudzisz się jak zaraz zadzwoni telefon z zaproszeniem na wykład, lecz nie twój a mój o powołaniu...., ale kogo!? Dostojewskiego... Tak i po to mnie zaprosiłeś żebym ci coś nieco powiedział o powołaniu.., e tam zaprosiłem Cie żeby powiedzieć, że się skonsultowałem z księdzem na temat powołania i.., a zresztą napijmy się kawy.... Do cholery wyłącz ten Budzik Jacku przecież dzwoni i dzwoni i dzwoni jakby chciał żebyśmy się wszyscy przebudzili.., a to dlaczego Zofio moja mądrość.., a no dlatego, że jak mamy demokracje to już każdy mówi, że ma powołanie być lekarzem.., nauczycielem.., sędzią.., a nawet księdzem.., tylko robotnik nic nie mówi.. ale za to pod zamkiem krzyczy precz z komuną jakby chciał obalić premiera a wskrzesić króla... Teraz ksiądz spojrzał na nas i mówi czas wyznacza.., czas naszego bytowania Tu na ziemi, ale czy czas wyznaczy nasze bytowanie w Niebie..? I wyłączył budzik mówiąc muszę już iść ponieważ Zofia moja mądrość mówi mi, że czasami cze ba dać czas aby przyjaźń dojrzewała nie spotykając się za każdym razem kiedy budzik zadzwoni w naszym sercu... I oto chodzi Ty masz swój świat ja mam swój, a i tak dam wykład o powołaniu dla studentów.., lecz nie księdza, a polityka, który wie co znaczy decyzja polityczna, lub decyzja ekonomiczna lub gospodarcza.. To wreszcie ile on ten Polityk ma powołań..? Oj Zofia tyle ile myśli kłębi mu się w głowie by zdobyć wyborców...Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część XII / cdn.

Zofia i ksiądz

Kiedy wsiadłem w autobus i jechałem przez żyzne pola do wsi Orbit On siedział przy mnie i ciągle mówił o tym jak cała rodzina wraz z gościmy świętować będzie wybranie drogi kapłańskiej.... Ja słuchałem, a żona Zofia siedząc za mną z synem słuchali... Więc myślę i pytam dociekliwie, a ilu będzie gości... Skromnie 222 z dzieci-mi.... Speszyłem się bo sam nie wiem po co jadę na te prymicje, ale żona z synem zaprotestowali i stanowczo powiedzieli My musimy być na tym ślubie z tobą czy tez nie, ale będziemy... I stało się nagle autobus stanął i kierowca mówi.., panowie popchać cze ba pod górkę bo nie wyjedziemy... Wszyscy wysiedli a On siedzi i czeka... No cóż mówi Zofia to ksiądz i nie wypada żeby pchał... Ja już ręką machnąłem i pcham wraz z pasażerami autobus gdy nagle zaczął padać deszcz tak gęsty, że w minutę byliśmy mokrzy czyli my pasażery oprócz kierowcy i księdza... Ksiądz wyszedł z autobusu otworzył parasol i mówi.., jesteśmy na miejscu dalej pójdziemy pieszo wzdłuż lasu... On kroczy dumnie ja dziw gam walizki, żona dźwiga walizki i syn dźwiga reklamówki.... Nagle wyłoniła się wieś Orbit i uradowany On.., mówi jesteśmy na miejscu... Przywitali nas i On usiadł na honorowym miejscu, a my mokrzy na ławkach przy stole.., chciałem zaprotestować.., coś tam pod nosem mówiłem że chcemy się przebrać.., ale już na scenę wyszły dzieci i zaczęły śpiewać... I tak siedzimy obserwujemy i jemy.., a ja obserwując Jego dumnego jak paw ponieważ siedział na honorowym miejscu... Ranek nastał i po prymicjach On czyli ksiądz podziękował.., a my uściskali się serdecznie i jak przyszliśmy tak odeszliśmy czyli On kroczył pod parasolem.., ja dźwigałem walizkę.., żona dziw-gała walizkę.., a syn reklamówki.... Stoimy na przystanku i czekamy stoimy i czekamy stoimy i czekamy i doczekaliśmy się 6 godzin stania na przystanku, a autobus nie przyjechał.. On teraz dopiero nas zauważył i mówi no zrób coś Jacku.., no zrób coś tak być nie może żebym Ja stał tak długo na przystanku... A ja spojrzałem na horyzont i widzę same góry.., więc mówię wracajmy s powrotem ponieważ słońce zachodzi... No wybacz! Same głupoty Ci w głowie ja wrócić już nie mogę... Muszę jak najszybciej dotrzeć do miasta.... Spojrzałem na niego i pytam cichutko prawie do ucha..., A to dlaczego.., Też pytanie widziałeś żeby pielgrzym wracał się z powrotem z miejsca z którego właśnie wyszedł..., Zofia spojrzała i mówi o co właściwie chodzi księdzu.... Ja myślę i myślę i mówię nie ma innego wyjścia jak się przebrać w cywilne ciuchy i pójść piechotą do najbliższego zajazdu... Zofia spojrzała i mówi... Kobiety na lewo mężczyźni na prawo do przebieralni... Stanęliśmy na przystanku w nowych ubraniach a On zaczął do nas się uśmiechać i śpiewa Pieniążki kto ma ten jedzie autobusem a kto pieniążków nie ma ten idzie pieszo... A co ci tak wesoło... Widzisz czasami i ktoś musi podjąć decyzje za księdza.., aby mógł być sobą... No tak pewno Zofia szepnąwszy Ci do ucha, że jesteś mężczyzna i nabrałeś wigoru do... Tak to bywa czasami i kapłan nie pomoże gdy sutanny nie ma... No tak teraz to i chciałbyś autobus popchnąć i nieś walizki... a żebyś wiedział no to masz i dziwi gaj, a ja pójdę pierwszy i wyznaczę kierunek mojej pielgrzymki do ....
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz cześć XI / cdn.

Zofia i ksiądz
Przyszła poważna depresja dla mnie więc położyłem się na kozetce i zobaczyłem ją Zofię moją żonę, która wyjmowała z tornistra piłeczki pingpongowe i rureczki z Coli kupionej w Macdonaldzie.... Myślę sobie znów mój syn był w lesie i zbierał w czynie gospodarności ekologicznej śmieci... Moja Zofia popatrzyła na mnie i mówi..., a co ty się tak wpatrujesz w te przedmioty... I nagle mnie olśniło powiedziała przedmioty, a nie śmieci... Podniosłem wysoko głowę i wstałem mówiąc kochanie tylko nie wyrzucaj tych przedmiotów ponieważ chcę im nadać symbol filozoficzny o jakim nawet Platon nie marzył... Zofia czyli mądrość tak myślę nie myląc z Zofią mądrością księdza spojrzała na mnie i mówi; no kochany no to się popisz i pokaż synowi swoja inteligencję wrodzoną... Szybko wołam syna aby usiadł i patrzył co ja robię z jego skarbem... Zofia przynieść mi punkt akt i młotek... I tak zacząłem tworzyć łańcuch schematu nowego ustroju ponieważ demokracja zalazła mi za skórę. Syn patrzy ja tłumaczę łącząc piłeczki za pomocą rureczek, a tu nagle dzwonek... Żona krzyczy ktoś nas podsłuchuje, że chcemy obalić ustrój.. e tam, otwórz i drzwi się otworzyły i wszedł On ksiądz z pomponem czarnym jak węgiel na jego dostojnej głowie.... A cóż wy tu robicie!? Tworzymy nowy ustrój i to jest węzeł kartograficzny, a ustrój będzie się nazywał Kartegen.... A gdzie przeczytałeś o tym ustroju chciałbym go zgłębić być może i sam Ojciec się nim zainteresuje.... E tam to ja tworzę łańcuch poszczególnych szczebli administracyjnych, które są nie zbędne w państwie... A cha rozumiem każda piłeczka pingpongowa oznacza komórkę macierzystą, a rureczki krwiobieg.... Jak byś mi czytał w myślach ponieważ ja niema takiej głowy a tym bardziej namiętności do Zofii czyli twojej mądrości.... Zapadła Cisza i nagle wszyscy wpatrzyli się w pompon księdza a On w mig pojął, że w piramidzie brak najważniejszego elementu pompona czarnego jak węgiel oznaczonego symbolem Najwyższego... Spojrzał na nas i powiedział poświecę się dla kościoła i zerwę ten pompon by móc ukoronować nowy ustrój Kartegen z Bogiem i w Bogu i z jego opatrznością nad państwem Kartegen....
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część X / cdn.

Zofia i ksiądz
Przechadzałem się aleją czerwonych róż z moim przyjacielem k siedzę gdy nagle ni to z pietruszki ni to za krzaków wybieg mężczyzna wołając Armagedon nadchodzi Armagedon nadchodzi módlcie się nim ogarnie was ciemność... Ksiądz zbladł i popatrzył za biegnącym mężczyzną.... No i co ty na to? Ja, a cóż mogę powiedzieć..może to prorok, a może to wariat.... Sam nie wiem, ale zdarzały się przecież przepowiednie, które się sprawdziły... No tak.., jednak Zofia mnie ostrzegała przed tymi, którzy widzą, przeczuwają, lecz nie mają dowodów potwierdzić swojego świadectwa, że mówią prawdę.... Kiedy moja żona Zofia mówi, a ja z ironią przyjmuje jej monolog.., wtedy Ona mówi kochanie to jest cała prawda i musisz to przyjąć do wiadomości... Wiesz w tym coś jest przecież nikt nie wierzył za życia naszemu Zbawicielowi, a po zmartwychpowstaniu wszyscy uwierzyli Ci co chcieli uwierzyć... E tam ja wiem jedno Zofia jest moją żoną, a zarazem przeciwieństwem mojego charakteru, a jednak się uzupełniamy... No tak, ale ja nie mogę być przeciwieństwem Jezusa tylko Go naśladować... I oto chodzi..., Zofię czyli mądrość wykorzystujemy.., a Jego naśladujemy... Wiec po co Ci ta filozofia pytam się Ja świecki..? Ty zgłębiłeś myśl chrześcijańską., a Ja zgłębiłem myśl filozoficzną dla zaspokojenia światła wiedzy zawartej w słowie i w czynach tych co tą filozofię tworzyli i to jest dla mnie najważniejsze, ze jeżeli już jestem księdzem to muszę jak Filozof naśladować i wprowadzać w życie język słów.. Wiec tak: mówię i myślę mówię i żyję jak..? Wiesz ja chyba oszalej em przecież ty chcesz być doskonały przez tą twoją Zofię, a ja jedynie pragnę być normalny czyli taki jaki powinnyśmy być gdy zapytają się mnie czy świadomie przechodzisz przez swoje życie.., a ja odpowiem i z Twoją pomocą Boże przejdę.., lecz nie z tobą księże... Ty chyba nie wiesz co mówisz ja ksiądz i tylko ja dam Ci odpuszczenie twoich grzechów... Może masz racje, ale ja już mam obrońce.... a to jaką? Zofię moją żonę, która wie to co ty nie wiesz o mnie...
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część IX / cdn.

Zofia i ksiądz
Wakacje.., więc pojadę z Zofią nad morze, a może i z moim przyjacielem księdzem... Zofio zadzwoń do księdza i zapytaj się gdzie jedzie na wakacje, bo jak nie wie gdzie to może pojedzie z nami nad morze, ale jakie to się okaże w sierpniu. I już Zofia wykręcała numer gdy nagle wpadł nawet nie pukając On czyli ksiądz.... Przynoszę wam radosna nowinę, że znów zwycięży król Salomon nad swymi podanymi tak gwiazda zaświeciła, że może lub morze zaszumiało mi w głowie kiedy się obudziłem ze snu... I co? No właśnie dlatego przyszedłem do was żebyście mi wytłumaczyli mój sen ponieważ moja Zofia czyli mądrość nie rozumie snów świeckich, a tym bardziej królewskich ponieważ mi dane jest żyć w pokorze, a królowi rządzić swymi podanymi... No to się narobiło, mi się śnił kościół a tobie królestwo. Tak.., naprawdę, a kim byłeś w śnie? Ja.., powiem Ci na ucho Kardynałem, a Ty? Ja Królem.... A dziecko czyli nasz Marek słucha i widzi, słucha i widzi nas obydwóch w świetle promieni słońca jakie świecą przez okno i jak nie krzyknie. Co cesarskie oddaj Cesarzowi, a co Boskie oddaj Bogu.... A my jak zaczarowani równocześnie odpowiedzieliśmy.., ale który? On popatrzył na nas i mówi.. No tak starzy a głupi ponieważ sen mara a Bóg wiara.... Obydwoje popatrzyliśmy na tego zuchwałego młodzieńca i ksiądz powoli zaczął mówić.... Zofia przynieś wykładnie snów tą po grecku.... Zofia szybko zdjęła z półki książkę i podała księdzu.., a ksiądz otworzywszy na stronie 110 zaczął czytać oczywiście po grecku. Wszyscy wpatrzeni w niego z podziwu.., aż tu nagle odezwał się Jacek może byś nam to przetłumaczył na nasz język... Popatrzył ksiądz na nas i powiedział czytać to każdy się nauczy, ale tłumaczyć to już nie każdy potrafi.... Wiec do czego zmierzasz? Ano do tego, że sen jak pismo klinowe ten tylko odgadnie kto doświadczył go w życiu i da świadectwo, że sen się sprawdził w życiu.... Więc do kogo się udać by nam wytłumaczył sen. I tu nagle odezwała się moja żona Zofia... Wiecie co moi kochani wam nie był w głowie król, ani kardynał tylko wasze ego, które podnieca was gdy pomyślicie kim byście chcieli być gdy ...
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część VIII / cdn.

Zofia i ksiądz
Ksiądz przyszedł do mnie wielce wzburzony i powiada No i co Jacek doczekałem się jestem niewolnikiem Zofii jak Filozof niewolnik... Popatrzyłem na niego i myślę sobie wygląda na trzeźwego.., oczy mu nie gonią jak ćmie do światła i nawet cerę ma jasną na licach wiec powiadam. Widzem w tobie samego ducha twórczego i mądrość zofii, która cie wychowała na zwykłego kapłana i myślącego jak ksiądz z powołania doświadczonego przez mądrość duszpasterską i poznania empirycznego w literze słów tobie tylko znanych jak i mnie człowiekowi świeckiemu... Jak nie krzyknął, aż światło zgasło (Notabene moja żona zgasiła czyli Zofia) i mówi człowieku na cóż mi ta mądrość kiedy ja nie rozumiem modlitwy "Ojcze Nasz" a chodzi mi o zdanie i nie wódź nas na pokuszenie. Pytam się kto? Kto ma nas wodzić na pokuszenie jak Bóg jest miłosierny dla nas... E tam dla mnie jest miłosierny a dla ciebie sam musisz dziwi-gać krzyż i jeszcze pod górę jak niewolnik sługa Boży pierwszy Chrześcijanin. Właśnie jestem niewolnikiem i proszę o większą pokorę dla mojej chuci "Zofii", która jest moją mądrością niepokorną i ciągle wymagająca od demie mówiąc; więcej więcej więcej poznaj tej wiedzy tajemnej ukrytej w mej mądrości czyli "Filozofii Zofii." I co słuchasz i jesteś pokorny. No tak posłuchałem teraz już nie myślę o "Zofii" tylko o modlitwie i rozważaniu nad tajemnicami Boskimi.., i co jesteś chory bo uważasz się za niewolnika ponieważ nie możesz zapomnieć o "Zofii" tej mądrej filozofii. Tak... No zgrzeszyłeś bratku musisz iść do spowiedzi i wyznać swoje grzechy i nie lękać się "Zofii" tylko po prostu ją studiować i wyciągać wnioski i zapomnieć.., O czym.., bratku wszystko jest w twoich rękach Nie lękaj się tylko wyznaj swoje winy spowiednikowi, a będziesz zdrowy od pokus Tej "kobiety" Zofii. która wodzi cie na postronku jak baranka wśród owiec....
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część VII / cdn.

Zofia i ksiądz
Zofio przecież Ci mówiłem, że dzisiaj przyjdzie do nas ksiądz, który wytłumaczy nam normy w PRL, a w Demokracji, bo ja jeszcze do tej pory nie rozumiem. Dzwonek zadzwonił pewno ksiądz przyszedł... Witam już wiem Jacek na czym polegają normy w PRL a w Demokracji. Pewno Cię Zofia natchnęła i olśniła swoją wiedzą. A tak, żebyś wiedział i to po drodze ponieważ idę sobie chodnikiem i .., cud się zdarzył zrozumiałem na czym polegają normy w PRL a w Demokracji. No, nie uwierzę.., mów. Więc tak za komuny kładziono płytki chodnikowe na początku małe więc i norma była mniejsza, aż tu nagle towarzysz mówi, a raczej woła podwyższyć normy i.., podwyższywszy zaczęli produkować większe płytki chodnikowe i tak norma wzrosła 200 procent. No tak w tym jest trochę racji ponieważ komunę obalili Ci co kładli ten chodnik... Tak, ale mamy demokrację i idę chodnikiem przechodząc z komunistyczny na demokratyczny i co.., ano kostka brukowa taka mała, że norma wzrosła 300 procent i tak rozmyślając o filozofii doszedłem do wniosku, że Zofia, mam na myśli twoją żonę niejedne zedrze buty nim zobaczy kapitalizm w .... Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010

Zofia i ksiądz część VI / cdn.

Zofia i ksiądz
Lodzia.., tak miała na imię moja przyjaciółka. Zwierzała mi się, że poszła do spowiedzi do mojego przyjaciela księdza i z płaczem przyszła do mnie skarżąc się,że nie dostała rozgrzeszenia. Pytam się jej troszeczkę poważnie i z pewną nutą zazdrości, ponieważ mi ksiądz dał rozgrzeszenie, co się stało Lodziu? A Ona w płacz i mówi, "to twoja wina!" Po co ja cię posłuchałam. Mówiłeś taki uczony, rozumiejąc ludzi i nawet uprawia Filozofię to i "Nic nie jest mu obce". No tak, mówiłem, że kocha się w Zofii czyli w mądrości, ale czy ja mówiłem, że jest taki mądry aby nie dać rozgrzeszenia. Może się przesłyszałaś i nie dosłyszałaś jak Ci wybacza w imieniu Boga. Przecież wiesz ja mam słuch doskonały. Więc o co Ci chodzi?. Jak to o co! Chodzi mi o to, że poszłam do spowiedzi mając za mądrego spowiednika. Myślałam, że jak uprawia Filozofię to i będzie myślał jak Filozof, a On co!, mówiono mi o jakiś prawdach wiary, o jakimś dekalogu i pytam się gdzie, jak i co i po co uczy się tej zasranej Filozofii? Wiesz Lodzi przecież ja nie chciałem Ci zrobić krzywdy. Prosiłaś mnie abym po znajomości poprosił księdza by Cię wyspowiadał i co.., wyspowiadał Cię.., a ty do mnie z pretensjami, że nie dał Ci rozgrzeszenia. Przecież mówiłem Ci, że Filozofię traktuje jak swoją kobietę, ba jak żonę. Ponadto podkreśliłem, że pragnie posiądź najwyższy stopień duchowy więc kogo miałem Ci polecić!!? Kanonika... Zresztą nie chwaląc się i mi dał rozgrzeszenie.. Tobie!? Nie uwierzę! Przecież to nie możliwe Ty pisarz i piszesz takie porno, że nawet dzieci płaczą gdy czytają... No tak Lodziu pisać a żyć to jest różnica. Jak ja chciałbym tak żyć jak piszę to bym był Super Men noszący na sobie spódnice mini z plastyku, biust miał bym z silikonu i nosił brodę, a czy ja tak wyglądam. No tak, przepraszam, a czy nie polecił byś mi innego księdza tylko idiotę.... wybacz nie znam takiego, ale wszytko w rekach najwyższego powodzenia Lodzi...
Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część V / cdn.

Zofia i ksiądz



Ksiądz spojrzał na mnie i powiedział Faryzeusz powiadasz.., No tak przecież intymność i tożsamość mając nie można być Faryzeuszem ponieważ to zaprzecza tym dwóm słowom dlatego, że to wszystko mieści się w jednym wyrazie Faryzeusz.., ale Zofia mówiła mi, że jest kobietą, a to przecież nie prawda ponieważ jak ja ksiądz może współżyć z kobietą myśląc o filozofii mądrości. Masz rację chłopcze nie można wierzyć w myśl pisaną uważając, że to nas nauczy mądrości jak żyć bez doświadczenia empirycznego i duchowego. Teraz to ty mnie zaskoczyłeś mówiąc kobieta Mądrość czyli Zofia.., Myślę, że oddałem się cały Totus Tu, lecz transcendentalnie, a oszukiwałem się filozofią Zofii zaspokajając swoją chuć. Nie można myśl przeobrażając w obraz i się tym delektować ponieważ czytając i widząc obrazy słów możemy wyłonić błędny obraz z braku poznania aby zrozumieć obraz, a tylko dlatego, że nie jesteśmy doskonali w piśmie, które ma przekształcić pismo w obraz. Więc cóż mówisz Faryzeusz, a widzisz dostojnika.., no cóż mówisz Chrystus, a widzisz krzyż.., tyś młody więc oceniasz mnie z punktu tego co powiem, ale gdy dorośniesz to zobaczysz Zofię tą kobietę, która ciągle na ciebie wymuszała poznać świat taki jaki jest.., więc zanim poznasz świat poznaj samego siebie... pozdrawia Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i ksiądz część IV / cdn.

Zofia i ksiądz



Kiedyś, a było to dawno temu. Już nie pamiętam kiedy przyszedł ksiądz do mnie z Zofią. Oczywiście mam na myśli Zofię czyli mądrość. I tak od słowa do słowa ksiądz wypowiedział trzy słowa, które miałem rozważyć, a były to intymność-tożsamość-faryzeusze... Więc tak, ksiądz poszedł, a Ja zostałem sam na sam z książką grubą na 500 stron, czyli wielki słownik Języka Polskiego. I tak czytam i nie dowierzam, czytam i nie dowierzam, czytam i nie dowierzam... I nagle myślę sobie ja mam swoją intymność od dziecka, a na dodatek stwierdziłem, że posiadam tożsamość i teraz zrozumiałem, że zaprzeczenie tych dwóch cech jest być FARYZEUSZEM... Więc myślę sobie no tak intymność mi pasuje ponieważ zawsze mogę powiedzieć, że się np; no nie, załatwiam, ale się kąpię...Tożsamość to jakość to będzie zbiegiem lat oszlifuję moje Ja i wtedy już nikt mi nie powie, że zbłądziłem mówiąc ja jestem... Najwięcej sprawiło mi słowo Faryzeusz, ponieważ myślę sobie pieniądze to by mi się s przydały, ale jak zarobić mając swoją intymność i tożsamość. Więc myślę sobie teraz to ja zapytam się księdza jak zarobić pieniądze zachowując swoje Ja...pozdrawia Autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok

Zofia i Ksiądz część III / cdn.

Zofia i ksiądz

Lulaj, że moje dzieciątko, śpiewała moja żona swojej córce gdy nagle zapukał ksiądz, zresztą był umówiony po kolędzie i zapowiedział swoją wizytę... Usiedliśmy wszyscy za stołem po obrządkach duszpasterskich i zobaczyłem książkę "wstęp do filozofii..," i trzecie słowo było przekreślone, a czerwonym drukiem pisakiem było napisane Zofii... Ksiądz spojrzał na mnie i mówi.., no co wydałeś moją książkę, e tam wydałem swoją.., A o czym ona jest zapytał się mnie podejrzliwie, a ja o tobie. No! Nie.., przepraszam o celibacie księży... Lecz zaznaczam, że to jest wstęp do filozofii Zofii, a nie katechizm... No tak spojrzał na mnie i mówi. Zofii mojej filozofii... E tam mojej no nie to nie możliwe twojej.., Ty żyjesz w celibacie..? E tam to żona moja żyje Zofia wszystko przelała na dziecko i myślę kiedy będzie zwykłą kobietą, a nie żoną z macierzyństwem... Więc dlaczego wstęp do filozofii napisałeś..? Bo widzisz kiedy mówimy to jakbym czytał Owidiusza, a kiedy mam już pełne nasycenie to Ona mówi słodkim głosem przepraszam muszę nakarmić dziecko... Więc o czym jest ta książka. No mówiłem o filozofii celibatu.., ale kogo no Zofii... Ale dlaczego wstęp do filozofii Zofii. No bo przecież wszystko się zaczęło od Zofii jej filozofii na życie oczywiście myślę o pierwszej kobiecie Ewie...pozdrawia Jacek Marek Krawczyk. Kraków 2010 rok

Wednesday 18 July 2018

„Zofia i ksiądz” część II /cdn.

Zofia i ksiądz
Ktoś zapukał do drzwi i wszedł On dostojny jak biskup, lecz był zwykłym kapłanem moim przyjacielem. Zażartował ę sobie i mówię no i co.., pewno jesteś już Biskupem. A jakże jestem tylko bez purpury ponieważ czarny kolor mi pasuje do mojej Zofii którą tak polubiłem jak własną sutannę. Ach ta twoja Zofia pewno dojrzała jak wino w bukłaku, a nie można jej wypić ponieważ im starsza tym klarowniejsza i mocniejsza... No to może się napijemy łyski. Łyski powiadasz... No tak bimbru rozumiesz bimbru.., a tak rozumiem, ale mi nie wypada. A to dlaczego ponieważ ślubowałem nie pić alkoholu, a komu no.., Zofii... Wiesz czasami mnie zadziwiasz mówisz swoim parafianom, aby wesela obchodzono bez alkoholu.., a ty ślubujesz.., tak jak alkoholik.., i jeszcze pewno chodzisz na AAA. Zawstydziłeś mnie przecież ślubowałem Zofii, no mądrości, by tak rzec aby umysł był mój trzeźwy. A cha Zofii, to ty bez Zofii jesteś pijany i bez rozumu. No nie! módl się.., A modlisz się A widzisz ja sobie popijam i nie ślubowałem.., a mało tego wcale mnie nie ciągnie do Zofii tylko do..., a z reszta nie powiem. Wiesz czy ty nie jesteś przypadkiem zboczony.., e tam ja po prostu nie lubię Zofii obraziłem się na nią i teraz oglądam TV i sobie popijam...,ale jak żyć bez Zofii..? No tak zapomniałem, że Zofia to zastępuje Ci kobietę.., więc radze ci jedź na urlop i poznaj normalnych ludzi takich prostych i otwartych na świat bez tego ę ę ę ę ę... Rozumiesz!!! No tak medytacja, rozważanie... E tam Ty zejdź na ziemie bo bez prostaczków to i nawet Jezus były małej wiary...pozdrawia autor Jacek Marek Krawczyk. Kraków 2010 rok

Wprowadzenie do tytułu Zofia i ksiądz

Wprowadzenie do tytułu "Zofia i ksiądz"
Kłębiły mi się myśli w głowie ponieważ wpadłem na genialny sposób napisania zapisków pt;Zofia i ksiądz. Fabuła zapisków jest bardzo prosta. Składa się z XVII zapisków o różnej tematyce, lecz dotyczący fikcyjnych postaci, które odgrywają role w treści. Role przypisane są postacią wymyślonym prze zemnie takich jak Ksiądz, i jego zaprzyjaźniona rodzina z jednym dzieckiem oraz pani Lodzia i inne postacie bezimienne, lecz zajmujące kluczowe stanowiska w życiu społecznym. Akcja toczy się w mieście Krakowie oraz w mieszkaniu zajmującym przez rodzinę. Zapiski nie są stylem powieściowym, lecz stylem mówionym i domyślnym.
Autor zapisków pt; „Zofia i ksiądz „ jestem ja czyli Jacek Marek Krawczyk. Zapiski zostały napisane prze zemnie w roku 2010 w Krakowie. Życzę owocnego czytania i analizy w/ w zapisków.

Zofia i ksiądz

Już jest ten dzień kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Ją... Zofię.., Tak, tak, ta twoja filozofia mądrości Zofia. Wiesz ja na prawdę uwierzyłem, że w tym jest jakiś boski zamiar, aby Zofia była mądrością moją. Wiesz powiem Ci na ucho Ja też widziałem Zofie, lecz nie mądrość a primadonnę.. Wiem wspominałeś mi o tym. Jest jakieś pokrewieństwo między pięknem a mądrością Zofii.. No tak, ale ja mówię o primadonnie z Psychiatryka rozumiesz primadonna... Mówisz o tej aktorce, która zaczynała karierę w kółka różańcowym a skończyła na scenie Wielkiego Teatru Narodowego w tej sztuce dramatycznej pt; Zofia i miasto wiecznej mądrości Sofia..." Tak! Tak, o tej aktorce, ale teraz to ona dopiero pokazała na co ją stać. Została primadonną psychiatryka tak świetnie gra, że nie uwierzysz zdrowa jak ryba śniąca, ale za to ubiera się jak primadonna i tak śpiewa ładnie, że wszyscy pacjenci ją słuchają i o dziwo wszyscy spokojni ponieważ chodzi pielęgniarz i mówi słuchajcie Zofii jak ładnie głosi swoje posłanie w sztuce miłości śpiewu do ukochanego jej najdroższego męża pochowanego w Myślenicach.., rozumiesz myśli jak Zofia.., i nie wiadomo.., jak lekarze zadają jej pytanie; Jeżeli mężczyzna ma dwa jaja to ile jaj ma kura..? i co ona na to odpowiada dwa.., a jaka jest odpowiedź . No domyśl się! No dwa.., e tam ile zniesie. taka jest ta Zofia...pozdrawia autor Jacek Marek Krawczyk Kraków 2010 rok.



Choć widziałem Cię w Kościele




Choć widziałem Cię w Kościele
Choć widziałem Cię przez chwilę
W sercu moim pozostała twoja twarz.
Odtąd zawsze jesteś przy mnie
Jesteś przymnie w każdym moim śnie.

Gdzie jesteś Mój Boże?
Gdzie jesteś mój królu?
Chciałbym Cie tulić w moich ramionach
Chciałbym zobaczyć Cię znów.

 




Zanim odejdziesz gdzieś we mgle.
Może jesteś gdzieś daleko
Tam gdzie nie znajdzie Cie nikt
Może myślisz o mnie czasem
Kiedyś wreszcie Cię znajdę.

Gdzie jesteś mój Boże
Gdzie jesteś mój Królu
Chciałbym Cię tulić w moich ramionach
Chciałbym zobaczyć Cię znów.


Kraków 2011.IV.16
Autor Jacek Marek Krawczyk


Tuesday 17 July 2018

Pójdź do Jezusa - aranżacja: Marcin Pospieszalski Koncert Jednego Serca ...

Pójdź do Jezusa, do niebios bram...

Cisza w moim mieszkaniu
Matka modli się
Ja słucham i milczę
Tak pragnę aby spełniły się
Dni o które matka wypłakuje łzy.

Obserwuję bacznie matkę moją
Jak cierń wbity w skroń,
Daje ból i ukojenie
Ze jeszcze ma siły
Prosić Boga o wspólny dzień.

Nagle matka podniosła się z kolan
I z uśmiechem na twarzy
Zaczęła nucić tą pieśń
Pójdź do Jezusa, do niebios bram...

A kiedy głos naprężył się
I struny mocno zagrały nuty
Wtedy ja przyłączyłem się
Do tych słów, które matka kocha.

„Słuchaj o Jezus, jak Cię błaga lud
Słuchaj, ach słuchaj, uczyń z nami cud!
Przemień o Jezus smutny ten czas
O Jezus pociesz nas!”

I tak skończyła się modlitwa,
Ze razem zaczęliśmy się śmiać
A serce wypełniła radość,
Ze jeszcze potrafimy razem
Wspólnie iść w ten trudny czas.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.17

Monday 9 July 2018

Panie doktorze - skecz

Panie doktorze przez trzy noce
ciągle się kokosiłam w łóżku i nie
mogłam się obudzić aby obudzić męża do pracy.

A słyszała pani Koguta.

Koguta nie, ale mąż powiedział, że dłużej tak nie
wytrzyma i odejdzie do Mamy.

No zdrowa to pani jest, lekarstw pani nie przepiszę,
ale jaja to pani sobie kup i włóż se pani pod
kołdrę jak mąż zaśnie.

Ale po co!?

Żeby mąż nie mówił, że pani nie słyszała Koguta
o piątej nad ranem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.10

Sunday 8 July 2018

Zasłona cień mój przed światłem - wiersz

                  ***
Zasłona cień mój przed światłem
Dym unoszący się nad sufitem
I ta cisza bez muzyki i wiadomości
Z innego świata, który jest inny.

Głos jakby inny, lecz mówisz
Ja, czy ktoś do mnie? Nic zapomnę
Teraz spoglądam w wokół
Lecz nie oglądam się za siebie
Wystraszył by się mój rozum.

Już myśl mętna zamąciła wodę
Tą czystą, która wróży kłopoty,
Kłopoty ze sobą i z innymi ludźmi
Przez zatracenie mojego Ja
Które pragnie wyciszenia od świata.

Świata przeciętnych ludzi i tych mądrych,
Którzy jak krzyk mówią wróć do nas
Nie zatracając się w świecie iluzji
Oddalonego od zwykłego dnia
Którzy towarzyszy zdrowym ludzi ą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2007. XII .10

Żebym się napatrzył – skecz

Kotku włącz TV
A po co!?
Żebym się napatrzył.

Wiedziałam zakochany
E tam

Misiu ty się zastanów
Bo już dzwonili z pracy,
Ze przychodzisz nie wyspany.

Kotku a czy to moja wina,
Ze sąsiad mówi
Abym skończył te seks esy
Do godziny 22-gie j.

Misiu ja wiem, że ty jesteś
Kobieciarz, ale masz mnie!

Może i mam,
Lecz to nie moja wina,
Ze muszę mieć alibi,
Aby nie mówili w pracy,
Ze jestem pantoflarz.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.08

Saturday 7 July 2018

Oj Jacku!

Droga ma wyklęta przez cierpki los
Oj Jacku ty nigdy nie zapomnisz o sobie.
Ślubowałem mojej lubej wierność aż po grób
Oj Jacku ty nigdy słów nie bierzesz na wiatr.
Przekomarzam się z moimi przyjaciółmi
Oj Jacku ty nigdy słów nie rzucisz pod słonia stup.

Ref;
Tak Tak Tak Oj Jacku przecież nie jesteś sam
Nie bujaj w obłokach jak baran,
Lecz w stadzie bądź wśród nas.

Piję piwo słuchając was a dusza ciągnie mnie do wróżb
Oj Jacku ty ciągle cygankę szukasz wśród nas
Żeby wróżyła ci z kart, a nie słuchasz nas.
Myślami jesteś daleko za oceanem błękitnym jak niebo
Oj Jacku nie opuścisz nas,
Bo nikt nie da ci na lot ku słońcu gwiazd.

Ref;
Tak Tak Tak Oj Jacku przecież nie jesteś sam
Nie bujaj w obłokach jak baran
Lecz w stadzie bądź wśród nas.

Na nic moje skargi na nic moje uwagi
Oj Jacku przecież nas wszystkich znasz
Mimo to przekonaliście mnie,
Że najlepiej jest wśród was
Oj Jacku jaki ty rozum masz,
Że zostajesz wśród nas

Ref;
Tak Tak Tak Oj Jacku przecież nie jesteś sam
Nie bujaj w obłokach jak baran
Lecz w stadzie bądź wśród nas.

Kraków 2007.I. 9
Autor Jacek Marek Krawczyk

Friday 6 July 2018

Nie ma innego wsparcia

Nie ma innego wsparcia

Gdzie myśli moje kieruję
Ku polom pastwiskom.
Unoszą się nad ziemią
I płyną jak wiatr po świecie.

Nabierają tempa to zwalniają
To wyłaniają się to znikają,
Lecz zawsze jest we mnie
Nadzieja, że Ciebie zobaczę.

Z Tobą pójdę pobiegnę
Choć podnoszę się to upadam,
Lecz zawsze myślę, że z Tobą
Idę do przodu jak miłość.

Bo przecież miłość to życie
Z nią bratam się na zawsze
Tak jak człowiek z Bogiem
Który wierzy, że przetrwa.

Czasami pytam się dlaczego
Dążę myślę o miłości
Nie mam innego wsparcia,
Które by tak podtrzymywało
Zycie moje jak miłość i Ty Boże.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.07

Wednesday 4 July 2018

Wyrwać się z betonu z oknami

Miasto i Ja w mieście
W bloku jak w gwarze
Usypiam, zasypiam
Nie widząc to co najcenniejsze
Matki natury w jej majestacie
Taką jaką widzi się
Tam gdzie zwierzęta przebywają.

Chciałbym wyjechać popłynąć
Wyrwać się z betonu z oknami
I widzieć rzeczywistość
Jaką poznałem w dzieciństwie
Kiedy goniłem po łąkach lasach
Czując się wolny jak zwierze,
Które wie gdzie jego miejsce.

Co mnie tak ciągnie
Do tych pól i łąk zielonych
Jak dorosłego do lat minionych
Kiedy było się dzieckiem
I pieniądze zamienione były w marzenia,
Którymi można było się nasycić
Jak chlebem z masłem danym od Matki.



Lecz gdy już jestem tu właśnie tu
W tym miejscu gdzie niedźwiedź jest
I choć to jego królestwo
Ja wiem, że potrzebuję tego co on
Spojenia mego z naturą
By móc powiedzieć
Ja goły, tak jak niedźwiedź.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.04

A W GÓRACH JUŻ JESIEŃ -JADWIGA STRZELECKA



Tuesday 3 July 2018

W demokracji cytat...

Obdziela i obdziera nas czas. Jan Sztaudynger

W demokracji cytat ten nie robi na mnie żadnego wrażenia,
ale gdy jestem bez pieniędzy wtedy rozumiem go dosłownie.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.07.03

Sunday 1 July 2018

Riposta do wiersza "Daremne żale" Asnyk Adam

Asnyk Adam
Daremne żale

Daremne żale – próżny trud,

Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud

Nie wróci do istnienia.

Świat wam nie odda, idąc wstecz,

Znikomych mar szeregu-
Nie zdoła ogień ani miecz

Powstrzymać myśli biegu.

Trzeba z żywymi naprzód iść,

Po życie sięgać nowe...
A nie w uwiędłych laurów liść

Z uporem stroić głowę.

Wy nie cofniecie życia fal!

Nic skargi nie pomogą-
Bezsilne gniewy, próżny żal!

Świat pójdzie swoją drogą.




Krawczyk Jacek Marek
Nadzieja miłością się zwie

Po co łzy wylewać
Przeklinać i wić się z bólu
Kiedy od świata piękniejsza
Jest miłość, która da nadzieję.

Bo przecież po to żyjesz
Wiedząc, że na ten świat przybyłeś
Nie myśląc ile przeżyjesz,
Lecz poznać miłość.

Żyjesz w ciągłym biegu
Póki sił starczy,
Lecz kiedy przystaniesz
Wtedy poznasz, że to jest miłość.

Miłość nie jedno ma imię
Odnajdzie Ciebie w życiu
Zrozumiesz gdy przystaniesz
Na przystanku PKS.

I chociaż kursów jest wiele
O różnej godzinie
Ty sam wybierasz trasę
Ty sam szukasz, wracasz
Tam gdzie widzisz miłość.

A gdy już wsiądziesz
W ostatnią godzinę
I zapłacisz za bilet
Wtedy powiesz mam prawo
Dojechać tam gdzie rodzi się miłość.

Kraków 2018.07.01
Riposta