Total Pageviews

Tuesday 29 December 2015

Jak kocha cię Bóg...

Nie przynoś
Białych róż
Gdy nie ma ich
w ogrodzie w podzięce.

Nie kradnij
Czerwonych róż
Ofiarowując w podzięce.

Tylko popatrz na siebie
Bacząc na lustro
Czy nie jest krzywe,

A kiedy będziesz sobą
Wtedy zrozumiesz
Jak kocha cię Bóg.

Tak ciało i Dusza 
Chce znaleźć Boga 
Jak natura,
Która chce przetrwać
Taką jaka jest.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.XII. 29

Sunday 27 December 2015

Wspomnienia

Wspomnienia wracają.
Wspominać warto
I te dobre
I te złe.

Usiadłem na ławce
Pod dębem
Liście zakryły mnie przed słońcem
Cień zniknął
Zostałem sam
Wspominając to co zakodowała
Pamięć ma.

Obraz za mgłą
Obraz nie wyraźny
Lecz uczucie takie jakby
Widać było
To co zostało namalowane.

A namalowana jest
Postać niezwykła
Na tle niebieskiego nieba,
Która szybuje między chmurami
Rozpościerając skrzydła.

Dech zapiera gdy widzisz
W obrazie
Te barwy, które są żywe
Które przypomną symbol
Zwycięstwa
Które przypomną
Jak pięknie być wierny
Temu co zwie się wspomnienia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015 .XII. 28

Sunday 20 December 2015

Złota myśl Klipkarda

Gdy klakier klaskał
publiczność biła brawa.
Gdy klakier płakał
publiczność milczała.
A gdy kot zamiauczał
publiczność gwizdała.
A morał z tego płynie taki,
że im więcej klakierów
tym durniejsze przedstawienie.


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.12.20

Friday 18 December 2015

Radość trwa krótko

Radość trwa krótko
Gdy Matka morze
Łez wylała.
Radość trwa krótko
Gdy ktoś ci dał szczęście
Bez twego udziału
Radość trwa krótko
Gdy szczęście nazwałeś
Twoim przeznaczeniem.
Radość trwa krótko
Gdy wokół masz ludzi,
Którzy wiedzą
To co ukrywasz w swoim sercu.
Radość trwa krótko
Gdy płonie las a ty uciekłeś
By nie ugasić płomieni.
Radość trwa krótko
Gdy zmrok nadchodzi
Szukasz przyjaciół by poświadczyli,
Lecz wybacz nim słońce zaświeci
Nikt już nie ugasi twego żaru
Jaki panuje gdy zostawia się za sobą
Tych co wierni byli nie tobie
A zasadą jakie panują
Gdy człowiek jest człowiekiem
Nawet wtedy gdy jest w Piekle.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.XII.19

Refleksja z zachowania młodzieży

Zaciągam się papierosem
Dym wypuszczam z ust
I myślę
Jaki jestem a jaki byłem
Coś się zmieniło
Niby seks uprawiają wszyscy
Tylko oprawa się zmieniła
Tym się różnimy
Od naszych dzieci
Oni to zrozumieją gdy przeżyją
Gdy przeżyją pół wieku
Jak Ja.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.12.18

Tuesday 15 December 2015

Paullina Simons - Poleca

Tully jest bohaterką tej książki
i o niej jest ta powieść.
Dlaczego ją polecam?
Ponieważ jest to bohaterka,
której nie da się naśladować
w realnym świecie.
I oto chodzi, aby czytający
zrozumiał, że są bohaterowie
z których nie da się czerpać
wzorców.

Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.12.15

Monday 14 December 2015

Zyczenia Swiąteczne

Autor Jacek Marek Krawczyk  -  Kraków 2015. XII .14












Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożonarodzeniowych
oraz szczęśliwego nowego roku 2016
                                               życzy Jacek Marek Krawczyk

Thursday 10 December 2015

To proste

Uśmiechnij się
Nie ważne ile łez wylałeś
To proste
Ze uśmiech na twojej twarzy
Wita nowy dzień
Ze słowami zapominałem
Nie pamiętam
Choć już wydałeś wyrok
Z poczuciem
Nienawiści do siebie i innych
Wołając
Jak mogliście mi to zrobić
I wtedy zrozumiałem
Przebaczyć to znaczy
Zrozumieć miłosierdzie
Jakie dał nam Bóg
W 10 przykazaniach
Odkrywając na nowo
Jak trzeba żyć
Ze świadomością
Ze tak nie można
Ponieważ odczujemy
Poczucie winy
I na tym polega Boże miłosierdzie
Uzmysłowienie sobie
Jak nie należało a jak powinno się żyć.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.12.10

Wednesday 9 December 2015

Ścieżyna moja

 Ścieżyna moja wyrosła przed oczami
Taka wąska a jednak doskonała
Wije się między dorosłymi drzewami
Pytam się dokąd prowadzi,
Aby zawrócić w porę.




Szukam znaków i drogowskazów
Które powinny być lecz ich nie ma
Rozglądam się wokół same drzewa
Lecz ona dalej biegnie do celu

Niepokój narasta we mnie
Idę i coraz trudniej iść nią
Zaczyna zarastać i las ją maskuje
Czyżby tędy jeszcze nie szedł człowiek?

Zagubiłem się i już nie wiem
Co robić pytam się siebie
Las szumi ptaki śpiewają
Lis przebiegnie a ja w strachu

Tylko nie panikować mówię sobie
Choć już jestem cały poszarpany
I już mam rany na sercu
Tak pragnę z powrotem iść ścieżyną

Osłabiony wycieńczony i brudny
Nagle zobaczyłem królika,
Który biegnie przez zarośla
I wtedy zrozumiałem,
Ze trzeba biec za nim

I nagle słońce mnie oślepiło
I zobaczyłem ścieżynę mi drogą,
Która wyrosła prze de mną
Prowadząca do domu
W którym zrozumiałem, że jestem
Tym, który osiągnął cel
Odbudowując utracony wizerunek.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.01.14



Monday 30 November 2015

Słońce stanęło w miejscu

Mija dzień za dniem
W wiosennej porze
Chcę się otrząsnąć z zimy
Jaka mi dokuczała
Gdy byłem młodszy.

Lód zamroził serce moje
śnieg przysypał kwiaty
Wiatr rozwiał moją miłość
A ja zamknąłem się w sobie
Jak niedźwiedź w gawrze.

Dlaczego nie pytaj
To przyszło tak nagle
Mówiłaś mi, że mnie kochasz
Odszedłem od ciebie
Nie rozumiejąc sens słów
Ja wiem, że to boli
Lecz wybacz pobiegłem za inną.

Rzuciłem się pędem
Tak jak koń szalony
Nie mając na siodle dżokeja, 
Który by go ujeżdżał.
Będąc w niego wtopiony.

Słońce stanęło w miejscu
żar nie miłosierny
Zrozumiałem, że cię kocham
To co dała mi miłość
Gdy poznałem i zrozumiałem
Jak kochasz swe macierzyństwo.

Kiedy żegnałem wiosnę
Tą ciepłą i radosną
Ty jak zwykle parzyłaś kawę
A ja grałem i śpiewałem
W rytm świergoczących słowików.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.30

Sunday 29 November 2015

Lecz kołuj na dem mną

Nie pytaj mnie och Boże
Nie stań na mej drodze
Pozwól mi iść przed siebie
Lecz kołuj na de mną jak ptak
Który wie gdzie gniazdo jest.

A kiedy mi przyjdzie
Spocząć na kamieniu
Usiądź koło mnie
I będziemy się dzielić
Czym ty i ja jesteśmy dla siebie.

Oddam ci najcenniejszą rzecz
Jaką pielęgnuję dla ciebie
Czystość mego serca
Które wie, że wolne jest
Gdy kochasz mnie
Jak siebie.

Kres wędrówki nadszedł czas
Już umysł nie zmąci
Serca mego
Tak życie nauczyło mnie,
By wiedzieć,
że czuwasz na dem mną.

Me oczy uśpią czujność mą
W sen zatopię się
I śnić będę o miłości
Jaką obdarzyłeś mnie.

A kiedy się obudzę
Zrozumiem życia sens
Tak trzeba z Bogiem żyć
By móc powiedzieć, że jestem.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.29

Saturday 28 November 2015

Rozwój asertywności w zachowaniu swojego ja.












Czym skorupka nasiąknie za młodu tym z biegiem lat
zmieniać będzie swój pojazd, aby dojechać do pracy.

Autor zdjęcia i tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.28

Monday 23 November 2015

Godzina za godziną mija

Czasami gdy się nudzę
Wtedy sudoku rozwiązuję
Lecz pewnego razu
Godzina za godziną mija
A ja dalej tkwię w tym samym miejscu
Spojrzałem w okno
Świtało już na polu
Noc zerwana a ja dalej
Tkwię w tym samym miejscu
Uparłem się i chcę rozwiązać sudoku


 Godzina 12 w południe,
a komputer dalej mówi
Nie rozwiązałeś sudoku!
Myślę co się dzieje
Czyżbym otępiały był
Jednak stwierdziłem, że ja myślę
I sprawdziłem na jakim poziomie jestem
Teraz zrozumiałem,
że komputer ze mnie zakpił
Przestawił na hard,
a ja jak głupi ambitny byłem
i chciałem go rozwiązać.








Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.22

Saturday 21 November 2015

Co My osiągnęli ?

Szukając między książkami
Zdjęcia na którym Ty jesteś
Chciałem sobie przypomnieć
Jak wyglądałaś gdy byłaś młoda
I nie mogę zrozumieć,
Ze pamiętam gdzie fotografia,
A nie wiem jak wyglądałaś
Wtedy jak miałaś 19 lat.

Byliśmy bardzo młodzi
Chcieliśmy wznieś się do gwiazd
Tak nas wychowali
Aby poświęcić swój czas
Ku doskonaleniu swojego ja.

Co My osiągnęli ?
Kiedy minęło kilkanaście lat
Dom, samochód i dziecko,
A teraz myślimy
Jak nie stracić to wszystko
Uwiązani w materialistycznym świecie
Jaki napędza nas i czas,
Który odczujemy gdy będziemy
Tak jak nasi rodzice
Ubezwłasnowolnieni w ludzką niedoskonałość.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.20

Friday 20 November 2015

Odkryłem zakątek nieznany

W blokowisku mieszkam
I widzę z okna drugi blok
Chciałoby się uciec
Do miejsc nieznanych
Tam gdzie nie ma bloków.

Z samego rana wyszedłem
Na spacer z pieskiem
Jak zwykle szedłem
Wzdłuż bloków
Na moim osiedlu.







Jaki byłem zdziwiony
Kiedy nagle zobaczyłem kaczkę
Przy rzece która biegnie
Przez moje osiedle
Nawet się nie zastanawiałem
I pstryk zrobiłem jej zdjęcie.

Przyszedłem do domu
I chcąc nie chcąc
Postanowiłem zobaczyć
Czy kaczka wyszła w obiektywie
Jakie było moje zdziwienie
Kiedy nagle odkryłem
Zakątek nie znany,
Który wydawał się mi
Jak kadr z filmu „Ptaki”.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.20

Wednesday 18 November 2015

Wielkie to szczęście

Wisława Szymborska, Wielkie to szczęście

Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje.

fragment wiersza

Monday 16 November 2015

Prezent od córki

Obudziłem się z rana
Trochę nie wyspany
Nie powiem przed snem
Liczyłem barany
Więc z rana wypiłem
Czarną kawę z mlekiem
I zjadłem dwie kromki
Nie powiem z czym,
Ale dbam o linię
Kiedy zastanawiałem się co robić
Zadzwonił telefon
Oczywiście w nim głos córki
Przesyłam ci prezent
Jaki nie powiem
Jest to niespodzianka
Umilkła i usłyszałem sygnał
Oczywiście domyśliłem się
Bateria się wyczerpała,
Lecz nie w mojej a w jej komórce
Minęło pół dnia i się doczekałem
Prezentu lecz nie zapakowanego
Tylko wsadzonego do reklamówki
Nieźle myślę sobie
Nowy styl wśród młodzieży
Reklamówkę zamienili na reklamę
Uszczęśliwiony rozpakowałem
A w nim liścik od córki
W którym pisała tak;

Drogi Tato
Ja wiem, że przeżyłeś pół wieku,
Ze im jesteś starszy
Tym bardziej jesteś dziecinny
Jak moje dzieci,
Które nie Ty, ale ja wychowuję
Ponieważ twierdzisz,
Ze susza w portfelu
Dlatego przesyłam ci kawę w beczce,
Lecz nie myśl, że to beczka śmiechu,
Ale skarbonka dla ciebie
Abyś mógł nauczyć się oszczędzać...















Ja ze swej strony mogę dodać,
Ze obliczyłem, że w beczce
Zmieści się około 10-tyś bilonu.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.16

Thursday 12 November 2015

Podziękowanie od przyjaciela za przyjaźń



Czasami jest ktoś kto potrafi
Ukoić serce i spokojnie powiedzieć,
Bez emocji
To co matka, ojciec nie potrafi
Wytłumaczyć prostym słowem
Już nie sens życia,
Lecz rady udzielić
Co trzeba zrobić
Żeby się nie pogubić
W swoich wybuchowych myślach.
Tak od serca bez uprzedzeń
Jednak z poczuciem obowiązku
Aby przetrwać grad słów.
Nieraz naciśnie na pedał
Nie patrząc czy mam zapięte pasy
To nic, że jestem posiniaczony
Gdy hamuje wyciszając moje emocje.
Znamy się od dziecka,
Lecz wtedy były inne zasady
Prawo pięści i dzieciństw-ego cwaniactwa
Przyszło lato zmiana szkoły
I już się nie myślało
O tym z kim się zadawało
Byli inni tacy sami
Też byli młodzi.
Pewnego razu spotkałem go na ulicy
To on mnie zaczepił
I stanąłem jak wryty
Takie biło od niego dostojeństwo.
Od razu przyszło mi namyśl
Co ja zrobiłem i kim jestem
To nie możliwe
I wtedy zrozumiałem,
Ze życie potrafi wyżłobić koryto
Do którego garną się ludzie
Aby napić się wody źródlanej
Dającej przetrwać suszę.
Nie było czasu na rozmowę
Zresztą hałas gwar ludzi
Sprawił, że dałem mu mój telefon
A on odwzajemnił mi się tym samym.
Jeszcze na odchodnym krzyczałem
Zadzwoń nie ważne o której porze.
I wsiadłem do samochodu i odjechałem.
Mijały dni mijały lata
Miałem rodzinę, przymnie byli najbliżsi
Jednak coś mnie trapiło
Coś nie dawało mi spokoju
Wreszcie zrozumiałem,
Ze przecież nie potrafię
Swoje dzieci wychować.
To boli
Jednak zdawałem sobie z tego sprawę
Czasy się zmieniły
Już mieliśmy demokracje
I wtedy zacząłem myśleć
Gdzie szukać pomocy
Otworzyłem stary zeszyt z adresami
I zrozumiałem, że wszyscy byli poza mną
Tylko On był wolny jak zawsze
Zadzwoniłem serce biło mi jak młot
Odbierze czy nie odbierze
Zadałem sobie to pytanie?
Odebrał i był taki jakiego go pamiętałem
Nic się nie zmienił
po prostu był sobą.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.12

Tuesday 10 November 2015

Powrót do lat dziecinnych

Przyjechałem tam gdzie byłem,
Kiedy byłem małym chłopcem,
By zobaczyć ile się zmieniło
Od czasu gdy wyjechałem
W inne miejsce.




Szedłem ulicą główną
Do domu z lat dziecinnych
Po drodze mijałem znane miejsca,
Które były takie jak je zapamiętałem.

Tyle lat minęło, prawie półwieku
Kamienice poczerniały od smog a
Ludzie byli inni
Nie było już tych, których żegnałem.

Dzielnica mi znana
Każdy zakamarek i podwórko
Na których bawiłem się
Z moimi rówieśnikami.

Czułem się tu tak swobodnie
Jak ryba w wodzie,
Lecz to już nie była
Moja dzielnica
Dzielnica ludzi ubogich.

Czy warto było powrócić
Zadałem sobie to pytanie?
Warto było!
Już wiem,
Ze może minąć pół wieku
I nie zmieni się krajobraz.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.10

Sunday 8 November 2015

Ucieczka w sen

Kokosisz się jak kokoszka
Śpij spokojnie i nie myśl
Zrozum, sen jest potrzebny
Jak woda słona w morzu.

Zanurkowałem głęboko
Szukając miejsca cichego
By odizolować się
Od ludzi od dnia codziennego.



Morze wyrzuciło mnie na brzeg
Tam miejsce twoje szumiało morze
Omdlały od wysiłku byłem mokry
Bez czucia będąc samotny.

Leżałem i czekałem bez ruchu
Chciałem nabrać oddechu,
By móc oddychać pełną piersią
Wy kraju gdzie wyrzuciło mnie morze.

Sen mnie zmógł mimo że byłem mokry
Tak chciałem się podnieś
Jednak nie miałem siły
I czekałem na pomocną rękę.

A kiedy usłyszałem głos
Podnosząc powieki
Ujrzałem niewiastę
Taką jaką pragnąłem.

Początek życia i kres wędrówki
Tu spocznę i będę wierny
Temu co zwie się wiara
Dająca nadzieję na życie lepsze.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.08

Saturday 7 November 2015

Spokojny już jestem

Oddech wyrównałem
Spokojny już jestem
Nabrałem powietrza
Teraz wiem, że jestem.

Rozglądam się wokół
I nie mogę uwierzyć
Wokół pełno ludzi
A ja sam jestem.

Zapytać się o drogę
Przechodnia z ulicy
Niech powie mi
Gdzie jestem.

Otwarłem szeroko oczy
Spojrzałem i nie mogłem uwierzyć
Jestem tam gdzie nie byłem
Czyli w innym mieście.

Radość ogromna, że myślę
Miałem zanik pamięci
Sam już nie wiem
Jak dotarłem tu gdzie jestem.

Teraz ja już wiem,
Ze choroba mnie dopadła
Choć myślałem że jestem zdrowy
To jednak czas mi już zakotwiczyć
Przy boku mej rodziny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.08

List













Lis wysłał do lisa list
Dużo w nim napisał,
Lis list odczytał
I napisał list do lisa.

Drogi Lisie
Odpowiedź moja krótka
Lis lisa nie przechytrzy
Ponieważ lis nie powinien pisać listu do lisa
Dlatego, że lis taki sam jak drugi lis.
Tak go stworzyła natura,
Aby lis się trzymał lisa.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.07

Friday 6 November 2015

Ucieczka

Postanowiłem, uciekam
Uciekam przed sobą
Dokąd sam nie wiem,
Lecz wiem,
Ze tu nie moje miejsce.

Chwytam się Biblii
Jak dziecko matki
Szukam rozwiązania,
Lecz nic nie dociera do mnie.

Wszystko wydaje mi się
Za trudne i nie dla mnie
Brak we mnie siły i wiary
Która powinna być we mnie.

Padłem na kolana i modlę się
Tak chciałbym być bohaterem,
Lecz to ich było życie
Tak pragnęli od dziecka.

Już chciałem upaść na ziemie
Gdy nagle poczułem siłę
Lecz nie do poprawy,
A do tego jaki jestem.

Tak w życiu bywa,
Ze kiedy upadłeś
Chcesz wyrwać się
Lecz brak siły
Ponieważ oddałeś się cały
Z duszą i sercem
Temu co jest ci bliskie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.07

Tuesday 3 November 2015

Zwróć się do Mnie

Zwróć się do mnie
Nie pytaj mnie,
Czy chcę czy nie chcę
Przecież wiesz, że Bogiem jestem.

Czasami się zdarza,
Ze nie rozumiem twojego pytania
Choć jestem miłosierny
Musisz zrozumieć swą wiarę we mnie,
Ze bez twojego zaangażowania
Pomoc staje się bezużyteczna.

To nic chciałeś być wolny
To nic, że szukasz pomocy we mnie
Przecież każdy wie,
Ze imię Jezus daje moc
Kto wierzy we mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.03

Sunday 1 November 2015

Jak u pana Boga za piecem

Popatrz Heniek
Zestrzelili samolot
Popatrz Heniek
Krew się leje,
A my oglądamy TV
I mamy
Jak u pana Boga za piecem.

Hanka uwierz w siebie
Przestań rozmyślać
Jak świat ratować
Lepiej ugotuj obiad
Dzieci nakarm

Przecież wiesz,
Ze okno na świat
To nie TV,
Ale nasi sąsiedzi
Przyjaciele i rodzina.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.11.01

Saturday 31 October 2015

I odkryć swoje ciało

Podaj mi kawę-kochanie
Ze śmietanką jak zawsze
I z odrobiną cukru
Żebym wiedział, że od serca
Żebym wiedział, że bez uprzedzeń.

Czujesz ten zapach
Jaki roznosi się
W naszym mieszkaniu
Tyle by można o nim powiedzie
Tyle tajemnic ukrywa w sobie.

Wypijam nie śpiesząc się wcale
A później zapalam papierosa
I myślę o kim-no zgadnij!?
O Kupidynie, który wystrzelił strzałę
W prost w nasze serca,
By odczuć głód miłości
Bez tego co zwie się miłość
Która cierpi w nas
Gdy kogoś zabraknie
Tego bliskiego
Z którym możemy porozmawiać
I odkryć swoje ciało
By móc powiedzieć
Jesteśmy wolni
Nie wstydzimy się miłości
Która rozkwita w nas.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.31

Thursday 29 October 2015

Zauroczeni miłością

Kochanie!, świt budzi nas do życia
Poranek nastał, słońce w wschodzie
Niczym nasza miłość wspólnych dni
Bez nocy i namiętnych pocałunków.

Teraz razem wypełnimy dzień pracą
Otuleni światłem wspólnej miłości
Wypełnieni energią pulsujących serc
By podołać trudom wspólnego trudu
Jak dwa gołąbki zbierające chrust.

Miłość nie przeminie gdy wypełniamy
Nasz obowiązek wobec siebie i innych
Tak musi być, nie zatracając to co najcenniejsze
Czystość naszych serc i myśli
Przemijających rozumnych bezgrzesznych dni.

Jedno ciało jedna krew symbol naszego związku
Jedna myśl podczas wypełniania zadania
Jednak Ty i Ja będziemy sobą
Wtedy i tylko wtedy kiedy karmimy się miłością
Tą czystą wymarzoną
Zachowując tajemnice intymności naszego związku.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2006.VIII.23
poprawiony
Kraków 2015.10.29


Wednesday 28 October 2015

Chęć czytania wierszy

Chęć czytania wierszy jest w nas i mamy to we krwi póki piszemy swoje,
 lecz ja pisałem, a wcale nie interesowały mnie cudze wiersze. 
Oczywiście kilka wierszy znam ,
ale dlaczego ja się zaraziłem tym i piszę wiersze, ano dlatego, 
że jest to najkrótszy skrót przekazywania myśli swoich. 
 Im POETA uboższy tym szybciej się wypala
 i zazwyczaj gdy już wkracza w dorosłe życie przestaje pisać, 
lecz ja już mam 53 lata i jakość się nie wypaliłem.
Autor tekstu Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.29

Prezent od dziadka

Rower dziecięcy kupił mi dziadek
Taki nie duży, piękny
Sam raz na prezent
Z okazji moich urodzin.

Ja jak każde dziecko
Ucieszyłam się bardzo
I uprosiłam dziadka,
Aby dopiąć trzecie kółko.

Teraz ja dumna jak kolarz
Jadę na swoim rowerku
Wokół jest pełno dzieci
I każdy mówi jaki piękny.

Dziadek prosi, błaga
Nie rób wstydu sobie
Odepnij trzecie kółko
I jedź jak dziadek.

Ja w śmiech
Dziadek zwariował
On myśli, że ja dorosła
Chce zrobić zemnie bohatera.

Ja powiem wprost
Dziadka kocham
Jak przystało na wnuczkę,
Lecz ja nie jestem jeszcze dorosła
Jak mi wmawia dziadek,
Który myśli,
Ze wszystkie rozumy pozjadał.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.29

Friday 23 October 2015

Pamiętam

Pamiętam i jestem
Tu przy Tobie
Pamiętam twój uśmiech
I ten ciepły głos
Pamiętam rady twoje
I ten ból
Jaki zadałam tobie
Pamiętam radość w sercu
Kiedy powiedziałaś
I ty zaczynasz myśleć
O innych,
Którzy darzą cię uczuciem
Pamiętam nasze rozstanie
I smutek mój
Teraz mi ciężko bez Ciebie
Teraz palę znicze
W podzięce za to
Ile serca włożyłaś
By mnie wychować.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.23

Wednesday 21 October 2015

Nie bacząc na nic

Wśród drzew i krzewów
Biegnie ścieżyna,
A ona prowadzi
Ku wymarzonemu światu.

Poszedłem za nią
Nie bacząc na nic
Czy doprowadzi mnie do Raju
Czy zniweczy mój los.

Wtem ona urwała się
I nim się spostrzegłem
Za mną zniknęła jak cień,
Lecz przede mną została Ona.

Pytam się siebie
Czy warto było
Włożyć trud
By iść ścieżyną.

Teraz ja wierny jej
Ona związała serce me
I daje moc by żyć
W związku Ja i Ona.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2010.10.21

Tuesday 20 October 2015

Twierdzenie Klipkarda

Świadomość 
bez mowy, oczów i słuchu 
jest upośledzona.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.20

Nie zagra nam muzyka

Wyrzuć to z siebie
Daj upust swoim nerwom
I zamilcz!
Dopuść mnie do głosu
Tak będzie lepiej
Dla nas obu.

A kiedy cisza nastanie
Ty będziesz milczał
Ja też zamilknę
I posłuchamy naszych serc,
Które wyrażą naszą miłość.

Nierówny wyczuwam takt
Jakby mocniej serce biło,
Lecz nie moje
A twoje
Czyżby się coś wydarzyło.

Ja wiem, poniosło Cię
Ja wiem
Nie równo biją nasze serca,
Lecz wybacz-odchodzę
Nie zagra nam muzyka.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.20

Friday 16 October 2015

Freeman Dance

Rozwiała się sukienka moja
Wirując między chłopcami
Tak pragnę zatańczyć zwami,
By móc wyrazić, że kocham.

Rytm serca wyznacza ruchy
A ciało wiruje do melodii
Tak tańczy zespół dzieciaków
Ubranych w strój dorosłych

I chociaż nie jedna matka
Z radości otrze łzy
To przecież nasze dzieciaki
Stworzyły wspólny balet.

Nie jeden, a cały zespół
Porusza się zgrabnie
I uwierz mi proszę
Oni tańczą jak jeden tancerz.

A kiedy kurtyna opada
To widz klaszcze na bis
I chciałoby się jeszcze oglądać
Dzieciaki z Freeman Dance w Coventry.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.16

Wednesday 14 October 2015

Mam talent

Kto pyta nie błądzi
Kto naśladuje ten rozumie,
Ze już nie jest sobą.

Jednostka w liczbie mnogiej
Czasami się zdarza,
Ze to co napisał
Napisało wielu po nim.

A On za głowę się łapie
Przecież wszystko pisałem
Do szuflady!
Więc kto wykradł cząstkę moją
Pewno sam diabeł
Który zakpił z mojego talentu.

Kraków 2015.10.15
Autor Jacek Marek Krawczyk

Sunday 11 October 2015

Miłość rodzi się w bólu

O nic nie pytaj kochanie
Przecież wiesz
Miłość rodzi się w bólu,
Kiedy razem przeszliśmy piekło.

Chciałbym przemilczeć przeszłość
Zapomnieć o wszystkim
Teraz wiem, że kocham Cię
Więc przyjmij ten pierścionek.

Wspierałaś mnie wtedy gdy chorowałem
Byłaś przy mnie, choć ludzie gadali
Nie trudź się dziewczyno
On nie jest dla ciebie.

Teraz ja wiem, wtedy nie wiedziałem,
Ze kochałaś mnie, taki jaki byłem
Teraz ja wiem, że kocham Ciebie
Ślubując ci wierność, aż po kres życia mego.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.11

Wednesday 7 October 2015

Sztuka gry

Scena wielkie przedstawienie
Zaczęło się czas wychodzić,
Lecz żeby poczuć się gwiazdą
Ty musisz perfekt znać tekst.

To za mało dla gwiazdy
Trzeba aby podświadomość
Grała za ciebie, a ty kontrujesz
I wtedy czujesz się na scenie
Jak ryba w wodzie.

Jesteś na scenie sam
Wokół ciebie aktorzy,
Ty musisz z nimi grać
Wyuczonej roli.

Trudna to sztuka gdy grasz
Mówisz i szukasz w myślach
Jak to zagrać i powiedzieć tekst
Chciałoby się popisać,
Lecz musisz zagrać
Tak jak się nauczyłeś roli.

Nie szukaj poklasków wśród fanów
Zachowaj zimną krew
I patrz przed siebie jak koń,
Który ciągnie wóz pod górę

A ty przecież wiesz
Ze nie dobija się konia
Który ciągnie wóz pod górę
Dlatego aby nie przygniótł cię ciężar jego.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.07

Tuesday 6 October 2015

Czy warto poświęcać się dla Polski?

A kiedy staną u drzwi
I kolbą drzwi rozwalą
A ciebie postawią przed sądem
Za to, że jesteś polakiem
Wtedy warto,
Ale gdy harujesz od 1-go do pierwszego
I nie stać cię na chleb
I szukasz pomocy
A Oni ci dają pomyje
Wtedy nie warto.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.06

Sunday 4 October 2015

Nie wina lecz rozumna

Bezwietrzna, cicha i spokojna
Pogodna, wesoła i miła
Choć czasami dziecięca
To mimo wszystko dojrzała.

Czasami wyraża to co czuje
Czasami zamyka się w sobie,
Lecz kiedy przyjdzie pora
Potencjał ma w sobie.

Jej uśmiech jest jak
Ciepła wiosna
A jej pogoda ducha
Jest jak deszczyk majowy.

I w nim wzrasta do słońca
Coraz wyżej i wyżej
Tak pragnie rozwinąć pączki
By kwiat cieszył nasze oczy.

Nie wina lecz rozumna
Jej powiew myśli
Łagodzi serca bratnie
Kocha bez nienawiści.

Tak widzę wnuczkę swoją
Która jest odbiciem miłości
Dziadka do wnuczki
Bez retuszu utopijnej miłości.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.10.05


Thursday 1 October 2015

Nerwy - Cyprian Norwid (1821-1883)

..........................................................
..........................................................
...........................................................
.........................................................

                                *

Musiał to być cud- cud to był,
Ze chwyciłem się belki spróchniałej...
(A gwóźdź w niej tkwił.
Jak w ramionach krzyża!...)- uszedłem cały!

                             *
...............................................................
...............................................................
.............................................................
...........................................................


Wednesday 30 September 2015

Matko ja wiem

Odchodzisz, zostawiasz mnie
Matko ja wiem-nie umieraj.
Krzyk wyłonił się z mojego gardła
Już umarła-zostałam sama.

Pustka w domu-cisza przeraża mnie
Gdzie spojrzę tam nie ma cię.
Tak chciałabym rozmawiać,
Lecz nie mogę-mówię sama do siebie.

Ból i rozpacz, pytam się sama
Co robić-jak żyć!?
Kiedy brakuje podpory,
Która utrzymałaby firmament.

Leżę skulona w kącie i czekam
Kiedy zawali się mój dom
Tak chciałabym uciec
Lecz nie mam z kim i gdzie.

Myśli kłębią się nieopisane
Wyrywają z kontekst mnie
Tak chciałabym myśleć pozytywnie
Lecz tylko cierpię po stracie.

Szukam pomocnej dłoni krzycząc
Ktoś podaje mi rękę i chwyta,
By wyrwać mnie z tej ciemnicy
Jaka panuje gdy nie ma mej Matki.

Uległam, podnoszę się i myślę
O tym jak zaufałam obcym ludziom
Mając nadzieję, że poprowadzą mnie
Przez labirynt życia i śmierci.

Nadzieja moja by przetrwać
Nadzieja moja by żyć
Tak pragnę szczęścia
Tak pragnę na nowo żyć.

Ja wiem, że tak chciałaś
Ja wiem, że tak mi radziłaś
Ja wiem, że tak mówiłaś
A kiedy mnie zabraknie w twym życiu
Wtedy pamiętaj nie sztuka umierać
Gdy rozpacz przygniecie cię,
Lecz zbierz siły by żyć z poczuciem
Jeszcze jednego doświadczenia
z jakim potrafisz żyć.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2015.09.30