Total Pageviews

Saturday 29 September 2018

Aktorstwo jest wpisane

Gra słów gra myśli gra gestów
Wszystko widzę w Tobie
Widzę że jesteś aktorem.

To nic myślę sobie
Aktorstwo jest wpisane
Każdy jest aktorem,
Lecz gdzie prawda ukryta
Jest w Tobie?

Ról wiele dla ciebie
W teatrze i na scenie
Więc proszę cię
Nie graj gdy jesteś
W rzeczywistym świecie.

Ja wiem wczuwasz się w rolę
Lecz wybacz ja nie mogę
Utracić swego wizażu
Bo stracę to co najcenniejsze
Przyjaciół i bliskich sobie.

Odchodzę przemyśl to proszę
I zadzwoń kiedy zrozumiesz
Ze miłość to nie aktorstwo
Tylko wiara i poświęcenie
I kochanie się wzajemne.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2018.09.29

Julianno nie szukaj mnie - piosenka

Julianno nie szukaj mnie
Wszak miłość odnajdzie mnie
Tam serce pozostało
Gdy pierwszy raz ujrzałem Cię.

W wieczorną noc przy blasku świec
Błyszczały oczy jak serce twe
W nim radość zawarta jest
Jak dzień kiedy spotkaliśmy się.

Julianno nie szukaj mnie
Wszak miłość odnajdzie mnie
Tam serce pozostało
Gdy pierwszy raz ujrzałem Cię.

Gdy rano słońce obudzi nas
Nie będzie straszyło nas
Tak każdy to wie,
Ze miłością nie zgorszymy się.

Julianno nie szukaj mnie
Wszak miłość odnajdzie mnie
Tam serce pozostało
Gdy pierwszy raz ujrzałem Cię.

Tak życie już inny wymiar ma
Nie lękam się słabości mych
I pójdę wspólną drogą
Przez życie jakie niesie dzień.

Julianno nie szukaj mnie
Wszak miłość odnajdzie mnie
Tam serce pozostało
Gdy pierwszy raz ujrzałem Cię.

Autor tekstu piosenki Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.29



Friday 28 September 2018

Szarpię się by trwać - piosenka

Ja wstęgą wiatr idę pod wiatr
Szarpię się by trwać
Zmagam się z nim
Tak pragnę żyć.

Nic nie da mi
Zatrzeć ten ślad
Chciałbym zostawić
Choć jeden kwiat.

Nie dane mi
Tak długo żyć
Lecz pragnę żyć
Ile mam sił.

Ta da da iść pod wiatr
Czołgać się nic nie dać
Brać z życia ile się da
Ta da da iść z wiatrem w dal.

A jeśli Ty dasz tyle sił
Bym mógł iść jak Ty
Wtedy zrozumiem jak pragnę Cię
Dam z siebie wszystko
By żyć.

Ta da da powrócę z nów
Chwycę się twoich słów
I będę z tym żyć
Żył jak Ty!

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.29


Edith Piaf. Nie,niczego nie żałuję.

Bo przecież sam wiem

Skłoniłem się nisko
I upadłem na kolana
Przed tym co było za mną
I będę prosił
Aby przede mną
Nie było to co za mną.

Łzy z oczów pociekły jak grad
Niemiłosiernie bombardując mój dom
Ten w sercu
O który walczyłem
Jak wygłodniały pies,
Którego nikt nie przygarnął
Taki już był mój los.

A kiedy już wstałem
I poczułem moc,
Ze można inaczej
Gdy uwierzyłem w przemianę
Odwrócić swój los.

Tak było i jest zakodowane
Ze nim ogarnę swój los
Sam poznam,
Ze będzie można inaczej
Żyć i myśleć
Wierząc w to co zakodował we mnie Bóg.

Bo przecież sam wiem
Ze szukam tego co jest we mnie
I pragnę znaleźć i żyć według słowa,
Które powie, że odnalazłem dobro
Tą cząstkę która jest we mnie
Dając moc przetrwać w ciemną noc.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.29


Tuesday 25 September 2018

My lecimy do gwiazd

Z kilku dróg wybrałem jedną
Przejdę życie jakie mam
Będąc dziecko

Chciałem iść z postępem
Żyć tym co świat przyniesie
Mając na u wadzę tą piosenkę

Oni lecą do gwiazd
Przez niebieski Ocean
Ale za jakiś czas
Będę razem z nimi śpiewał.

Przejdę życie jak Wy
Krok do tyłu dwa w przód
Dam wam to co wart jest świat
W moim pokoleniu.

Oni lecą teraz do gwiazd
Przez niebieski ocean
Ale kiedyś za jakiś czas
Będą moim dzieciom śpiewał.

Przyjdzie wiosna przyjdzie dzień
Kiedy wydobędziecie dźwięk
Równym głosem zaśpiewacie
W rytm melodii którą znacie.

My lecimy do gwiazd
Przez niebieski ocean
Ale kiedyś za jakiś czas
I Wy będziecie razem z nami śpiewać

Z wielu pieców jadło się chleb
Choć przybyło nam lat
Zawsze jeden bochenek smakuje
Taki jaki piecze świat.

My lecimy do gwiazd
Przez niebieski ocean
Ale kiedyś dolecimy
Tam gdzie was nie ma
Kiedy patrzy na was świat.


Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.26
Inspirowała mnie piosenka do napisania wiersza pt;

„To już było”

Kiedy patrzę w moją przeszłość

Kiedy patrzę w moją przeszłość
W tamte lata co przeżyłem
Czasem myślę o komunie,
Którą diabli wzięli.

Co wyliczę to wyliczę
Ale zawsze byłem sobą
Pamiętałem uciekałem
Aby nie zatracić sensu.

Czasem myślę co przegrałem
Kiedy życie było inne
Ale zawsze pamiętałem
Aby zostawić za sobą przeszłość.

Wyliczałem przeliczałem każdy grosz
Pamiętałem przeklinałem swój los
Teraz patrzę z tego z góry
Śmiechu warty jest mój trzos.

Teraz myślę o miłości
O spokojnej starości
I tej drogi którą przeszłem
By być mądry jak ten czas,
Który jest bezlitosny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.25
Wiersz napisany po usłyszeniu
piosenki „Kolorowe jarmarki”


Sunday 23 September 2018

Szkło rzucone za siebie

Szkło rzucone za siebie
Z wściekłości czy z miłości
Czas okaże choć jest niemiłosierny.

Goście poszli w tany śpiewając
Pan młody na środku tańczy
Panna młoda słyszy odbijany
A ja spuszczam nos na kwintę.

Tańczę z teściową jeden na jeden
Staram się jak mogę i już się wydaje
Gdy słyszę odbijany zerkając na żonę.

Muzykanci grają goście śpiewają
Wódeczki na stole przybywa
A ja nie mogę powrócić do żony
Ciągle słysząc odbijany.

Wtem wyrwała się kumoszka
Śpiewać postanowiła
I już miała wszystkich na języku
A goście się śmiali tak byli weseli.

Przeplatało się wesele z pobożnością
Wraz z śmiechem i pijaństwem
Tak chciałem uciec po północy,
Lecz trzeba mieć odwagę.

Teraz liczę i przeliczam
Co straciłem a co dostałem
Zona czyta i drze koperty
Jedne puste drugie z pieniędzmi.

Chciałem uciec z domu mego
Być szczęśliwy tylko z nią,
Lecz gdzie ucieknę
Gdy brak pieniędzy na dom.

Szkło rzucone za siebie
Z wściekłości czy z miłości
Czas okaże choć jest nie miłosierny.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.23


Tak chciało serce moje

Drzwi otworzyłem i zobaczyłem
Okno ogromne a w pokoju łoże
Szafa na dwie osoby i stolik
Z czterema krzesłami.

Ległem na łożu i nasłuchuję
Odgłosów żadnych - cisza
Byłem w hotelu na wakacjach
A co za oknem góry pokryte lasem.

Gdy tak zasłuchałem się w ciszy
Wtem usłyszałem głos kobiety,
Która pięknie śpiewała o miłości
A ja cichutko zacząłem razem z nią nucić;

Chodziłam za tobą po ścieżkach szlaków
Łatwo znalazłam twój ślad
Tak chciało serce moje
Gdy zobaczyłam twój uśmiech
Jaki porównać można było do gwiazd.

Zapadał zmrok słońce już kładło się spać
Ty wtedy rozpaliłeś ognisko
Prosząc mnie do kręgu jaki zaznaczył czas
Tak razem patrzyliśmy w ogień,
A ty dorzucałeś kłody, by cieplej było nam.

Wtem iskry poszły w górę ku niebu
A oczy zabłysły nam
Ogień płonął a ty razem z nim
Tańczyłeś taniec godowy
By przypodobać się mi.

&

I śmiech usłyszałem ja razem z nią
A żeby być nie gorszy zacząłem
Śpiewać według swojej melodii;

Kochana ma czas uwierzyć w pieśń
Dać z siebie miłość by pochłonęła mnie

Nie pytaj się mnie czy warto kochać
Przecież po to jesteśmy by złączyły się
Serca nasze jak taniec godowy,
Który zatańczę dla ciebie w tą jesienną noc.

Gdy serca złączą się nasze
I krew zacznie pulsować nam
Wtedy zrozumiesz, że warto było
Pokochać pieśniarza jakiego znasz

Kochana ma czas uwierzyć w pieśń
Dać z siebie miłość by pochłonęła mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2018.09.23

Monday 17 September 2018

Teraz wiję się z bólu

Wziąłem sobie to do serca
Boli bardzo boli
Gdy serce miłuje, a
Ustępuje jadowi węża.

Truciznę wstrzknął
Oplatał się wokół szyi
I dusi bez namysłu
Jak by pożerał ofiarę.

Podał ją kelner na tacy,
Lecz wpierw było menu
Ty wybrałaś potrawę
Nie bacząc na moją miłość.

Teraz wiję się z bólu
Choć mam przyjaciół wbrud
Nawet najbliści  chcą mie ocalić
Wyrwać od śmierci twojej zdrady.

Teraz pojmuję słowa Matki,
Że miłość nie rodzi się w luksusie,
Lecz tam gdzie śmiech i powaga
Na każdą porę dnia.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018. 09.17

Sunday 16 September 2018

Dogonić wiatr

Dogonić wiatr i z nim wiać
Okrążyć ziemie i poznać świat
A kiedy usiądę za telewizorem
To chciałbym by powróciły wspomnienia
Te które przeżyłem gdy poznawałem
Tą ziemię współczesną.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.17

Friday 14 September 2018

Jacek coś nie chętny do rozmowy

Zapukała Weronika w okienko
Otwórz Jacku bym ci rada
Dać buziaka i być wierna aż po grób.

Jacek coś nie chętny do rozmowy
Tym bardziej do miłości
Szepcze do okienka 
Chorym bardzo przez suchoty
Jakie miewam gdy głodnym.

Weronika rad nie rada
Obróciwszy się na palcach
Pobiegła do Janka.

Zapukała Weronika w okienko
Otwórz Janku bym ci rada
Dać buziaka i być wierna aż po grób.

On spojrzawszy z góry 
Rad nie rad myśli sobie
Zonę chciałbym mieć przy sobie
Taką jaką ma Jelonek.

Weronika jak to usłyszała
Tak od razu wbiegła do mieszkania
Janek nic nie powiedział
Tylko od tej pory
Już 40 latek razem mieszka.

A co Jacek na to
Nic cichutko siedzi sobie w mieszkaniu
I spogląda do sąsiada Janka
Myśląc uciekła mi kwoka z gniazda.


Ja poeta nic nie dodam
Tylko coś wam powiem
Jeśli masz szansę wyjść za mąż
To nie zwlekaj nim się sąsiad 
O tym dowie.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.15

Budka Suflera Martwe Morze

Thursday 13 September 2018

Uśmiech widzę u psa

Pytają mnie się ludziska
Co u Ciebie słychać
Ja grzecznie odpowiadam
Dzień dobry i szybko do domu
By Tajger nie był samotny.

Miesiąc za miesiącem płynie
Jak życie w wielkim mieści
Siedzę w domu i czekam
Kiedy mój staruszek wyjdzie.



Uśmiech widzę u psa
Śmieją mu się oczy
Podszedł pod drzwi wejściowe
I nic tylko chce na pole
Tak chce brać ze mnie przykład.

Radość we mnie wstąpiła
Tajger zatacza się jak pijany,
Lecz twardo chce być na polu
Ponieważ Pan tak robi.

Ludziska się śmieją
Ze dwóch emerytów
Wyszło na pole
A ja grzecznie pozdrawiam
Na chwałę moją i staruszka.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.13


Sunday 9 September 2018

Krzykiem wyrwijmy stal

Uchwycimy się stalowych krat
Krzykiem wyrwijmy stal
Niech nasze dni policzone
W tej męce nieludzkiej poniżonej
Zwycięstwo przyniesie nam.

Gdy Bóg dał nam siłę i nie tylko nam
Zwyciężyć w ten nie ludzki czas
Choć krew przelano i dziecka łzy
To do zwycięstwa wytrwamy w te dni.

Niech nasza siła połączy nas
Niech ludzki etos wyrwie nas
Z nazistowskich śmiertelnych ran.

A kiedy świt o poranku obudzi nas
I wyrwie cząstkę z nas
Tą którą każdy z nas ma
Daną od Boga dla Żyda
Wtedy kraty opuszczą się
I wyjdziemy na wolność
W ten zwycięski dzień.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.10
Piosenka do sztuki pt: „Świt o poranku”


Choć Bóg powrócił i sens

Moc twoim źródłem jest
Oddalasz i przybliżasz się
Tak życie biegnie jak sen
Choć Bóg powrócił i sens
By życie biegło niczym myśl,
Która daje nam żyć
Jak świt o poranku,
Które pięknieje a My wraz z nim.

Bóg z nami a My wraz z nim
Pójdziemy drogą, którą zna
Każdy Żyd przez świat dojrzały
Przesiąknięty tradycją naszych dni.

Świat będzie lepszy gdy My w nim
Myśl nową damy im
O słońcu, które wprawia w rytm
Tą pieśń śpiewaną razem z nim.

Wschodzi nowy dzień My razem z nim
Piękniejsze będą lata
Gdy świat zrozumie Nas
Takich w jakich wyznaczył nam czas.

Czas przemijania to łzy
Nad tymi, którzy radość dali nam,
Ze przecież mimo trudu
Trzeba żyć jak słońce
Gdy świeci nam w wspominane lata.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.10
Napisana piosenka do sztuki „Świt o poranku”


Dnia chwały i zwycięstwa


Gdzie szczyt ten zdobyty
Przez ich ambicję
Proporzec wbity
Jak miecz zwycięstwa



Dosięgli chmur i nieba
Tam gdzie króluje
Wieczna pamięć
O tych co nie przeżyli

Dnia chwały i zwycięstwa
O którą walczyli
Wspinając się z nadzieją że,
Jeszcze Polska nie zginęła...

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2019.09.09


A jeśli zabłądzę

Nie wiem czy powstrzymam
Te łzy, które płyną
Jak rzeka życia mego

Tak chciałbym powstrzymać
Czas, który Ty Jezus
Dałeś mi

Iść drogą którą Ty znasz
Dla chwały i dla tego
Którego Ty Jezus znasz.

A kiedy lampion zapalę
I ujrzę twą twarz
Wtedy światło zobaczę
Które Ty Jezus masz.

I nim przyjdzie noc
I ciemność nastanie
Wybłagam u ciebie
Ten dzień, który Ty dałeś Panie.

I pójdę w nieznane
Po drodze życia swego
Jak gołąb wracając
Do gniazda swego.

A jeśli zabłądzę
W gąszczu losu swego
To podaj mi rękę
I wyciągnij mnie z tego.

I chociaż pragnę
Powstrzymać mój płacz
To wiem, że rozjaśnisz
Mój los gdy będę z Tobą.
Po wieczny czas.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.09


Nic nas nie powstrzyma - piosenka

Złączymy się kolorami
Wszystkimi jakie znamy
Wymalujemy nasz świat
Taki w którym będziesz Ty i Ja

Tak miłość tłumaczy nam
Ze nie ma gwiazd
Gdy nie ma nas

Spojrzymy do góry
Tam gdzie tęcza świeci
Utopimy się w Niebie
I popłyniemy tam gdzie Ty jesteś

Nic nas nie powstrzyma
Zatopimy się w nasz świat
Nie damy sobie wyrwać
Tego co jest w nas

Tak miłość tłumaczy nam
Ze nic nie jest warty świat
Gdy nie ma nas.



Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2018.09.09

Thursday 6 September 2018

Gdy jestem u Ciebie

Gdy jestem u Ciebie
To widzę co myślę
Jaśniejszy już obraz mam

Tak chce i serce i Dusza
Przeniknąć twą głębie
Jaką Ty Jezus masz.

Tak chciałbym iść z Tobą
Jak pielgrzym w dzisiejszy czas
Po dróżkach twej drogi,
Którą Jezus pokazałeś nam.

Pójść z tobą o Jezus mój
To mój cel
Boś w sercu moim zostawiłeś
Tą iskrę nadziei,
Którą miłością się zwie.

A kiedy przyjdzie
Wędrówki kres
Tak pragnę mą miłość
Obdarzyć Jezus Cię
Bym mógł kochać tą miłością,
Którą obdarzyłeś mnie.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2018.09.06

Tuesday 4 September 2018

Odchodzę zostawiając za sobą

Po co, na co, dla kogo?
Dla siebie
By móc zobaczyć
To co inni stworzyli
Dla przyszłych pokoleń.

Myśli krążyły wokół
Tego co widziałem
Zazdrościłem,
Dlaczego nie ja
Nie jestem w tym muzeum.

Czasami się wydaje,
Ze mógłbym być
Lecz nie wystarczy
Byś kimś
Trzeba jeszcze być zaparty.

Zaparty w tym co się robi
Trzeba kochać to co się robi
I wiedzieć, że to co się robi
Jest warte mojego trudu
Już nie dla siebie a innych.

A później kiedy przystanę
Spojrzę za siebie
I zobaczywszy swoje dzieła,
Które piętrzą się
W materialnym istnieniu.

Wtedy mogę powiedzieć
Odchodzę zostawiając za sobą
Spuściznę swego życia,
Lecz nie w myślach,
A w materialnym spadku dla innych.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.05


Sunday 2 September 2018

Ławeczka

Śniło mi się
A ludziska się śmiali
Ze ustępuję tym którzy przetrwali
Ten czas okrutny.

Usiadłem na ławeczce
I tylko widziałem
Jak jeden za drugim
Przysiadają się na ławce.

Ciasno się zrobiło
A tu kobieta z laską
Idzie styrana, biedna i wyczerpana
Zatrzymała się przy ławce.

Nikt miejsca nie ustąpił
Każdy wiedział co wiedział
Każdy przeżył i przeżywa
To co ona przeżyła.

Wstałem bo nikt się mnie nie pytał
Niech to szlak trafi – ustąpiłem
I poszedłem dalej dróżką
Na której już nie było ławki.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2018.09.03


Saturday 1 September 2018

Słodkości było mnóstwo

No cóż kochanie
Wakacje za nami
Minęło przeminęło
Jak pączek
Zjedzony na śniadanie.

Słodkości było mnóstwo
Nawet przystawka
Do śniadania
Oczywiście kawa czarna
Rozpuszczalna niczym sen.

Nawet nie wspomnę nie zapytam
Jak przeżyłaś swój sen
I tak dalej żyć będziemy
Z tym co nam w umysłach zostaje
Gdy brak spełnienia marzeń
O których Ty i Ja śnię.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2018.09.02