Total Pageviews

Tuesday 19 February 2019

Nie miał siły walczyć

W mrocznej izbie
Dziecko płakało
A nad nim krzyż wisiał
Samo było w kolebce
Nie dane było mu zasnąć.

A gdy się uśmiechnął
Nikt uczuć nie przyjął
Tak dane jest od Boga
Płaczem uzyskać wzajemność
Patrona, który zwie się miłość.

Oczy zwrócone w ten obraz
Jeden punkt obrany
I chociaż nie rozumie
To widział to co daje
Ten krzyż mieniący się łzami.

Zerwał krzyż święty ze ściany
Trzymał go mocno jak zabawkę
I w tę głos usłyszał
Co ty robisz głuptasie
A on zapłakał nad losem.

Siostra przytuliła go do serca
Lecz poczuł chłód zimny
I tak już zostało
Do końca dzieciństwa
Gdy krzyż widział.

Lecz kiedy wydoroślał
Zmiana w nim nastąpiła
Zakochała się w nim dziewczyna
Wzięła krzyż do ręki
Aby przy-sięgnął wierności dochować.

Uciekł przed siebie w nieznane
Tam gdzie brak Boga
A liczy się człowiek
Taki jaki mu znany
Z dzieciństwa gdy dorastał.

Przed jesienią, a było to latem
Opuściły go siły witalne
Nie miał siły walczyć
O chleb który był płatny
Usiadł na ziemi i zapłakał.

Wtedy krzyż mu się ukazał
Ten od dziecka mu znany
Wystawił rękę o datek
I modlił się dla chwały
Tego który był dla niego

I chlebem i darem...

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2019.02.19

No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl