Total Pageviews

Saturday 29 October 2011

Testament

No tak chciałoby się powiedzieć do widzenia i już następnym razem dzień dobry to powiem w innym wymiarze. Ja jak widzicie należę do 2% procent Polaków, którzy spisali testament, ale pytam się sąsiadki i czego się boisz!?, a no panie sąsiedzie wszystkiego, a najbardziej tego, że moja krwawica będzie krwią przelana, a ja wyląduję na polu marsowym, czyli tam gdzie mnie niema obecnie.  Ja uszy skuliłem i myślę sobie czy się bać czy się śmiać. Teraz wiem na pewno, że nikt nie powie, że nie zadbałem o siebie ponieważ jak dziecko potraktuje rodzica tak może się spodziewać, że jej dziecko, a moja wnuczka ją potraktuje. Więc jeżeli jesteś dziadkiem to miej na litość boską zaufanie i nie mówię spisz testament, ale przynajmniej powiedz, że moja własność należy do was więc dbajcie o mnie... pozdrawia Autor jacek marek krawczyk

Niepołomice-Poland

Autor Zdjęcia Jacek Marek Krawczyk

Pamiętamy

Ja już nie z obowiązku, a z pamięci za tymi co odeszli zapaliłem znicze.

Oczy pingpannchin

                                            Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk Kraków 29.X.2011
                                            Autentyk wyrażony w pikselach...

Tuesday 25 October 2011

Niepołomice koło Krakowa - Poland

                                                  Autor Zdjęcia Jacek Marek Krawczyk

Monday 24 October 2011

Zwierzenia blogera.

Pisząc bloga myślę, że chcę coś przekazać, lecz tak naprawdę to piszę dla samego pisania, by móc coś powiedzieć przez duże P jak pisarz. Już nie chodzi o to bym pisał jak pisarz lub poeta, ale jako człowiek, który jeżeli już jest tu w tym blogu to ktoś przecież przeczyta i pomyśli o mnie o tym co napisałem i o sobie.
Musze was pocieszyć, że nie palę papierosów, chociaż gdy się zdenerwuję to sobie zapalę elektrycznego, lub po prostu kupie paczkę papierosów.  Jeżeli ktoś śledzi mój blog to zauważa, że coś zaczynam i nie kończę. Przyczyna jest bardzo prosta po prostu nie ma potrzeby bym pisał jak pisarz na blogu lub jak poeta ponieważ nikt mi za to nie zapłaci, a jeżeli już piszę to jak każdy, któremu wydaje się, że coś tam potrafi jednak nie został zawodowcem w swojej dziedzinie. Więc tak piszę i myślę co napisać, a dlaczego nie kończę to już sami się powinniście domyslać. Po prostu nie ma takiej potrzeby angażować się w eksponowanie swojej twórczości jeżeli jest się przeciętnym. Tak.., samokrytyka Autor Jacek Marek Krawczyk
                                                 Autor zdjęcia Jacek Marek Krawczyk

Kochasz więc rzuć dla niego.


Saturday 22 October 2011

Nie uda się za pierwszym razem., to nic.., nie pal papierosów.


Dzień 16.VI.2009 rok- mija 31 dzień odkąd postanowiłem rzucić palenie. Muszę wam powiedzieć, że nawet dobre jest liczenie ile papierosów wypaliłem ponieważ mogę kontrolować i planować ile papierosów wypalę przez dobę. Gdy staję rano to zapalani sobie papierosa i nie myślę wcale ile mam wypalić. Jednak gdy w popielniczce przybywa wtedy zaczynam liczyć ile papierosów wypaliłem i postanawiam sobie, że wypalę dzisiaj 13 papierosów na dobę. I tak jest, że już palę trzynaście papierosów na dobę. Co prawda nie jest to dziesięć, ale powolnymi kroczkami zbliżam się do dziesiątki. Ponadto muszę wam powiedzieć, że tylko palę w domu. Po prostu nie zabieram ze sobą papierosów. Teraz myślę sobie, że pasowało by utrzymać te trzynaście papierosów na dobę, a potem przystąpić do ataku i zmniejszyć ilość wypalania papierosów. Na początku wypalałem jeszcze przed postanowieniem rzucenia palenia prawie całą paczkę. Potem jak wiecie postanowiłem nie palić, ale w końcu sobie zapaliłem. Jednak jestem optymistą ponieważ mimo tego, że ograniczyłem palenie to nie czuję głodu nikotynowego. Jestem pozytywnie nastawiony i myślę, że może się uda zejść do 10 papierosów na dobę. Ano pożyjemy to i zobaczymy.
Dzień 18.VI. 2009 rok- mija 33 dzień odkąd postanowiłem rzucić palenie. Tak patrzę na tą cyferkę dni i myślę sobie jakby to było pięknie gdybym przez te 33 dni nie palił. Niestety nie udało się i myślę, że chociaż palę to jednak postanowiłem dojść do wypalania 10 papierosów na dobę. Teraz właściwie mimo że mniej palę przed dniem 16.V 2009 roku to jednak muszę przyznać, że czuję podświadomie jakby mój umysł pragnął więcej nikotyny, a co za tym idzie i więcej wypalenia papierosów. Wczoraj wypaliłem 14 papierosów, a miałem wypalić tylko 13. Niestety gdy wypaliłem 13-ego papierosa to poszedłem spać. Jednak po dwóch godzinach się obudziłem i nie mogłem zasną więc myślę sobie trzeba zapalić tego czternastego papierosa to pewno zasnę. No i jak myślałem tak się stało i po wypaleniu 14-go papierosa od razu zasnąłem. Wniosek z tego wynika, że mimo tego, że mniej palę to jednak jeszcze organizm nie jest przyzwyczajony do zmniejszonej ilości nikotyny na dobę. Tak sobie myślę, że ten mój cel w wypaleniu 10 papierosów na dobę pewno przesunie się w czasie, a ja będę się zmagał z niedoborem nikotyny w organizmie, aż się organizm przyzwyczai, że tak powinno być.
Dzień 19.VI. 2009 rok mija 34 dzień odkąd postanowiłem rzucić palenie. Właśnie wybiła godzina 20.00, a ja dopiero wypaliłem 10 papierosów. Mimo wszystko jeszcze nie poszedłem spać to nie gwarantuję, że na tym poprzestanę. Mimo wszystko zaczyna mi się podobać ten rygor jaki sobie postanowiłem w ograniczaniu palenia. Najwięcej mam satysfakcji w tym, że mi w portfelu przybywa ponieważ kupuję papierosy Reven (24 sztuki jest w paczce) za 9.50 zł i już niewiele mi brakuje abym wypalał paczkę przez dwa dni, a co za tym idzie zaoszczędził 9.50zł. Co daje, że wydam w jednym dniu na papierosy 4.75 zł. Trochę jestem zakłopotany ponieważ moich dwóch kolegów co całkowicie rzucili palenie po roku nie palenia zachorowali na cukrzycę. Nie wiem jak się do tego odnieś ponieważ nikt jeszcze nie robił statystyki zachorowania po całkowitym rzuceniu palenia. Jedyne moje pocieszenie jest w tym, że oni rzucili z dnia na dzień ja natomiast jak sami wiecie po próbie nieudanej rzucenia od razu palenia postanowiłem rzucić palenie w rozłożonym czasie. Mimo obaw muszę przyznać, że nie czuję głodu nikotynowego tylko psychicznie ciągnie mnie do zapalenia kiedy popuszczam hamulce samozaparcia.
Dzień 20 czerwca 2009 rok mija 35 dzień odkąd postanowiłem rzucić palenie. I cóż z tego, że wczoraj wypaliłem dziesięć papierosów do 20 kiedy jeszcze wypaliłem dwa papierosy i poszedłem spać o 23.00 godz. Długo się męczyłem z zaśnięciem. Właściwie to drzemałem a nie spałem i chcąc nie chcąc postanowiłem o godz. 1.00 wypalić trzynastego papierosa i wtedy zasnąłem aż do godziny 8.30 rano spałem. Z moich obserwacji wynika, że rzadko ktoś postanawia rzucić palenie nie mając w tym celu. Właściwie to albo się rzuca palenie z oszczędności, albo ponieważ lekarz zabronił, albo z konsekwencjami jakie nam grożą paląc. Najbardziej mnie denerwują tacy palacze, którzy paląc 2 paczki papierosów dziennie mówią, że rzucili palenie i wcale ich nie ciągnie do zapalenia. Aleja się wcale nie dziwię ponieważ ich organizm już nie przyjmuje nikotyny jako

Monday 17 October 2011

Dzieła seniorów


Jeżeli mistrz jest dobrym nauczycielem to i uczeń choć nie wiem ile by miał lat to może mu dorównać.Autor Jacek Marek Krawczyk Autor  zdjęć Jacek Marek Krawczyk

Saturday 15 October 2011

Z Blogu 2006...jacek-43-43.blog.onet.pl




Choroba niszczy dobytek twego życia.
Jest fajnie i słońce świeci nad naszą głową i w radosnym jesteśmy uniesieniu, ale gdy nadejdzie ten dzień gdy nam świat wali się na głowę to wtedy my osobiście przeżywamy naszą chorobę. Chorobę z którą trzeba walczyć zostawiając za sobą ten świat materialny i wszystko z nim związane. Nasza walka jest naszym wyzwaniem do podniesienia się z przeciwnością losu jaki nas spotkał. Tak walczymy pomagając sobie lekarstwami lub ostateczności operacją, ale należy pamiętać, że zostawiamy za sobą nasze życie i liczy się tylko nasze dążenie do zdrowia. Również nasze dotychczasowe osiągnięcia bledną jednak gdy tylko wyzdrowiejemy stajemy się pełnowartościowymi ludźmi dla osób nam bliskich i społeczeństwa w którym żyjemy. Więc nie załamuj się gdy zachorujesz, a tylko myśl o wyzdrowieniu i dalszym twoim życiu z przeciwnościami losu... pozdrawia Autor jacek marek krawczyk z blogu jacek-43-43.blog.onet.pl

Friday 14 October 2011

Tapeta do Windows mojej wnuczki narysowana w dniu 5.X.2011 roku


Rodzimy się z mózgiem i co z tego wynika?


Rodzimy się z mózgiem i co z tego wynika?
         
Kiedyś mówiono jaki ojciec taki syn, jaka matka taka córka, ale to nie prawda. Powiedzenie to wynika z wychowania, a nie z genów człowieka. Rodzimy się z już ukształtowanym mózgiem, który pozwala nam się odkryć przez poznanie samego siebie. Oczywiście żeby poznać tak dogłębnie swój mózg muszą być ku temu warunki zarówno fizyczne jak i psychiczne. Nic nie da się na siłę tylko z biegiem czasu gdy poznajemy świat i ludzi zaczyna się rodzić nasze Ja. Dlatego tak ważne jest wychowanie w duchu czystości i tolerancji, aby młody człowiek mógł przez swój intelekt (rozsądek) wybrać kim będzie i jaką role będzie spełniał w swoim życiu. Oczywiście wszelkie wady rodziców mają zgubny wpływ na swoje dzieci. Jednak czasami się zdarza, że dziecko nie chce naśladować swoich rodziców i wybiera swoją własną drogę. Podczas dorastania młody człowiek spotyka się z różnymi przypadkami, które mogą odkryć jego utajone Ja. Gdy byłem w muzeum Etnograficznym przewodniczka mówiła nam, że człowiek różni się od zwierząt tym, że zwierzęta nie potrafią zrobić narzędzi, a człowiek tak. Jest w tym trochę prawdy, ale jeszcze różnimy się od zwierząt tym, że za ideę potrafimy oddać życie, a zwierze nie. Niestety tak jeszcze bywa, że ze względu na nasz ułomny mózg możemy być obarczeni chorobą, która przyczynia się do tego, że nie możemy opanować swojego nałogu do złego, a co za tym idzie poprawnie funkcjonować w społeczeństwie. Również młody człowiek zauważa, że właściwie to nie jesteśmy równi zarówno psychicznie jak i fizycznie, a co za tym idzie nie potrafi sprostać wymaganiom być równy z równymi. Od samego początku naszego istnienia uczą nas konkurować między sobą i dążyć do tego, aby być najlepszy wśród rówieśników. Jesteśmy równi przed Bogiem, ale nie wśród społeczeństwa. Podczas nauki i naszego dorastającego życia zauważamy, że nie możemy sprostać wszystkim zadaniom jakie niesie nam życie i w drodze rozsądku wybieramy to co najbardziej nam odpowiada w funkcjonowaniu swojego Ja. Nie jest prawdą, że człowiek rodzi się z nie napisaną tablicą i to co napiszą na tablicy taki będzie. Dziwię się rodzicom, którzy chcą aby ich dzieci sprostały ich wymogą i stały się takie jakich ich widzą. Naszym obowiązkiem jest podczas wychowania swoich dzieci podsuwać im czekoladki, a już od nich zależy, które będą im smakowały. Trzeba również zdać sobie sprawę, że można skończyć szkołę, a wcale nie będzie umiał uczeń wykorzystać swojej wiedzy w zawodzie. Niestety tak to już bywa, że uczymy się opanować przedmioty na pamięć, a wcale nie umiemy ich wykorzystać w życiu ponieważ różnie to bywa w zapamiętywaniu na dłuższy czas tego cośmy się nauczyli. Na to jest jedyna rada to po prostu obrać sobie jeden kierunek i tylko jemu poświęcać najwięcej czasu ku doskonaleniu swojej wiedzy tak, żeby być przygotowany do podjęcia wyzwania podczas naszej pracy, pozdrawia Autor jacek     marek  krawczyk z blogu jacek-43-43.blog.onet.pl

Monday 10 October 2011

Hymn Zjednoczonej Europy

O, radości, iskro bogów, kwiecie Elizejskich Pól,
Święta na twym świętym progu staje nasz natchniony chór.
Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzieli los,
Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos.

Patrz, patrz, wszelkie słońce światłem biegnie, sypiąc złote skry,
Jak zwycięzca i bohater biegnij, bracie, tak i ty.
Radość tryska z piersi ziemi, radość pije cały świat,
Dziś wchodzimy, wstępujemy na radości złoty ślad.

Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie, ona w splocie ludzkich rąk,
Z niej najlichszy robak czerpie, W niej największy nieba krąg.
Wstańcie, ludzie, wstańcie wszędzie, ja nowinę niosę wam;
Na gwiaździstym firmamencie bliska radość błyszczy nam.

Sł. Fr. Schiller
Sł.pol. K. I. Gałczyński

No cóż ja dopiero teraz wiem o tym hymnie, a może i wy teraz Go przeczytacie.                               pozdrawia Autor Jacek Marek Krawczyk

Sunday 9 October 2011

Dekomunizacja

Kiedy wszedłem na schody to wtedy dotarłem do trzeciego piętra i zrozumiałem, że im dalej się idzie po schodach tym rytm serca bije szybciej. Jednak jeden człowiek gdy idzie to może jeszcze trzymać się balustrady, a gdy już całe stado idzie to mamy typowy korek na klatce schodowej. Korek można łatwo odkorkować wystarczy tylko korkociąg, a to co jest w butelce to po prostu poczęstować tych co w trójce zawarli przymierze. Więc tak pijany idzie do przodu po stopniach, lecz gdy brak balustrady, którą ja się gorączkowo trzymam leci bez pardonu i bez przepraszam na sam parter będąc tak pijany, że mu się wydaje, że jest na szczycie, lecz tak naprawdę to w swojej wyobraźni. Więc radzę wam szczerze nie pij gdy idziesz po schodach bo nim się spostrzeszerz już ktoś balustradę rozbierze na cele  jakie nie pytaj pewno na przemiał w hucie tak zwanej prywatnej... pozdrawia Autor Jacek Marek Krawczyk  

Po wyborach

Myśl, a więc tak 39%+30% to nie możliwe... 39%+10%+7%= idiotyzm polityczny...

Friday 7 October 2011

Z Blogu 2006...jacek-43-43@blog.onet.pl


Pragnienie miłości


Zapatrzony w niebo błękitne nade mną.
Myślami krążę po gwiazdach mych przeznaczeniem.
Chciałbym j ą pokochać mą najsłodszą,
Tą która da mi ze wzajemnością miłość
Mego serca bijącego wspólnym rytmem.


Czystość mego serca pragnie tego samego
Co chciałbym widzieć w wybrance mego serca.
Płonąć jak feniks odradzając się ponownie,
Po kłótni dopasowując się do siebie,
By nasza miłość nie zagubiła się w gniewie.


Kochać całym sobą i Ona mym odbiciem 
W jednym lustrze widząc dwa oblicza 
Promieniujące wspólną myślą, 
By nie zaprzepaścić tego co dała nam miłość. 
Wzajemnego decydowania o sobie.


Pragnę z całego serca poznać mą myśl, 
Która będzie jej myślą. 
Pragnę z całego serca kochać Ją 
Dająca mi asumpt do życia, 
A darem moim dać jej radość miłości, 
By nie myślała, że pokochałem człowieka, 
Który nie rozumie tego co jej mówiłem 
Gdy zauroczony byłem pierwszym 
Magnetyzmem jej i moim przeznaczeniem.

Kraków 2006.VIII.23 Jacek Krawczyk


Tak to już bywa, że na początku wyobrażamy sobie miłość taką jaką chcielibyśmy ją widzieć i czuć. Pierwsza zwrotka mówi nam właśnie o takim wyobrażeniu miłości. Jednak muszę wam powiedzieć, że jest to myślenie błędne i nic nie mające wspólnego z tą prawdziwą miłością. Tak po prostu odzywa nam się Dusza nasza, która chce jakoby zawładnąć drugą naszą połową będąc zazdrosna o to, że możemy pokochać drugą osobę całkiem od nas inną, ale mającą czar swojego jestestwa, który nas pobudza do miłości. Druga zwrotka już bardziej dojrzała i sprowadza nas na ziemię ponieważ oczekujemy od naszej drugiej połowy cech wspólnych takich jak czystość serca i odradzanie się w akcie miłości, aby podtrzymać dalszą miłość i przebaczenie gdy nas gniew ze sobą skłóci. Trzecia zwrotka jest egoistyczna ponieważ sugeruje nam, że nasza druga połowa przez nasze wspólne życie stanie się taka jak ja. Jednak tak to jest w miłości dwojga osób (co uważam za błąd), że chcemy aby nam się całkowicie podporządkowała druga połowa. Jednak w życiu, żeby przetrwała nasza miłość trzeba iść na kompromis i pozwolić na zmianę zarządzać naszymi zasobami psychicznymi i fizycznymi. Czwarta zwrotka jest refleksyjna i czuć, że dzwoni dzwon tylko nie wiadomo w którym kościele. Dlatego, że co by to było gdyby nasza druga połowa wiedziała o czym myślimy, pewno same byłyby kłopoty. Jednak czytając można zauważyć, że tak powinno być, że druga nasza połowa daje nam cel i świadomość, że warto żyć dla naszej drugiej połowy. I to podsumowanie w czwartej zwrotce „By nie myślała...." jest na tyle szczere, że tłumaczy nam, że tak naprawdę nie pokochałem człowieka jakich wielu na ulicy, ale tą wybraną prze zemnie a ja przez nią i moje słowa były na tyle uczciwe, że po ślubie zdałem sobie sprawę, że wszystko to co mówiłem przed ślubem musi okazać się prawdą i dążyć do tego aby być bardziej świadomy naszego celu życia wspólnie, pozdrawia autor jacek marek krawczyk

Kura to lecz nie kura cd








Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2011.X.7


Idą pierwszy Kaczor filozof
Za nim Gęś Flora
A za Gęsią Florą Gęś Dudzio
Przez las gęsty szukając Żubrów
Które by wskazały gdzie lisy
Ukrywają Kwokę z jajami.

Tak cicho idą, że strach ich ogarnął
Bo las szumi i widać oczy tubylców
Jak ich śledzą za ukrytymi krzakami.
Nagle jakaś końska mucha usiadła
Na czubku dziobu kaczorowi i woła
Tyś kaczor filozof!
Tyś uczył się latać!
Ty znasz Żubra przywódcę naszego stada!?

Kaczor stanął jak wryty i myśli
Co mi tu siedzi na czubku dzioba?
To jakaś much końska,
Która krzyczy mi do ucha
Jak by była samą królową
Much końskich w królestwie Żubra.

Och końska mucho zejdź z mojego dziobu
I powiedz czemu tak krzyczysz
Jak byś chciała mnie wypłoszyć
Żebym nie świadczył o tym co dokonałem
Z Żubrem mym przyjacielem.
I powiedz nie krzycząc o co ci chodzi
Ja nie Gęś, lecz Kaczor filozof
I mam już swój wiek
I nie słyszę jak mi ktoś w uszy buczy
Jakbyś chciała mnie wystraszyć
Z dalszej mojej wędrówki
Do stada Żubrów z moimi Gęsiami.

Mucha zeszła z dzioba,
Bo Kaczor przystanął i mówi
Szeptem, ja od przywódcy stada Żubrów
I chcę ci pokazać drogę do niego
Byś nie błądził w lesie
I żeby wilk cie nie zjadł na kolacje,
Bo już mrok nadchodzi i czas na kolacje.

Kaczor z Gęsiami się uradował
I mówi prowadź królowo do Żubra,
A my Ci się odwdzięczymy
Mówiąc kiedy konie są najbrudniejsze
Byś nigdy głodna nie chodziła w lesie.
I tak cała paczka ruszyła do Żubra.

11
Dalsza część nastąpi... 

Wednesday 5 October 2011

Lustro prawdę Ci powie.





Jakoś nie ciągnie mnie do TV, ale gdy słyszę, że jest mecz Polska z „innym” to od razu włączam TV i wtedy zaczynam oglądać mecz. Oczywiście jak wiecie emocje biorą górę nad obrazem w TV. Więc tak patrzę i widzę zawodników jak Oni ładnie grają. Oczywiście wypalam paczkę papierosów i wypijam parę piw i albo idę spać , albo nie mogę zasnąć wszyscy wiedzą z jakiego powodu. Lecz budząc się rano i kupując gazetę wtedy widzę no właśnie to co widzicie na zamieszczonym zdjęciu u góry sportowca moich marzeń. No sami się chyba domyślacie, że od takiego sportowca to i ma się wielkie oczekiwanie co do jego postawy w meczu i w pokazaniu siebie jak przystało na sportowca. Więc tak widzę i myślę i wtedy ponownie włączam TV i oglądam następny mecz obserwując w/wybranego sportowca. Jak się domyślacie jest to mój idol. Już mnie nie interesuje czy mecz wygramy czy nie tylko no właśnie na drugi dzień co zobaczę w gazecie i jakie fotki pytacie kogo oczywiście mojego idola sportowca. Więc tak już mam sportowca idola, chęć oglądania meczu i oczywiście chęć na zdobycie tego co ma sportowiec i co reklamuje. I tak już prawie jestem pachnący i ubrany jak On czyli mój idol i wtedy oczywiście będąc dyskretny patrzę w lustro i widzę siebie i myślę kto właściwie ma obsesje na punkcie mojego idola ja czy ci co mnie widzą takiego jak ja tylko bez torsu i ud, a resztę to oczywiście można poprawić idąc do chirurga plastycznego lecz trzeba zarabiać tyle co ON. I na tym można by skończyć pisanie jednak powiem wam prawdę ja już nie wyglądam jak mój idol ponieważ On jest jak Hetero a ja jak kibic kibol, który nic nie ma wspólnego z tym co reprezentuje ON na fotografii. Autor Jacek Marek Krawczyk

Na czacie


Wyścig w pracy do awansu...
Przyznam wam się, że w latach dziewięćdziesiątych pracowałem. Oj to były lata wielkiej rywalizacji między pracownikami i politykami. Każdy dążył do wyznaczonego celu jaki zapytacie tego nikt nie wiedział jedyny jaki im cel przyświecał to być liderem ale nie w sporcie, ale posiadając złotą kartę i komórkę wtedy jeszcze mającą kształt dyktafonu lub krótkofalówki. I tak cała Polska czyli obywatele wzięli się do pracy tej państwowej i tej prywatnej zakładając mikro przedsiębiorstwa. Jedni myśleli jak się sprywatyzować drudzy myśleli kogo by zatrudnić aby jego firma stała się fabryką ludzki marzeń. Pracownicy jakby pracowali mając klapki na oczy jak koń pociągowy, który pracuje kręcąc koło młyńskie nie wiedząc ile ziarna zmielił. Natomiast politycy wszyscy jak jeden mąż zaczęli zakładać partie i tak namnożyły się organizacje mające zabezpieczenie w statucie partii. Czas bieg, dzieci dorastały, a robotnicy przechodzili na pomostówkę natomiast mundurowi na zasłużoną emeryturę. Już wszyscy byli szczęśliwi i Ci co nie pracowali i Ci co pracowali, gdy nagle ukazał się komunikat, że do mety daleko ponieważ tylko 6000000 milionów ludzi pracuje na resztę Polaków.   Teraz to już każdy odczuwa na własnej skórze, że nie wystarczy być pracowity jak za komuny, ale trzeba jeszcze być cwany i czujny na wrogów czyli własnych kolegów, którzy mogą zapomnieć, że nie tylko liczą się pieniądze, ale i przyjaźń, która może okazać się bardziej owocna niż premia za wyścig szczurów ku mecie, którą każdy widzi w swoim śnie... pozdrawia Autor jacek Marek Krawczyk

Kto szuka nie błądzi

  1.                              KOSMOS

Wybór należy do ciebie


Kiedyś przechodziłem krakowskimi plantami 
gdy nagle urzekł mnie wzrok kogo zapytacie, 
ano zgadnijcie. Myślę sobie oczy-oczy, 
ale wzrok jakby mętny. 
Zrobiłem unik i dyskretnie usiadłem na ławce, 
oczywiście tej pod wierzbą gdzie zwykle siedzą... 
Wzrok jak wzrok jednak magnetyczny tak, 
że nawet przyciągnął by agrafkę 
do niego nie zgadniecie, ale wam powiem, do mnie. 
Wzrok jak wzrok, ale mętny, 
spojrzawszy na mnie usiadł obok mnie 
nie pytając i  zaczął się żalić nad sobą. 
Przeczytałem w brukowcu, 
że wymóg Unii jest aby my pod flagą kolorową 
szukali sobie partnera oczywiście tego jednego 
i Coz tego zapytałem. Właśnie chciałem się zapytać..? 
O mój drogi mam pociąg, ale nie do geja, 
a do kobiet. Bo widzisz ja też przeczytałem, 
że wymógł Unii jest, 
aby być hetero ponieważ każdy hetero szuka żony, 
a jak rozumiesz z tej miłości jest.., 
powiem ci na ucho dziecko z krwi 
i kości z mojej kości. 
I tak od słowa do słowa gdy nagle 
przysiadł się do nas kto!?, 
oczywiście pisarz i mówi uważnie 
słuchałem was i przyszło mi 
do głowy jak gej znajdzie geja jak 
w Polsce jeden na 100,000 
jest gejem, a kobiet to już sam 
nie wiem ponieważ nie podano 
ile jest lesbijek. 
I tak od słowa do słowa dyskusja się 
tak zaostrzyła, 
że nagle za krzaków wyszedł nie zgadniecie 
kto więc wam powiem ten który zwie się arbitrem, 
ale przez duże A jak tolerancja... pozdrawia 
Autor jacek marek krawczyk
Kraków 2011.X. 5

Saturday 1 October 2011

Piosenka Rapera Polaka









Rap Rapera Polaka

Królowo moich marzeń
Królowo Tyś piękna
Królowo Tyś mą żoną
I kocham Cię Polsko

Jak tyś była wolna
Tak ja ślubowałem,
Że będę twym rycerzem
Aż do zaślubin z tobą
Mą oblubienicą,
Która ma imię Polska.

Nim obrączkę włożyłem
Tyś już była wielka
Ja taką Cię pragnąłem
Jak Tyś dumna była
Gdy Cię obcy zwali Polską.

Nieraz w tańcu ktoś z tobą zatańczył
Nieraz mówiono odbijany,
Lecz zawsze wracałaś
Choć nieraz krew za ciebie przelałem
Tak wierny byłem jak Ty dumna Polsko.

Teraz już lat Ci przybyło
Teraz i ja już jestem w związku długo
Tak się wzajemnie pokochaliśmy,
Że nieraz płaczemy nad naszą historią.
Teraz Ja i Ty wspólnie tworzymy Dom
Dom naszych dzieci i wnucząt
Na naszej ziemi zwanej Polską

Czas wyborów czas dać głos
Na tych co pragną być z tobą
W tym związku zwanym Polską


Kraków 2011.X01 Autor Jacek Marek Krawczyk






Ćma

Gdy deszcz pada, ty wypatrujesz słońca.
Gdy kwiat kwitnie, ty szukasz nektaru,
Lecz gdy człowiek świecę zapali,
Ty jak Ćma do światła się wtapiasz
Zamieniając życie na ogień przetrwania.
Kraków 2011.X.01 Autor Jacek Marek Krawczyk

--
jacek krawczyk

Próba

Tu jaskółka, jak mnie słyszysz.
Tu sikorka słyszę cię głośno.
Nadaję na linach wysokiego napięcia.
Odbiór dobry, lecz brak prądu.
Nic węgiel dowiozą to i prąd popłynie.
Oby do zimy prąd włączyli, żebyśmy nie zmarzli na drutach energetycznych.
Autor Jacek Marek Krawczyk

--
jacek krawczyk

Praca w różnych krajach

http://jooble.com.pl/

Szukasz Pracy w różnych krajach więc otwórz link i powodzenia życzy autor Jacek Marek Krawczyk

Jak zrobić powieść z niczego.

Sztuka pisania polega na tym, że z niczego można zrobić dzieło. Tak wyobraźnia pisarza jest bardzo ważna, lecz pisać o kimś, lub o czymś trzeba mieć wiedzę zapytacie jaką, ano w zależności co piszecie... Więc tak dzisiaj zrobiłem sobie wycieczkę rowerową jeżdżąc trasą przeznaczoną dla rowerów odwiedzając przy okazji supermarkety. Niby nic i właściwie nic się nie wydarzyło, ale zaczynamy koncert pisarski... Wstając rano jeszcze oczów nie otwarłem, a już musiałem pójść na spacer z psem i zobaczyłę ją tą dziewczynę, która w cienkiej bluzce jechała na rowerze, a tak mnie zafascynowała, że patrząc na jej wdzięk szybko poszedłem do domu z psem i wykąpałem się z myślą, że pojadę za nią na rowerze. Wykonpany  i pachnący wodą kolońską wsiadłem na rower z myślą o tym, że ją dogonię na trasie rowerowej. Ruszyłem do przodu naciskając mocno na pedały by jak najszybciej ją dogonić gdy nagle wybiegł mi czarny kot przed rowerem ja po hamulcu i buch na ziemię. Wstałem cały obolały i na dodatek pękły mi spodnie w kroku tak, że było mi widać majtki. Myślę trudna rada trzeba wracać do domu i wtedy gdy już nacisnąłem na pedał Ona wyprzedziła mnie wracając z trasy rowerowej. Majtki miałem czerwone, lecz Ona miała też, lecz nie majtki, a bluzkę czerwoną więc pomyślałem razem równo z nią pojadę i ja zagadam o sami się domyślacie. Gdy byłem na jej wysokości krzyknąłem cześć rowerzystko może pojedziemy razem do mag-donalda na lody.Ona popatrzyła na mnie i cienkim głosikiem mówi Ja bym chętnie pojechała na lody, lecz gardło mnie boli ponieważ na noc lody zjadłam. Więc myślę sobie trudna rada trzeba zacząć od czegoś innego i mówię, chyba ci wentyl popu-trza powietrze i myślę  że trzeba pompką napompować no wiesz dętkę. Ona spojrzała to na mnie to na koło i powiedziała słodko No wiesz chyba jedziemy tą samą drogą więc myślę, że trzeba się zatrzymać przed znakiem stop i z siąść z roweru i pójść aleją drogą dla nowożeńców... Autor Jacek Marek Krawczyk powodzenia życzę pisarzą...

Kraków 2011.X.1