Total Pageviews

Thursday 26 April 2012

Mój kolega


Mój kolega i nie mój kolega, ale mój kolega tak mnie wkurzył, ze nie wytrzymałem i rzadko mi to się zdarza, ale mu nawtykałem parę słów. Zapytacie się pewno o co poszło. Więc tak mój kolega jest bardzo wierzącym katolikiem. Ja natomiast jestem na rozdrożu i co do wiary to milczę zachowując ja w sercu. Pewnego razu przyszedł do mnie taki wychudzony, taki mizerny na licach i taki chory, że zapytałem się jak ty żyjesz w tym świecie i na tym świecie. On popatrzył na mnie i jak nie kichnął tak szybko mnie przepraszał mówiąc mi., że często choruje na grypę i ma różne powikłania somatyczne. Więc tak patrze na niego i się pytam jaka ty masz zasadę w życiu, a On mówi no wiesz jestem katolikiem, wierze w naszego Pana Jezusa Chrystusa i tak naprawdę to mi do życia dużo nie potrzeba. Jednym słowem żyję skromnie, ale z błogosławieństwem bożym. Patrzę na tego mizerotę i mówię rany boskie coś ty ze sobą zrobił przecież wiara nie polega na tym abyś był bojaźliwy i trząsł się gdy zjesz powiedzmy cztery plasterki szynki bez chleba. Nie mówiąc o tym, że nie pije ani grama alkoholu i nawet nie wie co to są używki. Myślę mój kolega czy nie mój, ale mój więc trzeba go ratować i dzwonię nie po karetka, ale do znajomego mnicha franciszkanina i mówię grzecznie, że chcę zamówić celę na jeden miesiąc dla mojego kolegi, lecz nie mój kolega, ale mój kolega, żeby zrozumiał co znaczy dbać o Ducha i Swoje ciało, by kwitło jak u młodzieńca który wszystko zawdzięcza swoim opiekunom, którzy się troszczą o niego jak o siebie. Dlatego gdy myślisz, a może ci się wydaje, że żyjesz jak święty polecam przynajmniej jeden miesiąc pobytu w klasztorze i jak mawia poeta;
Duch mój wielki
Lecz ciało wątle
Tak chciałbym wznieś się do Nieba,
Lecz nie mam sił
Oddając na żer ma świątynię
Która podtrzymywała mnie przy życiu.
Autor jacek marek krawczyk 

No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl