Total Pageviews

Monday 14 November 2016

Niech to szlak trafi

Budzę się rano
Niewyspany
Stłukłem szklankę
Przy myciu
Chciałem krzyknąć
Niech to szlak trafi
Gdy musiałem
Psa wyprowadzić

Godzina ósma
Teraz jestem sobą
Wziąłem książkę
Zacząłem czytać
Lecz myślami
Byłem gdzie indziej

Już miałem dzwonić
Do mojej córki
Jednak nie
Wstrzymałem się
Ona jest już w pracy

Teraz zrozumiałem
Każdy jest zajęty
I cze-ba czekać
Kiedy wolni będą
Od obowiązków
Jakie nosi życie

A ja
No cóż wziąłem się
Do pracy
I już nie myślałem
Zająłem się sobą
I swoimi obowiązkami.

Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2016.XI.14

No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl