Total Pageviews

Monday 7 January 2019

Spokojny byłem

Rzuciła szal na wersalkę
Spokojny byłem
Szpilki kopnęła przed siebie
Usiadła spadem na fotelu
I mówi tego Ci nie wybaczę.

Spokojny byłem – nic nie mówiłem
Czekałem – cisza i nagle krzyk
Mów coś – choć słowo
Żądam wyjaśnień.

Spokojny byłem
Purpura w nią wstąpiła
Porwała wazon z ławy i rzuciła
Wprost na moją twarz
A mi śmignęło jak pocisk z pistoletu.

Spokojny byłem
Wstała ubrała szpilki i powiedziała
Wychodzę i nie czekaj z kolacją na mnie.
Spokojny byłem
Nic nie mówiłem – trzasnęły się drzwi za nią.

Wtem burza w mózgu
Para uszami wychodzi
Siły nabrałem
I jak nie uderzyłem pięścią w stół
Tak rękę złamałem.

Autor Jacek Marek Krawczyk

Kraków 2019.01.07

No comments:

Post a Comment

jacek-43-43@o2.pl