Gdy wiosen mi przybyło
Słowo Matka nabrało sensu
W nim ukryta miłość
Jak w słowie kocham.
Myśli krążyły jak satelity
Wokół Matki mojej
Zaczęły nabierać tęczy
Sięgając prosto do Nieba.
Sam nie wiem kiedy
Jak się to stało
Gdy przed oczami
I w sercu Matkę widziałem.
Teraz rozumiem
Czym sobie zasłużyła
To wieczna miłość
Która w sercu się zrodziła.
Już jako dziecko
Spódnicy jej się trzymałem
Aniołem ją nazwałem
Stróżem mojego jestestwa.
Jej głos był jak ukojenie
Na ciało i Duszę
Nic nie mówiłem tylko słuchałem
Wiedziałem, że z miłości.
Wydała mnie na świat
Troszczyła się o mnie
Chciała bym kochał
Tak jak Ona mnie.
Nic nie straciłem
Nic mi nie ubyło
Jestem jej synem
I tego się nie wyrzeknę.
Autor Jacek Marek Krawczyk
Kraków 2019.05.08
No comments:
Post a Comment
jacek-43-43@o2.pl